Auto Świat Porady Edukatorzy za kratami - jeździli „zgodnie z przepisami” i hurtowo rozbijali samochody

Edukatorzy za kratami - jeździli „zgodnie z przepisami” i hurtowo rozbijali samochody

„Akcja edukacyjna” członków Stowarzyszenia Prawo na Drodze polegała na konsekwentnym prowokowaniu kolizji, rozbijaniu po wielokroć tych samych aut i pobieraniu odszkodowań

Edukatorzy za kratami - jeździli „zgodnie z przepisami” i hurtowo rozbijali samochody
Onet
Edukatorzy za kratami - jeździli „zgodnie z przepisami” i hurtowo rozbijali samochody

Policja mówi o „polowaniu na kierowców”, „zorganizowanej grupie przestępczej” i „wyłudzaniu odszkodowań”, ale sam prezes Stowarzyszenia Prawo na Drodze, ksiądz profesor zwyczajny Uniwersytetu Opolskiego Artur Mezglewski, punkt po punkcie obala te oszczercze tezy.

Zdaniem księdza profesora, był to jedynie rodzaj „akcji edukacyjnej”, która polegała na prowadzeniu pojazdów zgodnie z przepisami o ruchu drogowym, ale w taki sposób, by – wykorzystując nieuwagę lub złe wyszkolenie teoretyczne lub praktyczne innych kierujących pojazdami – doprowadzić do spowodowania przez nich kolizji drogowej. „Doprowadzić do spowodowania przez kogoś kolizji” – czyż to nie piękny oksymoron?

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Ks. prof. prezes jest znany z tego, że skutecznie walczy o prawa kierowców, piętnując nieprofesjonalnych biegłych i policjantów, uważa, że prowokowanie kolizji jest zgodne z prawem, choć rzeczywiście etycznie naganne. Ekspert głównie od prawa kanonicznego, który jednak i na prawie drogowym zna się jak mało kto ma koncepcję, że nie może być mowy o przestępstwie ubezpieczeniowym, bo popełnia je ten, kto powoduje zdarzenie będące podstawą do wypłaty odszkodowania. A przecież to nie członkowie stowarzyszenia byli sprawcami kolizji i to nie z ich ubezpieczenia likwidowano szkodę. Oni przecież tylko „doprowadzali innych do spowodowania kolizji”.

Według oficjalego stawnowiska stowarzyszenia w ogóle nie może być mowy o jakichkolwiek wyłudzeniach. Choć, zdaniem policji, oskarżeni kupowali najtańsze francuskie auta, które potem wielokrotnie rozbijali, ale przecież stłuczki były rzeczywiste i szkody były rzeczywiste, a i takich samochodów przecież nie rozdają za darmo. Zresztą – skoro policjanci karali ofiary edukatorów mandatami – to na pewno mieli rację, prawda? Winni są inni. Pomimo, że zatrzymani rozbijali się po wielokroć na źle oznakowanym rondzie – nikt tego oznakowania nie zmieniał.

Naszym zdaniem

Uczestnik Ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są zobowiązani unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie (...). Przez działanie rozumie się również zaniechanie.

Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
Powiązane tematy:
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków