To nie było złe auto, ale dość kiepskie jak na Volvo – tymi słowami Gunnar Engellau, szef Volvo, honorowo podsumował model P1900. Inspirowany Corvette sportowy kabriolet został wycofany z produkcji po zmontowaniu zaledwie 68 egzemplarzy. Dziś Szwedzi wcale nie wstydzą się tej wpadki. Firma w latach 50. się rozwijała, a to oznacza także naukę na błędach.
Być może, gdyby nie tamto doświadczenie, P1800 nigdy by nie powstało, a na pewno nie byłoby tak dobrym samochodem. Prace nad P1800 rozpoczęto wiosną 1957 r., tuż po tym, jak fabrykę opuściło ostatnie P1900. Nowy model miał mieć włoski design, układ foteli 2+2 i wykorzystywać technikę świeżo wypuszczonego Amazona. Szwedzi od razu zrezygnowali z ambicji stworzenia sportowego konkurenta dla Mercedesa 190 SL czy Porsche 356 – P1800 miało być komfortowym i eleganckim gran turismo.
Nad projektem pieczę sprawował Helmer Petterson, który już miał na koncie m.in. PV444/544. Zgodnie z życzeniem swych szefów opracowanie stylistyki zlecił studiu Pietra Fruy w Turynie. Kilka miesięcy później najwyższe gremium debatowało nad rysunkami dostarczonymi z Włoch i wybrało projekt, który wyszedł spod ręki... 25-letniego syna Pettersona – Pellego.
W tajemnicy przed górą, Helmer załatwił mu pracę u Pietra Fruy. Świeżo upieczony absolwent nowojorskiego Pratt Institute doskonale wyczuł wymagania szefów Volvo i pierwsze szkice stworzył jeszcze w USA. Przez wiele lat jednak Szwedzi utrzymywali autorstwo projektu w tajemnicy, żeby szczycić się „włoskim designem”.
Pierwszy prototyp P1800 powstał jeszcze w grudniu 1957 r. Wówczas rozpoczęły się poszukiwania fabryki, która podjęłaby się produkcji auta. Własne zakłady Volvo Lundby były wystarczająco obciążone, natomiast Torslanda miała dopiero powstać. Pierwszy kontakt nawiązano z zakładami Karmanna w Niemczech. Tam entuzjastycznie zareagowano na pomysł współpracy, plany pokrzyżował jednak Volkswagen, który był wówczas głównym chlebodawcą Karmanna. Volvo spróbowało jeszcze bezskutecznie nawiązać współpracę z zakładami NSU, Drautz, Hanomag, zanim zlecenie na produkcję P1800 w 1960 r. rzutem na taśmę przejął brytyjski Jensen. Szwedzi zakontraktowali budowę 10 tys. egzemplarzy.
Z zakładów w West Bromwich wyjechało jednak tylko 6 tys. egzemplarzy P1800, bowiem Volvo miało poważne zastrzeżenia do jakości brytyjskiej produkcji. Zmodernizowane Volvo 1800 S (takie jak widać na zdjęciu) od 1964 r. było produkowane w Torslandzie w Szwecji, choć jeszcze do 1969 r. karoserie dostarczano z zakładów Pressed Steel w Szkocji. P1800 zostało zaprezentowane w 1960 r. na salonie samochodowym w Brukseli, na którym zebrało bardzo pozytywne opinie.
Auto zwróciło też uwagę producentów pewnego serialu, w którym główną rolę miał zagrać niejaki Roger Moore. Główny bohater Simon Templar miał się poruszać wyjątkowym, eleganckim autem. Pierwotnie miał to być Jaguar E-Type, jednak Brytyjczycy nie wyrazili zainteresowania pomysłem filmowców, gdyż stwierdzili, że ich samochód ma już wystarczająco duży rozgłos. Volvo natomiast z radością przystało na propozycję producentów i w ten sposób P1800 stało się samochodem serialowego „Świętego”. Co ciekawe, jedno z aut wykorzystywanych podczas kręcenia serialu było nawet własnością Rogera Moore’a.
