- Tylko bardzo stare i zużyte silniki potrzebują czasu, żeby po uruchomieniu rozpocząć jazdę
- Jeśli kluczyk ma w sobie płytkę elektroniczną, sposób na podgrzanie grotu zapalniczką raczej odpada
- Śnieg albo błoto, przyklejając się do koła, wpływa na jego wyważenie
Im niższa temperatura, tym bardziej lepki (potocznie: gęsty) staje się olej. Rosną opory, które stwarza silnik, gdy rozrusznik próbuje nim poruszyć, wzrasta zużycie prądu. Jednocześnie im zimniej, tym bardziej maleje pojemność akumulatora. Problemy z uruchamianiem silnika na mrozie wynikają zatem z kilku czynników, choć często wystarczy zmienić jedną rzecz, by dało się jeździć. Ważne, żeby prawidłowo zdiagnozować problem i nie decydować się na kosztowne naprawy w sytuacji, gdy doraźnie – na całą zimę, a może i na dwa-trzy sezony – można zaleczyć usterkę, wymieniając tylko akumulator.
Kolejny typowy zimowy problem to ograniczenie widoczności: zaparowane szyby od wewnątrz i oblodzenie z zewnątrz. Co ciekawe, oba problemy najbardziej dokuczają przy temperaturach oscylujących wokół zera albo na niewielkim mrozie. Gdy mróz jest stabilny, a temperatura otoczenia nie przechodzi przez zero, szyby mają niewielką tendencję do zaparowania od zewnątrz. Wbrew pozorom para na szybach potrafi istotnie uprzykrzyć życie, zwłaszcza w niektórych samochodach. Zapomnijcie o preparatach antyroszeniowych – pomagają głównie wtedy, gdy nasilenie zjawiska jest niewielkie i na dobrą sprawę można z tym żyć...
Wiele kontrowersji wzbudza problem grzania silnika na postoju. Lepiej tego nie robić, i to nie tylko dlatego, że szkoda paliwa! Przede wszystkim warto mieć z tyłu głowy, że jeden "zimny rozruch" silnika na siarczystym mrozie powoduje większe zużycie niż przejechanie kilkuset albo więcej kilometrów. Dobrze jest zatem unikać jazdy na krótkich odcinkach, gdy silnik nie ma możliwości, by się rozgrzać.
Większości typowych problemów można zapobiec: warto mieć czysty filtr kabinowy, dobre paliwo (albo uszlachetnione z wyprzedzeniem, nie wtedy, gdy już uniemożliwia jazdę), samochód suchy w środku, umyte szyby, sprawny akumulator. Zimowa aura sprawia, że usterki, których latem można nie zauważyć, zaczynają poważnie utrudniać jazdę.
Jeśli szyby są przejrzyste – jechać od razu! Zimny silnik na postoju rozgrzewa się bardzo, bardzo powoli, gdyż przy niskim obciążeniu (na wolnych obrotach jest ono minimalne) produkuje niewiele ciepła. Im dłużej silnik pracuje na wzbogaconej mieszance paliwowej, tym więcej paliwa spływa do miski olejowej, rozrzedzając olej, co powoduje osłabienie jego parametrów ochronnych. Ruszając od razu, oszczędzamy paliwo i zmniejszamy zużycie silnika. Warto pamiętać, że temperatura płynu chłodniczego to jedno, a temperatura oleju silnikowego – drugie. Zwłaszcza w miejskich warunkach temperatura oleju rośnie powoli, co ma wpływ na smarowanie i ochronę silnika. Do czasu rozgrzania oleju należy szczególnie unikać jazdy na skrajnie niskich albo wysokich obrotach.
Szczególnie dokuczliwe oblodzenie szyb ma miejsce w czasie opadów śniegu lub mżawki. Śnieg na szybach i karoserii auta rozpuszcza się, a następnie zamarza, tworząc trudny do usunięcia lód. To samo może spowodować mżawka lub deszcz ze śniegiem, jeśli temperatura spada. Żeby zminimalizować problem, należy unikać sytuacji, w której zamkniecie wieczorem auto z rozgrzanym wnętrzem. Wystarczy, parkując samochód wieczorem na nocny postój, otworzyć na minutę lub dwie drzwi pojazdu i pozwolić wychłodzić się wnętrzu. Wtedy śnieg, nawet jeśli pada, nie zacznie się rozpuszczać na ciepłym szkle i po chwili zamarzać. Inne rozwiązania to: pozostawienie auta pod jakimkolwiek zadaszeniem, co nie zawsze jest możliwe, albo przykrycie przedniej szyby specjalną matą.
Jeśli używacie odmrażacza do zamków, zwłaszcza składającego się głównie z alkoholu, to wkrótce czeka was wymiana wkładek. Alkohol służący do odmrażania zamków wypłukuje smar, którego w zamarzającym zamku i tak jest za mało. Gdy zamek jest już odblokowany, należy, po pierwsze, zaaplikować mu dawkę specjalnego smaru, a po drugie, sprawdzić, dlaczego i jak dostaje się do niego woda. Czasem problemem w starszych autach jest nie tyle zamarzanie wkładki zamka (co uniemożliwia włożenie kluczyka), lecz blokowanie się całego mechanizmu (co np. sprawia, że drzwi nie chcą się zamknąć). W takiej sytuacji warto zdjąć boczek drzwi i starannie przesmarować cały mechanizm.
