Mitsubishi Outlander PHEV dostępny jest na rynku już ponad 3 lata i obecnie zaliczany jest do grona najpopularniejszych aut hybrydowych typu plug-in na świecie. W wielu europejskich krajach, np. w Wielkiej Brytanii czy Holandii zajmuje czołowe pozycje na liście bestsellerów w swojej kategorii. Choć wynika to częściowo z korzystnych regulacji prawno-podatkowych sprzyjających rejestracji hybryd, to nie zmienia faktu, że Outlander PHEV jest naprawdę udaną konstrukcją i ma wiele do zaoferowania.
Czy rzeczywiście potrafi jeździć bez paliwa?
Tak, ale pod pewnymi warunkami. Po pełnym naładowaniu akumulatorów magazynujących energię 12 kWh – zajmuje to niespełna 5 godz., a w przypadku stacji szybkiego ładowania wystarczy 30 minut, by osiągnęły one 80 proc. sprawności – jest w stanie przejechać nawet 50 km z prędkością do 120 km/h. Taki lub krótszy dystans pokonuje każdego dnia większość kierowców podczas dojazdów do pracy. Jeśli zatem przejeżdżacie podobną trasę, wystarczy podładować w biurze auto i ponownie zrobić to w domowym garażu, by w praktyce nie korzystać w ogóle z silnika benzynowego. Ten ostatni wkracza do akcji gdy przyjdzie wam do głowy bardziej dynamiczna jazda albo z prędkością przekraczającą 120 km/h lub gdy wybierzecie się w dłuższą trasę i wówczas będzie pełnił rolę generatora prądu, który ładuje baterie. Maksymalnie do poziomu 70 proc.
Umieszczone przy kierownicy łopatki nie służą do zmiany przełożeń, lecz do ustawienia jednego z pięciu stopni odzyskiwania energii podczas hamowania. Na maksymalnym, podczas jazdy w mieście i odpowiednim operowaniu gazem, można prawie obyć się bez dotykania pedału hamulca.
A jakie jest rzeczywiste spalanie?
Podczas testu zanotowaliśmy średnią na poziomie 7,4 l/100 km, ale trzeba przyznać, że generator czyli silnik benzynowy nie miał zbyt dużo wolnego. Spory dystans auto przejechało autostradą, potem sprawdzaliśmy jego zdolności terenowe, w kopnym śniegu, i nie zawsze mieliśmy cierpliwość, by korzystać z gniazdka elektrycznego w celu naładowania akumulatorów. Raz też zdarzyło się, że stara instalacja elektryczna na działce nie była w stanie nawet rozpocząć ładowania, bo każda próba kończyła się wypięciem bezpieczników. Ale powyższy wynik zużycia paliwa uznajemy za bardzo dobry i to mimo faktu, że producent w trybie hybrydowym obiecuje średnią na poziomie 5,5 l, ba, minimalne spalanie przez pierwsze 100 km ma nawet nie przekraczać 2 l/100 km. Możliwe, ale wymagające dużo dyscypliny.
Na jakie osiągi można liczyć?
Benzynowy silnik Outlandera przy pojemności 2,0 l osiąga moc 121 KM i moment 186 Nm, które przekazuje kiedy trzeba wyłącznie na przednie koła. Może on liczyć na wsparcie dwóch silników elektrycznych (po jednym przy każdej osi), generujących po 82 KM mocy i moment odpowiednio 137 Nm na przednią oś i 195 Nm na tylną. Co ważne, moment motorów elektrycznych dostępny jest w 100 proc. tuż po uruchomieniu auta, więc bardzo chętnie reaguje ono na ruchy pedałem gazu. Między osiami nie ma fizycznego połączenia i za prawidłowe działanie napędu odpowiada pokładowa elektronika, która ze swojego zadania wywiązuje się bardzo dobrze. O tym, na którą oś w danej chwili trafia większy moment, można zorientować się dzięki grafikom na ekranie systemu multimedialnego.
Jeśli chodzi o suche liczby to Outlander PHEV do setki potrafi przyspieszać w 10,5 s, a jego maksymalna prędkość dochodzi do 170 km/h. Przyzwoite wyniki, tym bardziej że ma do czynienia z autem, które waży 1914 kg.
A co potrafi w terenie?
Prześwit modelu sięga 19 cm, kąt natarcia 21 stopni, zejścia 22,5 stopnia, a głębokość brodzenia 30 cm. Na poruszanie się po szutrach, polnych drogach, leśnych duktach czy podjazdach na wysokie krawężniki w zupełności wystarczy. Piaszczyste, błotniste czy ośnieżone nawierzchnie nie stanowią dla tego Mitsubishi przeszkody, a sprytnie działający napęd na obydwie osie okazuje się zaskakująco skuteczny. Nie ma co prawda reduktora, ale przyciskiem na konsoli między przednimi siedzeniami można uruchomić stałą pracę dwóch silników elektrycznych i tym samym mieć do dyspozycji napędzane obydwie osie.
Cena to zatem największy jego problem?
Z pewnością. Auto kosztuje 227 990 zł, tj. ponad 60 tys. drożej od topowej wersji z tradycyjnym napędem i silnikiem 2.2/150 KM. Faktem jest, że na jego pokładzie znajduje się niemal pełne luksusowe wyposażenie, a na co dzień to przyjemny i funkcjonalny rodzinny samochód.