Naprawa wymaga wymiany uszkodzonych elementów. Nowe fragmenty oblachowania należy połączyć z istniejącymi i tu pojawia się problem: wykonanie spoiny (połączenia) przy użyciu standardowego półautomatu spawalniczego powoduje uszkodzenie ochronnej powłoki cynku. Oczywiście oszlifowana oraz pokryta warstwą szpachli i lakieru spoina wygląda początkowo dobrze, ale prędzej lub później w miejscu łączenia blach pojawi się ognisko korozji.
Jest to właściwie nieuniknione z powodu działania ciepła niezbędnego do spawania. Typowy drut spawalniczy niestopowy (stalowy) topi się w temperaturze 1650°C. Tymczasem temperatura topnienia cynku wynosi tylko 420°C, a przy 910°C metal ten odparowuje. Dlatego też tradycyjne spawanie półautomatem spawalniczym powoduje uszkodzenie cynkowej powłoki ochronnej na całej długości złącza.
Jak nie zniszczyć warstwy cynku?
Oczywiście znaleziono już rozwiązanie tego problemu. Jest to lutospawanie – proces bardzo podobny do klasycznego spawania MIG/MAG (migomatem), z tym że wykorzystujący spoiwo brązowe (typu Cu-Si lub Cu-Al) o temperaturze topnienia wynoszącej ok. 950°C (por. ramka na sąsiedniej stronie).
– Proces lutospawania eliminuje większość niekorzystnych zjawisk zachodzących podczas spawania tradycyjnego. Co najważniejsze, gwarantuje zachowanie ciągłości zabezpieczenia antykorozyjnego dzięki niższej temperaturze (a więc dużo mniejszemu odparowaniu ochronnej powłoki cynku), a także dzięki temu, że spoina sama w sobie jest odporna na korozję (stop miedzi) – wyjaśnia Michał Figel, prezes firmy Figel Technika Spawalnicza.
Lutospawanie jest w praktyce stosowane do łączenia elementów stalowych o grubości do 3 mm, z pokryciem cynkowym o grubości do 20 mikrometrów, elementów aluminiowanych oraz do wykonywania tzw. połączeń różnoimiennych (czyli np. łączenia miedzi ze stalą).