Anglicy i Niemcy już od wielu lat sporo zarabiają na produkcji i sprzedaży samochodów premium z napędem na wszystkie koła. Lamborghini i Rolls-Royce również pracują nad crossoverami z napędzanymi obiema osiami. Jedynie Ferrari może pozwolić sobie na zignorowanie tego trendu.
Levante ma być prawdziwym Maserati z krwi i kości oraz wzbogacić ofertę dla najzamożniejszych klientów. Na pewno nie zamierza konkurować z terenówkami, ale będzie jak znalazł, kiedy trzeba pokonać stromy podjazd do domku narciarskiego lub przejechać błotnistą polną drogą. Może nie nadaje się do pokonywania Rubicon Trail, niemniej konstruktorzy zapewniają, że ma więcej talentów offroadowych, niż będą w stanie wykorzystać jego użytkownicy.
Według deklaracji szefów firmy Levante ma być bardziej sportowe niż BMW oraz jednocześnie bardziej komfortowe niż Porsche. Jeżeli klienci będą tego samego zdania, to wkrótce może się okazać, że co drugie sprzedawane Maserati będzie SUV-em.
Pierwotnie Włosi chcieli rozwijać model Levante wraz z Jeepem i produkować go w Stanach Zjednoczonych. Z tego pomysłu jednak dość szybko zrezygnowano. Zamiast tego rywal Cayenne bazuje na DNA modelu Ghibli.
Sportowe geny zobowiązują, dlatego tylną część nadwozia zaprojektowano w stylu coupé. Masa własna samochodu z silnikiem Diesla wynosi 2205 kg i jest niecałe 200 kg większa od sportowej limuzyny Ghibli w wersji AWD. Zaskakujące, ale Levante prowadzi się nawet bardziej sportowo niż limuzynę. Ma dobre, stare hydrauliczne wspomaganie układu kierowniczego, które okazuje się bardzo przekonujące. Hamulce są wydajne, a układ napędowy z dominującym przeniesieniem momentu na tylną oś odpowiada gustom kierowców preferujących sportowy styl jazdy. Najlepiej, gdy Levante toczy się na 20-calowym ogumieniu. Większe 21-calowe koła dodają autu uroku, ale niestety zmniejszają komfort jazdy.
I tej utraty nie rekompensują zawieszenie pneumatyczne firmy Continental oraz amortyzatory Skyhook firmy Sachs, które stały się dla Maserati prawdziwym znakiem rozpoznawczym, tak jak kiedyś chłodzony powietrzem silnik bokser w Garbusie.
Silnik benzynowy o mocy 430 KM brzmi wspaniale, jest mocny i rozpędza Levante do prędkości maksymalnej 264 km/h. Jednak wielkość średniego zużycia paliwa sprawia, że bledną twarze nawet dobrze zarabiających właścicieli Maserati. Przesiadamy się więc do wersji z dieslem. W codziennej jeździe pali on ok. 12,5 l/100 km. Jego moc 275 KM pozwala rozpędzić samochód od zera do 100 km/h w zaledwie 6,9 s, tylko 1,7 s wolniej niż robi to wersja benzynowa.
Mimo dobrego współczynnika cw = 0,31 opory powietrza sporego nadwozia sprawiają, że przyśpieszenie kończy się na prędkości 230 km/h. Trzylitrowa jednostka V6 firmy VM imponuje natomiast wielkością momentu obrotowego. Już od 2000 obrotów mamy do dyspozycji maksymalne 600 Nm.
Dotychczas sprzedawcy w salonach Maserati na pytanie o systemy wspomagające kierowcę musieli symulować problemy ze słuchem. W Levante mamy już wreszcie aktywny tempomat, układ monitorowania martwego pola i system ostrzegający o niezamierzonej zmianie pasa ruchu. Niestety wyświetlacza przeziernego, świateł LED oraz systemu automatycznego parkowania nie dostaniecie za żadne pieniądze.
Levante lubi szybkie, równe zakręty. Na nich najlepiej można docenić zestrojenie zawieszenia oraz świetny rozkład mas samochodu. Na autostradzie przekona natomiast stabilnością podczas szybkiej jazdy na wprost. Na nierównościach, dziurach i garbach jest już nieco gorzej.
Pozostaną jednak emocje.Wnętrze nowego crossovera zostało zaprojektowane w pradziwie włoskim stylu i zmontowane ze starannością, jakiej czasami mieszkańcom południa Europy brakowało. Ucho cieszą też efektowne przegazówki w trybie sportowym. Czasami może wydawać się, że to show, momentami nawet nieco przesadzony. Jednak na koniec dnia okazuje się, że jesteśmy z tym autem w komitywie.