Uważam, że małe sedany nie mogą być ładne. Fiat Albea, Renault Thalia, Chevrolet Aveo sedan – nie mówcie mi, że te pokraki są ładne, bo nie są. By sedan był ładny, musi mieć przynajmniej 4,5 m długości, inaczej cały ten doczepiony bagażnik wizualnie nie działa. A jednak w Maździe 2 działa. Japońska limuzyneczka jest całkiem przyjemna dla oka.
Auto można kupić gdzieś na końcu świata (m.in. Tajlandia i Australia), pod maską pracuje tylko jeden silnik (benzynowe 1,5 l 105 KM), a skrzynia może być albo manualna, albo automatyczna. Choć to całe jestestwo Mazdy 2 sedan nie powinno tak naprawdę dziwić, bo dawca organów – Ford Fiesta – też jest dostępny w wersji czterodrzwiowej, na przykład w USA, Chinach czy w Australii.
Dlaczego jeszcze nie powinno mnie to dziwić? Pamiętacie Mazdę 121 z lat 1990-1998? Tak, chodzi o tego uroczego, słodkiego i zabawkowego sedana z zaokrąglonym dachem i tyłeczkiem tak zgrabnym, że aż miałeś ochotę się w niego wtulić i go wycałować, jakby to było coś wartego wtulenia i wycałowania. Widać Mazda ma głowę do małych sedanów.