Żebyśmy się jednak dobrze zrozumieli: stary – czyli nieprzesadnie zaawansowany technicznie i lekko już wysłużony – samochód z dieslem pod maską ma prawo przy pełnym obciążeniu zostawić za sobą niewielką chmurkę czarnego (ale nie niebieskiego!) dymu. Zwłaszcza wówczas, gdy ktoś np. po dłuższym postoju w korku nagle głębiej wciśnie pedał gazu. To zupełnie normalne zjawisko, gdyby zresztą chcieć je zlikwidować, należałoby wpompować w samochód jakieś kilka tysięcy złotych. Co innego, jeżeli dymi nowoczesny diesel z filtrem DPF – to już często powód do niepokoju, tak samo jak bardzo mocne zadymienie w przypadku każdego innego pojazdu z silnikiem wysokoprężnym.

– Sprawny diesel z filtrem nie ma prawa zostawić za sobą żadnych znaków dymnych – podkreśla Marcin Kowalski z firmy Cinsoft. – No, chyba że akurat „wypala się” filtr, ale wówczas mamy do czynienia raczej z szarobiałym zadymieniem, które po kilku, kilkunastu minutach znika. dym prawdę ci powie?

No właśnie, sporo na temat kondycji silnika i jego osprzętu mówi nam już sam kolor dymu wydobywającego się z układu wydechowego. Nie mamy zamiaru nikogo przekonywać o tym, że wzrokowa ocena zadymienia z rury wydechowej zrobi z kogoś mechanika, ale prawda jest taka, że wstępną, bardzo ogólną diagnozę jest w stanie postawić w zasadzie każdy. Niektóre usterki wymagają szybkiego działania, w przeciwnym razie grożą bardzo poważne naprawy.

Dym może być m.in. czarny (najczęściej – niespalone paliwo), szaroniebieski (spalanie oleju silnikowego, np. zużyte pierścienie), biały (kondensacja). W „Auto Świecie” nr. 50/2017 (dostępny od 11 grudnia) podpowiadamy, jak wstępnie poznać źródło dymienia: od problemów z układem dolotowym po nieszczelną turbosprężarkę.