• Nadmiar zaufania może drogo kosztować
  • Oszustwa zdarzają się zarówno w warsztatach niezależnych, jak i w ASO
  • Ustne ustalenia to kiepski pomysł, lepiej mieć wszystko na piśmie

Wśród mechaników czarne owce zdarzały się zawsze, a naciąganie klientów w warsztatach to nie tylko polska specjalność. Niektóre z wymienionych poniżej sposobów są niemal tak stare, jak sama motoryzacja – i wciąż działają! Teraz nawet bywa z tym łatwiej niż kiedyś, bo wśród użytkowników nowych aut dosyć powszechnie panuje przekonanie, że są one już tak skomplikowane, iż kierowca sam nie ma nawet po co zaglądać pod maskę, bo bez komputera i specjalistycznych narzędzi nic i tak nie wskóra.

Dzięki temu nieuczciwi warsztatowcy mogą liczyć na to, że nikt nie sprawdzi, czy to, co znalazło się na fakturze, rzeczywiście zostało wykonane. To, że ktoś jest od lat wiernym klientem tego samego mechanika, wcale nie gwarantuje, że fachowiec będzie wobec niego lojalny i uczciwy – w takim układzie kombinator może wręcz czuć się niemal bezkarny, bo skoro klient raczej nie trafi do innego warsztatu, to też nikt mu nie powie: "Panie, kto Panu to tak spartolił!". Korzystanie z usług ASO czy innych drogich warsztatów nie daje stuprocentowej gwarancji, że rzeczywiście jakość wykonanych usług będzie odpowiadać zapłaconej cenie.