Trudno w to uwierzyć, ale to prawda. W mieście, w którym przed II wojną światową działały Polskie Zakłady Inżynieryjne i gdzie swoje projekty samochodów CWS towrzył inż. Tadeusz Tański, gdzie po wojnie powstała Fabryka Samochodówe Osobowych, w której produkowano Warszawy, Syreny, duże Fiaty – nie ma muzeum motoryzacji.
Nie ma więc możliwości poznania historii polskiej motoryzacji, zobaczenia prototypów i seryjnych modeli samochodów, które zmotoryzowały Polaków.
Warszawa to jedyne miasto związane z motoryzacją, które odcina się od swojej historii, nie dba o zachowanie tego co tu powstawało.
Nie zawsze tak było. Od 1955 roku w Pałacu Kultury i Nauki działa Muzeum Techniki. Jest tam też ekspozycja poświęcona motoryzacji.
Z czasem zbiory się rozrosły i trzeba je było przenieść do osobnego budynku. W 1982 roku otwarto filię Muzeum w dawnej fabryce Norblina na warszawskiej Woli.
Zachowane XIX wieczne hale znakomicie nadawały się na muzeum motoryzacji, ekspozycję samochodów, motocykli i wszelkich innych eksponatów związanych z dziejami motoryzacji.
Było pięknie – przez 26 lat. W 2007 roku teren po Norblinie sprzedano a muzeum wyrzucono.
Eksponaty na początku 2009 roku przeniesiono do pomieszczeń przy ul. Filtrowej. Do garaży, a właściwie piwnic. Ściśnięte na małej powierzchni samochody i motocykle nie były właściwie wyeksponowane, a na dodatek groziło im zalanie podczas gwałtownych opadów deszczu.
W styczniu nowy dyrektor Muzeum Techniki prof. Edward Malak podjął decyzję o zamknięciu placówki przy ul. Filtrowej.
Na stronie internetowej muzeum pojawił się dramatyczny komunikat: „Szanowni Państwo. Informujemy, żd od dnia 7.01. 2014 Muzeum Motoryzacji jest nieczynne. Aktualnie muzeum czyni starania o nową siedzibę. Jednocześnie informujemy, że część kolekcji będzie prezentowana w Muzeum Techniki i Przezmysłu NOT w Palacu Kultury i Nauki".
Zasadnicza część kolekcji muzeum przeniesiona została do... Chlewisk. To mała miejscowość niedaleko Szydłowca, 130 km od Warszawy. Dlaczego tam? Bo jest tam oddział Muzeum Techniki (stara huta żelaza) oraz hale, gdzie można było wstawić 40 samochodów i tyle samo motocykli.
A co z nową siedzibą Muzeum Motoryzacji? Sprawa wygląda beznadziejnie. Najlepszą lokalizacją byłaby dawna FSO na warszawskiej Pradze. Ale FSO już dawno sprzedano ukraińskiemu inwestorowi, który teraz burzy halę po hali szykując teren do sprzedaży deweloperom. Jego – ma prawo!
W innych miastach, np. w Szczecinie czy Krakowie muzea motryzacyjne powstawały w dawnych zajezdniach tramwajowych. I Szczecin, i Kraków odbudowały te zajezdnie i są one teraz centrum wystawienniczym, gdzie odbywają się wystawy pojazdów i spotkania miłośników motoryzacji.
W Warszawie też było kilka takich nieużywanych zajezdni, m.in. na Woli. Ale miasto woli je sprzedać prywatnym inwestorom i mieć i kasę, i spokój.
Stworzenie muzeum wymagałoby bowiem wyłożenia przez miasto sporej kasy na zaadaptowanie budynków i utrzymanie placówki. Muzeum motoryzacji, podobnie jak każde inne, z samych biletów się nie utrzyma.
Kto zatem chciałby w Warszawie poznać historię polskiej motoryzacji musi albo pojechać do... Krakowa, albo odwiedzić prywatne muzeum w Otrębusach pod Warszawą, albo udać się na zlot samochodów zabytkowych – ale też poza Warszawą, bo warszawscy urzędnicy zabytkowej motoryzacji sobie nie cenią i na zloty na terenie stolicy nie pozwalają.
Wstyd, wstyd – wielki wstyd.