Narzędzia kupowane w marketach okazały się kiepską inwestycją. Tym razem sprawdziliśmy, jak działają popularne kompresory do kółNiewielkie, elektryczne kompresory do kół zasilane z gniazda zapalniczki niesamowicie ostatnio potaniały. W większości sklepów można je kupić znacznie taniej niż porządne pompki nożne! Ceny testowanych przez nas urządzeń zaczynają się już od ok. 20 zł! Czy jednak za taką kwotę można zaoferować przyzwoity sprzęt? Na drugim końcu skali znalazł się kompresor produkcji firmy Continental. Najdroższe w teście urządzenie w założeniach konstruktorów stanowić ma alternatywę dla koła zapasowego. Zawiera bowiem aplikator środka uszczelniającego i... kosztuje mniej więcej tyle co przyzwoite koło: aż 370 zł!Chiny to kompresorowe mocarstwoWszystkie testowane urządzenia łączy to, że wyprodukowano je w Chinach.
Foto: Auto Świat
Narzędzia - Wygląd nie świadczy wcale o jakości
Nie dlatego, że takich właśnie szukaliśmy. Po prostu na rynku nie ma już innych! Czyżby nikt w Europie nie produkował akcesoriów motoryzacyjnych? Czy jednak kraj pochodzenia musi przesądzać o jakości? Absolutnie nie! Nawet najbardziej renomowani, światowi producenci z wielu branż przenieśli sporą część swojej produkcji na Daleki Wschód. Przed testowanymi kompresorami postawiliśmy stosunkowo proste, "życiowe" zadanie. Chodziło o napompowanie od podstaw do ciśnienia 2 barów koła z oponą rozmiaru 155 R 13, które zostało jednak przez nas zmodyfikowane. Poza fabrycznym wentylem umieściliśmy w feldze dodatkowy, który pozwolił na podłączenie dokładnego, legalizowanego manometru. Dzięki temu koło pompowaliśmy za każdym razem do odpowiedniego ciśnienia, a nie do wartości pokazywanej przez wbudowany w urządzenie miernik.
Foto: Auto Świat
Narzędzia - Wygląd nie świadczy wcale o jakości
Czas testu ograniczyliśmy do 10 min. Zdaniem producentów amatorskie kompresory nie powinny pracować bez przerwy ani minuty dłużej. W teście uczestniczyło urządzenie, na którego obudowie znaleźliśmy napis: "NIE NADAJE SIĘ DO POMPOWANIA OPON DO POJAZDÓW SILNIKOWYCH". Co ciekawe, znaleźliśmy go na sprężarce dostępnej w dziale motoryzacyjnym jednego z hipermarketów. W dodatku trudno sobie wyobrazić zastosowanie inne niż "motoryzacyjne" dla "kombajnu" składającego się z kompresora (z wentylem do kółsamochodowych), baterii rozruchowej (oczywiście 12 V), prostownika i latarki. Mimo ostrzeżenia na obudowie sprężarka poradziła sobie w teście - koło zostało napompowane w ciągu 10 minut, choć ciśnienie było minimalnie mniejsze od zakładanego. Najbardziej widowiskowo przebiegał test kompresora firmy Toya. Po podłączeniu zasilania urządzenie zaczęło mocno wibrować, po chwili rozpadł się zamontowany na nim manometr. Później pojawił się dym.
Choć silniczek sprężarki pracował do końca, koła nie udało się napompować. Mniej spektakularnie, choć znacznie bardziej rozczarowująco przebiegł sprawdzian najdroższego w teście urządzenia firmy Continental. Na pierwszy rzut oka sprawiało ono doskonałe wrażenie. Ciekawie zaprojektowana obudowa z pomysłowymi detalami, jak choćby podświetlana instrukcja obsługi, zachęcała wręcz do użycia. Niestety, po podłączeniu do testowego koła okazało się, że gdzieśw czeluściach kompresora ucieka powietrze, a ciśnienie w kole nie wzrasta. To pewnie odosobniony przypadek, wynikający z tego, że trafiło do nas urządzenie testowe, które wcześniej przeszło przez wiele rąk. Tym niemniej, tak drogi sprzęt nie powinien być "jednorazówką".
Foto: Auto Świat
Narzędzia - Wygląd nie świadczy wcale o jakości
Z pewną pobłażliwością można za to podejść do kompresorków kosztujących od 20 do 50 zł. W końcu za taką cenę nikt nie oczekuje najwyższej jakości. Poza wspomnianą Toyą nawet najtańsze urządzenia spełniły postawione przed nimi zadanie. Ciekawe tylko, ile razy dałoby się powtórzyć badanie? Zupełnie inne wrażenie odnieśliśmy, korzystając z dwóch urządzeń oferowanych przez firmę Norauto. Metalowe obudowy, przyzwoite węże ciśnieniowe, manometry i zaworki sprawiły, że odzyskaliśmy wiarę w "chińszczyznę". Tym bardziej że i w tym przypadku udało się zachować podstawową zaletę dalekowschodnich produktów: niską cenę! Szczegółowe wyniki testu zamieszczamy w najnowszym, październikowym wydaniu "Poradnika Auto Świat".
Pompują i kłamią! nNajtańsze przetestowane kompresory wymagają wiele cierpliwości. W ich przypadku napompowanie niewielkiego koła trwa ok. 10 minut. I to nowym urządzeniem! Po kilku użyciach, ze względu na uproszczoną konstrukcję, trzeba się liczyć z tym, że ich wydajność dramatycznie spadnie. Nie jest to jednak jedyna wada. Naszym zdaniem jeszcze większym zagrożeniem są niedokładne, przekłamujące manometry. W przypadku niektórych testowanych urządzeń różnica między wskazaniem a stanem faktycznym sięgała kilkudziesięciu procent.Czym testowaliśmy?Do sprawdzenia wydajności kompresorów oraz dokładności wskazań wbudowanych w nie manometrów użyliśmy koła z dwoma wentylami oraz profesjonalnego manometru z aktualnym świadectwem legalizacji. Dla uniknięcia różnic w warunkach pomiarów wszystkie kompresory zasilane były z tego samego źródła prądu. Powietrzez testowego koła spuszczaliśmy, wykręcając wentyle.