• Coraz popularniejsze będą stawać się elektryczne sprężarki klimy - dziś to już norma w hybrydach i elektrykach
  • Unijne dyrektywy regulują dostępność i podaż tzw. F-gazów, w związku z czym ceny czynnika R134a (zawiera fluor) drastycznie wzrosły w ciągu kilkunastu miesięcy
  • Zestawy do samodzielnego odgrzybiania klimatyzacji kosztują zazwyczaj od 25 do 50 zł i są dość proste w użyciu - poradzi sobie z tym nawet laik

Według dyrektywy wszystkie nowo homologowane modele miały od tej pory (początkowo plany zakładały 2011 r., ale były trudności m.in. z dostawami) korzystać z czynnika R1234yf, który co prawda jest łatwopalny, a produkty jego spalania - silnie trujące dla ludzi, ale za to ma wydatnie przyczynić się do redukcji efektu cieplarnianego. Co ciekawe, przez pierwsze kilka lat obowiązywania dyrektywy tylko niektóre marki przestawiły się na nowy czynnik, pozostałe - zasłaniając się m.in. złymi wynikami testów zderzeniowych (R1234yf ulega samozapłonowi w temperaturze ok. 400 st. Celsjusza!) - skutecznie się migały.

Walka skończyła się jednak w 2017 r. i dziś wszystkie nowo sprzedawane w UE samochody mają na pokładzie czynnik R1234yf. Co to oznacza? Po pierwsze, nowy czynnik od początku był kilkanaście razy droższy od R134a, po drugie - w konsekwencji tego znacznie wzrosły koszty obsługi klimatyzacji w nowych samochodach. Rozrzut cenowy między starym a nowym czynnikiem był jednak na tyle duży, że nie mógł się długo utrzymać - dziś znacznie drożej niż jeszcze kilka lat temu zapłacicie też w przypadku samochodu z klimatyzacją przystosowaną do R134a.