Instalację gazowe montuje się po to, żeby oszczędzać. Ale czy to oznacza, że po jej założeniu można tylko tankować gaz i jeździć? Bynajmniej. Coroczny przegląd rejestracyjny, podczas którego sprawdzane jest m.in. świadectwo legalizacji butli oraz sposób montażu instalacji LPG, to z reguły tylko formalność.
Foto: Piotr Wróbel / Auto Świat
Przegląd instalacji
Zwykle diagności nie zauważają usterek układu zasilania, które mogą być groźne dla silnika. Zwykła wizyta w serwisie samochodowym, który wykonuje standardowe przeglądy i wymiany płynów eksploatacyjnych to w przypadku auta zasilanego gazem za mało – warsztaty, które nie zajmują sęi montażem instalacji, z reguły wolą „gazu” nie dotykać.
Jak często sprawdzać instalację LPG?
Każdy producent instalacji LPG wyznacza interwały okresowych przeglądów. Najczęściej jest to 10 lub 15 tys. km, a w przypadku instalacji z wtryskiem gazu w stanie ciekłym (Vialle LPDi) – nawet 60 tys. km. Coroczna obowiązkowa wizyta w stacji kontroli pojazdów kosztuje ok. 160 zł (o 60 zł drożej niż w wypadku aut bez gazu). Natomiast przegląd po 10 lub 15 tys. km w firmie specjalizującej się w instalacjach LPG to wydatek rzędu 100-150 zł. Za te pieniądze powinni: sprawdzić szczelność układu, wymienić filtry fazy ciekłej i lotnej oraz podłączyć auto do komputera diagnostycznego, dzięki któremu mechanik sprawdzi, czy od ostatniego przeglądu inie pojawiły się jakieś problemy z działaniem układu. Do warsztatu należy się też udać w razie zauważenia jakichkolwiek nieprawidłowości w pracy instalacji, np. spadku osiągów, wzrostu zużycia paliwa czy zapalenia się kontrolki „check engine” .
Foto: Piotr Wróbel / Auto Świat
Do jakiego pojechać warsztatu?
Z wymianą filtrów poradzi sobie dowolny serwis, ale z diagnostyką jest trudniej. Może ją wykonać tylko taki warsztat, który ma odpowiednie oprogramowanie do obsługi konkretnego typu instalacji. Niektórzy uważają, że instalację najlepiej serwisować tam, gdzie została ona zamontowana. Sporo w tym racji, bo większość układów montowanych w polskich serwisach to konstrukcje często niemalże eksperymentalne i tylko ich twórcy rzeczywiście orientują się, co, gdzie i jak zostało zamontowane. Z drugiej jednak strony, poprawnie i zgodnie z zasadami sztuki zamontowana instalacja nie powinna zaskoczyć wykwalifikowanego serwisanta. Czasem wręcz warto udać się do innego serwisu, niż ten który instalację montował. Oczywiście, narażamy się wtedy na klasyczną zagrywkę mechanika oceniającego nieswoją pracę „Panie, kto to Panu tak spartolił!”, ale z drugiej strony inny fachowiec może dostrzec np. wady układu, do których monter sam nigdy by się nie przyznał.
Foto: Szypulski Piotr / Auto Świat
Filtry to podstawa
Ponieważ sieć stacji tankowania gazu jest bardzo rozproszona, lepiej nie liczyć na to, że we wszystkich punktach sprzedających LPG obowiązują wyśrubowane normy jakości. Gaz bywa często zanieczyszczony np. brudem ze starych zbiorników czy opiłkami metalu ze zużytych pomp tłoczących paliwo. Po zatankowaniu zanieczyszczonego paliwa brud zbiera się w reduktorze, ale przede wszystkim może doprowadzić do uszkodzenia delikatnych wtryskiwaczy gazu. Żeby temu zapobiec w instalacji gazowej montuje się oczywiście Filtry gazu. W typowych układach mamy do czynienia z filtrem fazy ciekłej, montowanym między zbiornikiem gazu a parownikiem, oraz filtrem fazy lotnej znajdującym się między reduktorem i wtryskiwaczami. Problem polega na tym, że nie wszystkie rzeczywiście spełniają swoją rolę, niektóre zatrzymują tylko najgrubsze zanieczyszczenia.
Co kryje się w filtrze?
Na rynku nie brakuje podejrzanie tanich filterków, które nie gwarantują ochrony układu. Szczególnie w przypadku filtrów fazy lotnej, ukrytych zwykle w nierozbieralnych, metalowych obudowach, decydując się na produkt nieznanego pochodzenia, na którym nie ma np. oznaczeń producenta, kupujemy przysłowiowego kota w worku. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest zamontowanie filtra fazy lotnej zbudowanego tak jak Blaster firmy ZWM Czaja. Ma on rozbieralną obudowę, którą montuje się w standardowym miejscu, na przewodzie doprowadzającym gaz do wtryskiwaczy. Wewnątrz obudowy znajduje się wymienny wkład filtrujący (producent deklaruje, że oryginalne wkłady zapewniają stopień separacji cząstek o wielkości jednej tysięcznej milimetra, czyli 1 μm sięgający 99%). Dzięki takiej konstrukcji koszt okresowej wymiany filtra jest niższy, bo płacimy za sam wkład filtrujący, a nie za aluminiową puszkę, która przecież się nie zużywa. Inną, poważną zaletą tej konstrukcji jest umieszczenie w jej obudowie odstojnika, w którym zbierają się zanieczyszczenia i woda odfiltrowywane z gazu. Dzięki temu filtr dłużej zachowuje drożność (nie zatyka się tak szybko jak standardowe konstrukcje), a przy okazji przeglądu, zaglądając do odstojnika, można łatwo ocenić, jakiej jakości był tankowany gaz. Im lepszej jakości filtr, tym wyższa trwałość wtryskiwaczy – to szczególnie ważne w przypadku precyzyjnych i drogich zaworów montowanych w instalacjach z wyższej półki.