Produkcja P1800 ruszyła w maju 1961 r. Początkowo montowano 90-konny silnik, najwcześniejsze modele wyróżniały się też zderzakami z rogami zagiętymi w stronę grilla. Stopniowo zmieniano detale. Na pierwszy ogień poszły właśnie charakterystyczne zderzaki – auta produkowane w Szwecji miały już uproszczony kształt. Jednak niezależnie od tego P1800 sprzedawało się znakomicie. Szczególnie amerykański rynek nie zawiódł oczekiwań szefów Volvo. W Europie też chętnych nie brakowało, choć auto tanie nie było: w Niemczech ceny zaczynały się od 17 500 marek, podczas gdy bardziej luksusowy Mercedes 190 SL Hardtop kosztował o 400 marek mniej.
Przez 11 lat produkcji znalazło się 39,4 tys. chętnych na P1800. Na produkowanego od 1972 r. Shooting Brake’a 1800 ES – kolejne 8 tys. P1800 zapewniło Volvo przełom wizerunkowy. Stworzony przez 25-latka design z charakterystycznymi skrzydłami na tylnych błotnikach stał się na tyle rozpoznawalny, że do dziś czerpią z niego styliści Volvo. Przez lata sylwetka nic nie straciła ze swej elegancji.
Egzemplarz na zdjęciach należy do polskiego importera Volvo, który dumnie pokazuje go obok najnowszych modeli. Szczęśliwy traf sprawił, że dostaliśmy kluczyki do tego auta. Samochód pochodzi z 1966 r. i od nowości był użytkowany w USA. Jeden z właścicieli zafundował mu drewnianą kierownicę i jest to jedyny element akcesoryjny w tym aucie. Ręcznie wykonany „wolant” pasuje jak ulał do wspaniałego wnętrza, które poza stonowaną kolorystyką zachwyca chromowanymi zegarami.
Niestety, późniejsze egzemplarze miały już prostsze, mniej ładne instrumenty, na czym bardzo straciła uroda wnętrza. Kierowca podziwia stylowy kokpit z bardzo wygodnej pozycji. Fotele są bardzo nisko umieszczone, mają miękkie obicia i dzięki szerokiemu zakresowi regulacji nie męczą nawet podczas kilkugodzinnej jazdy.
Każdą podróż rozpoczyna się od zapięcia trzypunktowych pasów bezpieczeństwa, które w latach 60. były jeszcze czymś wyjątkowym (Volvo wprowadziło je do produkcji seryjnej jako pierwszy producent na świecie). Szczególnie ciekawy kształt mają chromowane klamry. Zapinanie ich to doskonałe dopełnienie obcowania z filozofią Volvo.
Pod maską pracuje pierwsza ewolucja silnika B18, czyli zasilany dwoma gaźnikami SU 1,8-litrowy motor 4-cylindrowy o mocy 108 KM. Przy masie niecałych 1200 kg zapewnia to całkiem przyzwoitą dynamikę, chociaż nie można stwierdzić, że P1800 jest typowo sportowym autem, stworzonym po to, żeby pokonywać zakręty z piskiem opon. Wbrew pozorom litera S w nazwie wcale nie jest skrótem od słowa „sport”, lecz od „svenska”, czyli oznacza szwedzką produkcję.
Moc trafia za pośrednictwem 4-biegowej skrzyni oczywiście na tylną oś. Przekładnia została też wyposażona w elektrycznie uruchamiany nadbieg, który włącza się dźwigienką z prawej strony kolumny kierowniczej. Trzeba w tym celu jednocześnie nacisnąć sprzęgło. Prawdę mówiąc, spokojna jazda z prędkością poniżej 100 km/h daje dziś największą frajdę. W przeciwieństwie do wielu innych sportowych gran turismo z tamtego okresu na technice Volvo można było polegać. Pewien Amerykanin przejechał swoim P1800 już ponad 3 mln mil, czyli prawie 5 mln kilometrów. Przebiegu wciąż przybywa. Jego egzemplarz także pochodzi z 1966 r. i co więcej – jest w jego rękach od nowości.
