Obecność oleju w układzie dolotowym silnika nie musi oznaczać awarii – część bierze się z odpowietrzania skrzyni korbowej, część z drobnych nieszczelności na turbinie. Oczywiście, jeśli zaraz po gruntownym czyszczeniu olej kapie z połączeń, to oznaka awarii, ale zapocenie w dolocie to nic groźnego.
Problem pojawia się, gdy do oleju dołączają się spaliny z zaworu recyrkulacyjnego (EGR). Od miejsca ich wlotu zaczyna odkładać się maź i z czasem (po około 80-150 tys. km) robi się jej naprawdę dużo. Czy wasze auto również ma taką przypadłość? Stosunkowo łatwo to sprawdzić, wystarczy odkręcić wlot do kolektora dolotowego i spojrzeć w głąb – zazwyczaj przekrój kanału jest już poważnie ograniczony błotnistą mazią.
Warto sprawdzić czystość kolektora!
Efekty? Odkładanie się mazi to powolny proces, więc i jego skutki nie są odczuwalne z dnia na dzień, po prostu się do nich przyzwyczajacie (choć czasem słychać narzekania kierowców, że „to nie to auto co kiedyś, słabiej jeździ, a i spalanie nie takie”). Mogą to być właśnie skutki znaczącego zmniejszenia przekroju kolektora, poza tym razem ze ściankami zalepiają się czujniki znajdujące się w układzie, ciężko poruszać się klapom itp.
Wyczyszczenie kolektora można wykonać na dwa sposoby: na pracującym silniku lub po demontażu wszystkich elementów. Pierwszą wersję radzimy zastosować, gdy w dolocie nie ma jeszcze grubej warstwy „błota” i operację możemy potraktować jako działanie profilaktyczne. Uwaga: odradzamy też takie działanie w nowoczesnych jednostkach; w trakcie czyszczenia w kolektorze może pojawić się ogień i skokowo zmienia się temeratura. Koszt to właściwie tylko preparat (około 100 zł), czasem trzeba założyć nową uszczelkę. Warto połączyć wypalanie z przeglądem i wymienić potem od razu olej.
Czyszczenie jest drogie, to brudna praca.
Demontaż można powierzyć mechanikom lub wykonać samodzielnie. Teoretycznie nie jest to zbyt trudne, choć na mechanika amatora czeka kilka pułapek. Przede wszystkim nie zawsze łatwo zdemontować kolektor – nowoczesne diesle oplecione są całą siatką czujników, połączeń elektycznych itp. Obowiązkowo zróbcie zdjęcia, które ułatwią późniejszy montaż. Czasem trzeba też będzie rozłączyć elementy układu wtryskowego (listwy common rail).
Uwaga! Jeśli macie wtryskiwacze piezoelektryczne, nie mogą one pracować na sucho, przed ponownym uruchomieniem trzeba dokładnie odpowietrzyć układ. Przed czyszczeniem (szczególnie wypalaniem!) trzeba też zdemontować wszystkie czujniki i inne tego typu elementy.
Czyszczenie dolotu – minimum raz na 100 tys. km.
Kolejny etap przygotowań to zakup preparatów czyszczących. Sprawdziliśmy kilka metod i zdecydowanie najkorzystniej wypadł środek do zaworów EGR. Polecamy w miarę dokładne oczyszczenie nalotu mechanicznie i ostateczne doczyszczenie właśnie z użyciem takiego preparatu. Wszystkie środki czyszczące są bardzo mocne – pamiętajcie o tym, żeby robić to w dobrze wentylowanym pomieszczeniu, chroniąc skórę oraz np. lakier samochodu.
Ostatni etap to przygotowanie potrzebnych uszczelek oraz silikonu odpornego na działanie wysokich temperatur – gdy rozbieraliście kolektor i trzeba skleić go z powrotem. Nie wszystkie uszczelki dostępne są jako pojedyncze zamienniki, czasem trzeba kupić komplet lub zamówić je w ASO i poczekać. Montaż nie powinien już sprawiać większych kłopotów. Za robociznę warsztat weźmie około 500 zł, ale dobrze wykonana usługa jest warta tych pieniędzy!
Środki do czyszczenia układu dolotowego a najlepszych cenach!
Czyściliśmy silnik 1.7 CDTI, ale odkładanie mazi nie jest domeną tylko tej jednostki - tak wygląda większość nowoczesnych diesli z recyrkulacją spalin.
