- Radiowozy i karetki na bazie 125p powstawały w warszawskiej Fabryce Samochodów Osobowych
- Auta dla służby zdrowia i podstawowe radiowozy nie miały mocniejszych silników
- Dla sanitarki zbudowanej na bazie Fiata 125p w czasach PRL nie było alternatywy
Początkowo pokazana w 1972 roku karetka pogotowia zbudowana na 125p zachwytu nie wzbudziła – nosze były krótsze niż te w Warszawie kombi, przestrzeni z tyłu też było znacznie mniej. Do tego z tyłu, obok pacjenta, mógł siedzieć tylko lekarz. Oczywiście, inżynierowie FSO zdawali sobie sprawę z tego, że zespoły medyczne będą kręciły nosem na ciasnego Fiata, ale prawdę powiedziawszy, nie miało to żadnego znaczenia – innego auta osobowego, na którym można by zbudować sanitarkę, po prostu w Polsce nie produkowano. Owszem, do budowy karetek wykorzystywano droższą i bardziej paliwożerną Nysę, ale były to w większości pojazdy reanimacyjne, które musiały mieć na pokładzie więcej urządzeń medycznych. Do podstawowych przewozów potrzebne było mniejsze i bardziej zwrotne auto.
Fiat 125p sanitarka: wersja z wyższym dachem była zbyt pracochłonna i droga
O tym, że zwykły Fiat 125p kombi był za mały na karetkę, najlepiej świadczy to, że w 1975 roku w FSO zaczęto wytwarzać wersję z wyższym dachem w tylnej części, która zwiększyła komfort pracy medyków i umożliwiła wygodniejsze przeprowadzanie czynności w czasie jazdy, co w zwykłym Fiacie było bardzo utrudnione. Oficjalnie auta powstały w czynie społecznym pracowników Żerania (z okazji VII Zjazdu PZPR) specjalnie dla warszawskiego pogotowia i podobno było ich 110 sztuk. Fiaty z wysokim dachem można było jednak zobaczyć także w innych polskich miastach. Z racji relatywnie dużych kosztów przeróbki szybko się z tego pomysłu wycofano. Fanom 125p i polskiej kinematografii polecamy uważne obejrzenie dwóch filmów z 1976 roku: "Bruneta wieczorową porą" Stanisława Barei oraz "Przepraszam, czy tu biją?" Marka Piwowskiego, w których takie karetki "grały".