Być może dlatego P1800 tak dobrze mu służyło, bo zastosował się do instrukcji. We wstępie czytamy: Zanim zaczniesz się poruszać swoim Volvo, radzimy ci dokładnie przeczytać tę instrukcję. Zawiera wszelkie potrzebne informacje, które pozwolą ci właściwie korzystać z samochodu i go serwisować. Jeżeli zastosujesz się do zawartych tu porad, wówczas ekonomika i osiągi auta przerosną twoje oczekiwania – masz bowiem prawo wymagać tego od samochodu tak wysokiej klasy, jak ten. I jak wiemy dziś, lekcje z P1900 przyniosły rezultaty.
Volvo P1800 - plusy/minusy
Volvo P1800 to solidna i długowieczna konstrukcja. Niestety, wczesne samochody, które były produkowane w zakładach Jensena w Wielkiej Brytanii, są dowodem na to, że nawet najlepszy projekt można schrzanić kiepską jakością wyrobu. Ochrona przed korozją poprawiła się dopiero w kwietniu 1963 r., gdy produkcję przeniesiono do Szwecji, choć blachy i tak jeszcze przez kilka lat przyjeżdżały z fabryki Pressed Steel ze Szkocji. Z punktu widzenia mechaniki Volvo P1800 jest jednak dość łatwe do ogarnięcia. Ma wiele części wspólnych z Amazonem, a to ułatwia ich renowację.
Volvo P1800 - części zamienne
Niemal wszystkie części można dostać u takich specjalistów, jak Bastuck (www.bastuck.com) lub Wagner & Günther www.w-und-g.de). Używanych części naj-lepiej szukać na internetowych serwisach aukcyjnych w Niemczech, Szwecji i USA. Ich ceny nie są wysokie, z wyjątkiem elementów do krótko produkowanych lub wczesnych serii modelu. Trudne do zdobycia mogą być też oryginalne zegary lub elementy układu hamulcowego.
Volvo P1800 - sytuacja rynkowa
P1800 wyprodukowano w liczbie blisko 50 tys. egzemplarzy i wiele z tych aut przeżyło do dziś. Ceny samochodów do remontu zaczynają się od ok. 30 000 zł, a ładne auta w oryginalnym stanie lub dobrze odrestaurowane potrafią kosztować nawet ponad 100 000 zł. Oferta P1800 w Polsce jest dość ograniczona, warto więc zainteresować się importem takiego auta z Japonii lub USA.
Volvo P1800 - nasza opinia
Taki egzemplarz jak na zdjęciach. W 1966 roku auto miało jeszcze wiele ładnych detali, z których potem zrezygnowano (chromowana kierownica, boczna listwa z eleganckim uskokiem, grill). Najładniejsze są najwcześniejsze egzemplarze z kłowymi zderzakami.
Solidniejsze – te produkowane w Szwecji od 1963 roku. Propozycją o nieco innym charakterze jest Shooting Brake o oznaczeniu 1800ES. Egzemplarze z końca produkcji mają 2-litrowe, 130-konne silniki, które pozwalają poczuć, że jednak jest to auto sportowe.
Odradzamy modele z automatyczną skrzynią biegów Borg Warner – nie jest zawodna, ale dość mocno ogranicza przyjemność z jazdy. Uważajcie na samochody z układem wtryskowym Bosch D-Jetronic: ewentualne usterki mogą być drogie (czujnik ciśnienia to wydatek 2200 euro!)
Volvo P1800 ugruntowało wizerunek marki i na zawsze pozostanie autem „Świętego”.
Z powstaniem tego modelu łączy się jednak wiele ciekawych historii – zaskakujących jak na Szwedów, choć typowych dla firmy znajdu-jącej się w okresie intensywnego rozwoju.
Po czym poznać, że to egzemplarz z początku 1966 r.? Ma już proste zderzaki, ale została jeszcze boczna chromowana listwa z zagięciem.
W latach 60. P1800 było droższe od Mercedesa 190 SL.
Dacie wiarę, że to auto zostało zaprojektowane przez 25-latka, który poza tym zdobył dwa olimpijskie medale w żeglarstwie? P1800 to jedyny jego samochód, który trafił do produkcji seryjnej. Pelle Petterson tworzył później odkurzacze dla Electroluxa i statki.