Widoczny po lewej stronie „urobek” pochodzi z jednej części kolektora dolotowego! Maź pokrywa sporą część dolotu – od wylotu zaworu EGR aż do głowicy.
Czyszczenie zdemontowanego kolektora
W najgorszej sytuacji są właściciele kilku- i kilkunastoletnich aut z nowoczesnymi jednostkami wysokoprężnymi, które wyposażone są we wszelkie elementy podnoszące moc i poprawiające czystość spalin: zawór EGR, turbinę, regulację przepływu powietrza w kolektorze ssącym. Auta te z reguły mają za sobą 200-300 tys. km (niekoniecznie tyle na liczniku) i właściciele muszą się mierzyć z całym szeregiem problemów typowych dla diesli, w tym także z zanieczyszczonym kolektorem dolotowym. Stosunkowo niska wartość aut nie skłania z kolei do większych inwestycji.
Naszą „modelką” była Zafira z silnikiem 1.7 CDTI o mocy 125 KM. Podczas prac przy turbinie zobaczyliśmy bardzo zanieczyszczony układ dolotowy. Niestety, w aucie tego typu już sam demontaż kolektora jest prawdziwym wyzwaniem. Wymaga zdjęcia sporej części osprzętu (zaczynając od podszybia, poprzez filtry paliwa i oleju), a następnie odkręcenia 10 śrub trzymających kolektor – właściwie wszystkich na wyczucie, bez możliwości podejrzenia (kolektor znajduje się pomiędzy ścianą grodziową a silnikiem). Na plus zaliczymy możliwość rozkręcenia kolektora na dwie części, co znakomicie ułatwia czyszczenie – trzeba uważać, bo poza śrubami kolektor jest też sklejony – próba siłowego rozłączenia może zakończyć się uszkodzeniem go. Pamiętać należy też o tym, by poza kolektorem oczyścić krótki aluminiowy fragment układu dolotowego, do którego wypuszczane są spaliny zaworem EGR (również można go zdemontować). Po czyszczeniu potrzebne będą nowe uszczelki (kolektora, EGR-u, łącznika) i wysokotemperaturowy silikon.
W Zafirze kolektor jest rozbierany, co zdecydowanie ułatwia jego oczyszczenie.Spójrzcie na aluminiowy fragment układu dolotowego (po prawej stronie) - miejsce, od którego zaczyna się maź to wylot zaworu EGR.
Jaki preparat sprawdzi się najlepiej?
W walce z brudem można użyć różnych środków chemicznych – kolektory dolotowe zazwyczaj wykonane są z odpornego aluminium. Rozebrany dolot czyścić można np. za pomocą preparatu do mycia zaworów EGR . Koszt jednej puszki to około 25-30 zł. Bardzo często do mycia kolektorów polecane są również środki służące do czyszczenia… kominków . Ich zaletą jest na pewno rozsądna cena, bo całkiem pokaźne opakowanie pianki z Castoramy kosztuje około 30 zł. Próbować można też ze zwykłą benzyną ekstrakcyjną (wydatek około 50-80 zł za 5 l, zależnie od miejsca zakupu), ale jest ona dość słabym orężem w walce z tłustym brudem. Można też skorzystać z płynu do mycia silników.
Przeciwieństwem mycia jest wypalanie, do którego przyda się palnik gazowy – do kupienia już za 60-100 zł, ale większe butle i bardziej precyzyjne urządzenia to już wydatek około 200 zł.
Do czyszczenia dolotu w trakcie pracy silnika wykorzystać trzeba specjalny środek – nie ma dużego wyboru na rynku (nieliczne marki to Liqui Moly Ansaug System Reiniger Diesel i Forte Diesel Intake Cleaner); koszt puszki potrzebnej na jedno czyszczenie to około 100 zł.
Czyszczenie mechaniczne
Obowiązkowy początek każdego czyszczenia: brudu jest tak dużo, że najczęściej odpada całymi grudkami. Bez sensu byłoby rozpuszczanie tego środkami chemicznymi, łatwiej zacząć od śrubokręta (uważajcie, żeby nie zrobić głębokich rys) czy drewnianej lub plastikowej szpatułki – wygarnijcie dokładnie wszystkie zanieczyszczenia, a zobaczycie, że będzie tego naprawdę dużo!
Wypalanie zanieczyszczeń
Maź w kolektorze dolotowym to nic innego jak zapieczony olej silnikowy, a więc produkt, który jest w miarę łatwopalny. Można więc spróbować go wypalić – również po uprzednim usunięciu większych fragmentów mazi. Metoda dość skuteczna, przyda się tylko palnik podnoszący temperaturę. Niezłe rozwiązanie w przypadku skomplikowanych kolektorów, których nie można rozebrać.
