"Hot hatch" to bardzo popularny przydomek dla samochodu. Zwłaszcza w zakochanej w sportach motorowych Anglii, gdzie triumf święciły, święcą i będą wynoszone ponad inne auta, seryjnie wzmacniane modele bazujące na rodzinnych kompaktach.

W segmencie C, niemal od zawsze ścierały się ze sobą trzy marki: VW ze swoim Golfem GTI (obecnie również z R32), Ford z różnymi autami oznaczonymi XR, RS lub XR, oraz właśnie Opel z Kadetami/Astrami GTE.

Teraz, w dwa lata po premierze Astry trzeciej generacji, a trzy miesiące po debiucie trzy-drzwiowej wersji GTC - notabene, ta też chce być sportowa nie tylko z nazwy - do sprzedaży na konkurencyjnym rynku wyspiarskim wchodzi Vauxhall Astra VXR.

Tamtejszy odpowiednik Opla Astra jest nie tylko prowokacyjnie czerwony, ale wygląda też jak ostry, wyszlifowany do granic sztuki brylant. Na visus zdecydowanie bije konkurencję.

Znamy już dobrze charakterystyczne lampy przednie Astry III. Tu są one dodatkowo wsparte podkreślającym sportowy wizerunek i umożliwiającym lepsze "oddychanie" silnika grillem oraz zderzakiem zintegrowanym ze spoilerem. Paszcza niemal jak w wyścigowej wersji.

Profil auta tuszuje jego kompaktowe pochodzenie. Marketing Opla postawiła na swoim - 3- wygląda inaczej niż 5-drzwiówka, a VXR z eXtra pakietem stylizacyjnym nadwozia to już szczyt fabrycznego tuningu... co widać jeszcze wyraźniej z tyłu samochodu. Masywny zderzak z pseudo-wylotami dyfuzora i centralną końcówką wydechu przywodzi na myśl Boxstera.

Inaczej niż w niektórych przypadkach, opakowanie zwiastuje zawartość. Ta za drzwiami jest do przywidzenia: wnętrze ożywione srebrnymi i czerwonymi wstawkami jest nadal nieco ascetyczne (TU narzekamy na to w standardowym aucie), ale już ciekawsze, a w pakiecie są fotele i kierownica też jak z torowego modelu.

Pod maską - tu brylant pokazuje swą prawdziwą ostrość. Sercem Opla Astry VXR jest 2-litrowa jednostka turbo - charakterystyczne dla "hot hatchy". Dalsze liczby? Proszę: 240 KM, 320 Nm (2,4-5 tys. obr.), 0-100 km/h w 6.2 sek. i V-max około 240 km/h.

O takim aucie długo można by pisać, jeszcze dłużej nim jeździć, a najlepiej mieć je w garażu. Dodajmy tylko, że nad zawieszeniem - co obiecujące - pracowali spece z Lotusa, a wybredni będą mogli zamienić 18-calowe, 10-ramienne felgi na wersję o numer większą. W obu przypadkach przyda się na pewno opcjonalny system CDC (Continuous Damping Control).

Teraz ceny. GTC (już w polskich salonach) to wydatek od 58.250 zł (1.4, 90 KM) do 113.250 (2.0T, 200 KM). Dla czekających na VXR - jeżeli trafi na nasz rynek - szykuje się jednak gratka: auto mogłoby kosztować około 115 tys. zł (po przeliczeniu z funtów).