Niewiarygodne, jakie bestsellery potrafił produkować Opel 40 lat temu. Samochody takie jak: Opel GT, Ascona, linia Commodore. Sportowcy i klasa średnia – konkurencja dla wielkich, takich jak BMW i Mercedes.
Wszystkie były strzałami w dziesiatkę, bezpretensjonalnymi i w dobrym stylu. Opel z rozmachem pozbył się image’u producenta aut dla mieszczuchów i wyemancypował spośród marek General Motors. Nowe modele były prawdziwymi „europejczykami”, a nie skrojonymi na mniejszą miarę „amerykanami” z nieskomplikowaną techniką. Takiej rewolucji nigdy nie było. Manta A jest symbolem tych pełnych sukcesów dni, gdy Oplowi udawało się po prostu wszystko. Świetne auto, które wszyscy polubili, ponieważ potrafiło być tym, czego każdy z osobna sobie życzył. Głośne i dzikie albo ułożone i rozsądne, czasem kolorowe i optymistyczne.
Źródło: Auto Świat
Ponad 56 tys. Mant sprzedano w pierwszym roku produkcji, prawie pół miliona egzemplarzy niszowego produktu w ciągu pięciu lat cyklu modelowego. Coupé Opla było autem dla każdego i na każdą okazję. A przecież Manta powstała właściwie tylko dlatego że arcyrywal Opla wypuścił na rynek popularne coupé. Capri pozwoliło Fordowi spijać śmietankę w nowo powstałym segmencie, ale Opel zareagował natychmiast na zagrożenie z tej strony. Z będącego w fazie rozwoju Kadetta C zrobiono Asconę A, czego później wąskie nadwozie nie było w stanie ukryć. Z wariantu coupé Kadetta wyrósł później samodzielny model z nowym sportowym przodem – Manta.
Cóż za mistrzowskie posunięcie! Skonstruować kompaktowe coupé z poważnie potraktowanymi pięcioma miejscami i pojemnym bagażnikiem, równie szykowne, jak praktyczne, solidne i nie za drogie. Nowością były 1,6-litrowe silniki o mocy 68 i 80 KM. Jednostkę instalowaną w sportowym SR – 1.9 S – wszyscy znali z Rekorda.
Prawdziwą niespodzianką okazało się to, że Manta spodobała się właściwie wszystkim: zarówno młodemu, dynamicznemu mieszkańcowi dużego miasta, jak i wychowującej dzieci pani domu z przedmieścia. On jeździł wersją SR w kolorze Błękitu Monzy na opcjonalnych oponach o rozmiarze 185, ona – cytrynowożółtą z „automatem” i podstawowym silniczkiem 1.2.
Gdy potem oddawali swoje samochody w rozliczeniu, żeby przesiąść się do Commodore’a B Coupé lub Kadetta City, dla Manty nastały smutne czasy. Obniżana bezlitośnie, przerabiana na wszelkie możliwe sposoby na modłę miłośników pojazdów z drużyny Testarossy, oszpecana szerokimi pasami i absurdalnymi irokeskimi motywami, Manta A straciła wszelką niewinność, która dziś jest tak poszukiwana. Oryginalnie zachowane auta stały się prawdziwą rzadkością.
Źródło: Auto Świat
Po latach Calibra próbowała jeszcze nawiązać do pięknej tradycji swojego protoplasty, jednak brakowało jej powszechnej kompatybilności z potrzebami bardzo różnych odbiorców. Zresztą pełne sukcesów dni Opla były już i tak policzone. Takie modele, jak: GT, Ascona, Commodore, samochody ukochane przez europejską klasę średnią, nie doczekały się równie udanych następców. A na trzecią generację Manty czekamy do dziś.
Galeria zdjęć
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.