Gdy tylko wsiedliśmy do Mazdy 5, od razu cisnęło nam się na usta pytanie: czy 115 koni w aucie ważącym 1,5 tony to nie za mało? Przecież ten samochód może zabrać na pokład 7 osób! No cóż, rakietą na pewno nie jest. Według danych producenta „piątka” z dieslem pod maską rozpędza się do „setki” w 13,7 s.
Nie oznacza to jednak, że jazda Mazdą 5 jest nieprzyjemna. Wszystko za sprawą wysokiego momentu obrotowego. W efekcie, gdy jeździmy po mieście, silnik jest przyjemnie elastyczny. Dopiero na autostradzie, gdy chcemy rozpędzić się do prędkości ponad 130 km/h, odczuwamy, że 115 mechanicznych rumaków intensywnie pracuje i wyraźnie nam o tym przypominają – na wyższych obrotach we wnętrzu zaczyna się robić po prostu coraz głośniej.
Jeśli tylko nie odnajdziemy w sobie talentów kierowcy rajdowego, ewentualne niedostatki mocy Mazda wynagrodzi nam niskim spalaniem – podczas jazd testowych prawie udało nam się osiągnąć średnie zużycie paliwa na poziomie podawanym przez producenta (fabr. 5,2; testowe 5,6 l/100 km). Żadnych uwag nie zgłaszamy do precyzji działania wygodnie umieszczonej dźwigni zmiany biegów.
Produkowana w Japonii Mazdaz silnikiem 1.6 MZ-CD kosztuje od 98 700 zł (wersja Exclusive). No cóż, nie jest to najtańsza propozycja na rynku. Auto co prawda bogato wyposażono, ale na np. elektryczne sterowanie tylnymi drzwiami nie możemy w wersji wysokopęznej liczyć – taki gadżet dostępny jest wyłącznie w wersji Sport. Nie bez racji Mazda uznała najwyraźniej, że 115-konnego diesla nie można określać mianem auta sportowego.