Powodów może być kilka: do wnętrza dostaje się woda; szyby są niemyte od miesięcy; wlot powietrza do kabiny jest zatkany przez liście; filtr kabinowy najlepsze czasy ma już za sobą; układ wentylacji jest uszkodzony i np. powietrze krąży (może częściowo?) w obiegu zamkniętym. Może być i tak, że „ten typ tak ma” i gdy tylko zrobi się zdecydowanie chłodniej albo zdecydowanie cieplej, problem naturalnie ustąpi. Powiedzmy to wyraźnie: preparaty typu antypara są skuteczne tylko w ostatnim z tych przypadków – gdy zasadniczo wszystko działa, a szyby zachodzą parą, bo wentylacja w aucie jest słaba i już. W każdym innym przypadku należy: umyć szyby, usunąć liście zalegające na podszybiu, filtr kabinowy wymienić albo doraźnie całkiem wyjąć, naprawić układ wentylacji.
Jeśli silnik wysokoprężny niechętnie zapala, a po uruchomieniu trzęsie się jak mokry pies,
to warto zainteresować się stanem świec żarowych. Teoretycznie ich usterka powinna być sygnalizowana kontrolką lub komunikatem na desce rozdzielczej, ale bywa różnie. Uwaga: dawno, dawno temu świece żarowe sprawdzało się, podłączając je kabelkiem do napięcia 12 V, czyli łącząc za pomocą przewodu ich końcówkę elektryczną z dodatnim biegunem akumulatora: jeśli zaiskrzyło, to znaczy, że świeca sprawna. Gdy zrobicie coś takiego w dowolnym w miarę nowoczesnym dieslu, którego świece są zasilane napięciem 5 V, to po tym teście wszystkie będą zepsute! Takie rzeczy sprawdza się komputerem diagnostycznym. Diesel może też niechętnie odpalać za sprawą starego, zawodnionego filtra paliwa. Jeśli wymienialiście go dawno albo nie wiecie kiedy, to powinniście zrobić to jak najszybciej.
Uszczelki, żeby nie przymarzały do nadwozia (co grozi ich porwaniem), należy posmarować. Nie może być to jednak dowolny smar – guma bardzo źle reaguje na kontakt z produktami ropopochodnymi – a zatem m.in. wszelkie substancje podobne do sprejów WD-40 są wykluczone! Należy użyć sztyftu do uszczelek albo spreju silikonowego po uprzednim wytarciu do sucha uszczelki oraz metalu, z którym ma ona kontakt.
Wiele samochodów ma „zaszytą” w sterowniku blokadę uniemożliwiającą uruchomienie silnika (nie aktywuje się układ wtryskowy), dopóki ten, napędzany rozrusznikiem, nie osiągnie określonej prędkości obrotowej. Różnica w prędkości silnika, która występuje pomiędzy stanem „odpala łatwo” a „nie odpala wcale” może być minimalna, nie do wychwycenia uchem. Często dzieje się tak albo wtedy, gdy podmęczony jest rozrusznik, albo akumulator jest już częściowo zużyty. W obu przypadkach montaż dobrego akumulatora powinien pomóc – przynajmniej doraźnie.
Jest to albo kwestia prądu, albo uszkodzenia rozrusznika, albo i jednego, i drugiego – zużycie rozrusznika, powodujące znaczne zwiększenie chwilowego zapotrzebowania na energię elektryczną, dość szybko „zabija” akumulator. Możliwe też, że któreś z urządzeń pokładowych (najczęściej akcesoryjnych) kradnie prąd na postoju. Zacznijcie od naładowania, a następnie przetestowania akumulatora. Potrzebny jest do tego warsztatowy tester baterii, a zatem trzeba udać się do warsztatu. Badanie trwa minutę – urządzenie symuluje obciążenie akumulatora i na podstawie spadku napięcia określa jego przydatność. Jeśli akumulator jest zużyty, należy go wymienić, co jednak powinno poprzedzić sprawdzenie upływu prądu na postoju. Jeśli instalacja elektryczna auta jest sprawna, obserwujemy zachowanie rozrusznika – jeśli dalej źle działa, może wymagać wymiany.
To normalne zjawisko fizyczne: im niższa temperatura, tym bardziej maleje ciśnienie gazu i odwrotnie. Gdy w ciągu kilku dni z temperatury na poziomie 0 st. C robi się 20-stopniowy mróz, ciśnienie powietrza w kołach aut wyraźnie spada. Jeśli zrobi się wyraźnie za niskie, koło stanie się podatne na dalsze, przyspieszone ubytki powietrza. Rada: szczególnie zimą należy często kontrolować ciśnienie powietrza w kołach (patrz też s. 36), generalnie napompowanie ich przed nadejściem mrozu przynajmniej na poziomie o 0,1-0,2 bara powyżej zalecanego minimum nie zaszkodzi.
To może się przydarzyć tylko tym kierowcom, którym zdarza się jeździć po śniegu i błocie pośniegowym. Śnieg lubi się przyklejać do wewnętrznej strony felg albo gromadzić pomiędzy plastikowym kołpakiem ozdobnym a obręczą. Dwie rady: po pierwsze, jeśli po przejeździe przez zaśnieżoną drogę gruntową czujecie nietypowe wibracje na kierownicy, obejrzyjcie koła, może coś się do nich przykleiło; po drugie, zimą, jeśli zdarza wam się jeździć po śniegu, ozdobne kołpaki (także dla dobra felg i hamulców) zdejmijcie z auta i zostawcie w garażu do wiosny. A jeśli już coś się przykleiło i nie chce się odkleić, pojedźcie na myjnię samoobsługową, żeby umyć koła. Jeśli to śnieg, po zaparkowaniu w ciepłym garażu sam spłynie.