Czyszczenie preparatem do kominków
Preparat dość dobrze rozpuszcza brud. Uwaga na ręce, bo według opisu jest on żrący. Dobrze jest przygotować sobie sporo papieru, żeby regularnie wycierać rozpuszczony brud. Minusem jest słabsza niż w konkurencyjnych środkach skuteczność nanoszenia, bo spryskiwacz podaje piankę pod niskim ciśnieniem. Jak widać, efekt jest nie najgorszy, choć pokazane miejsca były spłukiwane kilkukrotnie.
Czyszczenie preparatem do EGR
Zastosowaliśmy środek do czyszczenia zaworów EGR firmy Valvoline. Jego skuteczność w zdemontowanym kolektorze dolotowym była naprawdę niesamowita – na pewno pomagało dość wysokie ciśnienie preparatu, ale praktycznie po jednym psiknięciu widać było czysty metal. Cena nie jest niska, ale jeszcze akceptowalna. W trakcie pracy unosi się bardzo silna woń zbliżona do rozpuszczalnika nitro.
Czyszczenie preparatem do kolektorów
Wydawałoby się, że środek do czyszczenia układów dolotowych będzie najlepszym rozwiązaniem. Jest to jednak preparat przeznaczony do stosowania na pracującym silniku. W zdemontowanym kolektorze daje sobie radę, ale nie tak spektakularnie jak środek do czyszczenia zaworów EGR. Poza tym sens jego stosowania na zdemontowanym kolektorze przekreśla wysoka cena, niewspółmierna do efektów.
Taki kolektor to efekt kilku godzin czyszczenia. Dodatkowo przydał się preparat do usuwania uszczelek (powierzchnie łączenia części kolektora pokryte są grubą warstwą silikonu).
Czyszczenie bez demontażu
Przed zastosowaniem preparatu obejrzeliśmy wnętrze kolektora dolotowego za pomocą kamery endoskopowej. Jeśli układ dolotowy nie wygląda fatalnie, można wyczyścić go bez demontażu z samochodu – wystarczy zaopatrzyć się w odpowiedni preparat. Demontujemy część dolotu przed kolektorem ssącym (uwaga: nie zawsze jest to łatwe, poza tym czasem do ponownego montażu przyda się nowa uszczelka). Wstrzykujemy preparat podczas pracy silnika. Zmienia on swoją prędkość obrotową, ale to normalne zjawisko. Robimy to powoli, warto też przygotować coś do przysłaniania otworu dolotowego, żeby silnik zmieniał prędkość obrotową, ale uwaga – element może zostać zassany do wnętrza. Wyniki są widoczne i operację warto powtarzać co 30-50 tys. km.
Górne kółko to widok kamery przed operacją, dolne - po.
Czyszczenie bez demontażu
1. Rozbieramy układ dolotowy (w tym przypadku wystarczyło zdjęcie jednego kolanka).
2. Czyszczenie układu: na pracującym silniku długi przewód od preparatu wsuwamy głęboko do kolektora dolotowego i wysuwamy, wstrzykując zawartość - fot.
3. Ponowny montaż – po zużyciu całej puszki wyjmujemy sondę, gasimy silnik i składamy ponownie dolot. Wskazana jest też wymiana oleju silnikowego.
Czym grozi zabrudzenie dolotu?
Z czasem fragmenty mazi zaczną się odrywać od ścianek kolektora, a jedyna droga ucieczki to komora spalania w silniku. Czy taki „ładunek” bezpośrednio zagraża jednostce napędowej? Nie, przecież tak naprawdę to tylko olej silnikowy, więc teoretycznie może on ulec spaleniu w silniku. Poza tym nie ma tam twardych elementów – cały osad ma konsystencję miękkiej mazi. Żeby jednak nie było różowo – paliwo dostarczane jest do komory spalania w postaci mgiełki i jako takie ulega spaleniu. Czy w tym samym czasie może spalić się olejowe „błoto”? Nie! Zatem trafia ono na tłoki, powiększając nagary na pierścieniach i w rowkach, lub jest wyrzucane do wydechu – do katalizatora lub filtra DPF. Efekty? Mogą „stanąć” pierścienie, cylinder ulegnie zarysowaniu lub filtr będzie miał problemy z wypalaniem.