To nie było złe auto, ale dość kiepskie jak na Volvo – tymi słowami Gunnar Engellau, szef Volvo, honorowo podsumował model P1900. Inspirowany Corvette sportowy kabriolet został wycofany z produkcji po zmontowaniu zaledwie 68 egzemplarzy. Dziś Szwedzi wcale nie wstydzą się tej wpadki.
Firma w latach 50. się rozwijała, a to oznacza także naukę na błędach. Być może, gdyby nie tamto doświadczenie, P1800 nigdy by nie powstało, a na pewno nie byłoby tak dobrym samochodem.
Kokpit zachwyca dzięki pięknym chromowanym instrumentom. Czarna skóra dobrze kontrastuje z aluminiowymi listwami. Drewniana kierownica to akcesorium z epoki.
P1800 zostało zaprezentowane w 1960 r. na salonie samochodowym w Brukseli, na którym zebrało bardzo pozytywne opinie. Auto zwróciło też uwagę producentów pewnego serialu, w którym główną rolę miał zagrać niejaki Roger Moore.
Samochód pochodzi z 1966 r. i od nowości był użytkowany w USA. Jeden z właścicieli zafundował mu drewnianą kierownicę i jest to jedyny element akcesoryjny w tym aucie. Ręcznie wykonany „wolant” pasuje jak ulał do wspaniałego wnętrza, które poza stonowaną kolorystyką zachwyca chromowanymi zegarami. Niestety, późniejsze egzemplarze miały już prostsze, mniej ładne instrumenty, na czym bardzo straciła uroda wnętrza.
Fotele są wygodne i nisko umieszczone – siedzi się z wyprostowanymi nogami, ręce wygodnie spoczywają na kierownicy. Tak można daleko podróżować.
W takim aucie można się spodziewać 6 cylindrów w silniku, a jednak zawsze pracowały tu 4.
Egzemplarz, którym mieliśmy przyjemność jeździć, należy do importera Volvo. Inicjatorem posiadania takiej „maskotki” przez firmę i jej opiekunem jest Stanisław Dojs (z prawej), rzecznik prasowy Volvo Auto Polska.
Pod maską pracuje pierwsza ewolucja silnika B18, czyli zasilany dwoma gaźnikami SU 1,8-litrowy motor 4-cylindrowy o mocy 108 KM. Przy masie niecałych 1200 kg zapewnia to całkiem przyzwoitą dynamikę, chociaż nie można stwierdzić, że P1800 jest typowo sportowym autem, stworzonym po to, żeby pokonywać zakręty z piskiem opon.
Moc trafia za pośrednictwem 4-biegowej skrzyni oczywiście na tylną oś. Przekładnia została też wyposażona w elektrycznie uruchamiany nadbieg, który włącza się dźwigienką z prawej strony kolumny kierowniczej.
Trzeba w tym celu jednocześnie nacisnąć sprzęgło. Prawdę mówiąc, spokojna jazda z prędkością poniżej 100 km/h daje dziś największą frajdę.
Stworzony przez 25-latka design z charakterystycznymi skrzydłami na tylnych błotnikach stał się na tyle rozpoznawalny, że do dziś czerpią z niego styliści Volvo. Przez lata sylwetka nic nie straciła ze swej elegancji.
W przeciwieństwie do wielu innych sportowych gran turismo z tamtego okresu na technice Volvo można było polegać. Pewien Amerykanin przejechał swoim P1800 już ponad 3 mln mil, czyli prawie 5 mln kilometrów. Przebiegu wciąż przybywa. Jego egzemplarz także pochodzi z 1966 r. i co więcej – jest w jego rękach od nowości.
Volvo P1800 to solidna i długowieczna konstrukcja. Niestety, wczesne samochody, które były produkowane w zakładach Jensena w Wielkiej Brytanii, są dowodem na to, że nawet najlepszy projekt można schrzanić kiepską jakością wyrobu. Ochrona przed korozją poprawiła się dopiero w kwietniu 1963 r., gdy produkcję przeniesiono do Szwecji, choć blachy i tak jeszcze przez kilka lat przyjeżdżały z fabryki Pressed Steel ze Szkocji. Z punktu widzenia mechaniki Volvo P1800 jest jednak dość łatwe do ogarnięcia. Ma wiele części wspólnych z Amazonem, a to ułatwia ich renowację.