Stopień zaawansowania dzisiejszych samochodów jest tak wysoki, że z reguły opisujemy funkcje, które włącza się i wyłącza przyciskiem i które służą zwiększeniu wygody podczas podróży. Jednak nie tym razem — ta funkcja występowała w wielu samochodach, żeby w ogóle można było uruchomić silnik.
Nie jest to nawet przycisk, a cięgno z piktogramem nieco przypominającym prysznic (taki jest w Polonezie, choć może mieć też inny wygląd), który nie wiedzieć czemu jest odwrócony do góry nogami. Oczywiście tu nie chodzi o prysznic, choć ta funkcja rzeczywiście polega na laniu, w tym wypadku benzyny.
- Przeczytaj także: Kierunkowskaz lewy czy prawy? Jak zachować się na takim skrzyżowaniu?
Starsi kierowcy doskonale wiedzą, że chodzi o ssanie, czyli funkcję, która ułatwiała i wręcz umożliwiała rozruch zimnego silnika. Cięgno to trzeba było pociągnąć do siebie przed przekręceniem kluczyka w stacyjce, a zimny silnik uruchamiał się normalnie. Bez tego jego rozruch byłby mocno utrudniony. Dlaczego?
Ssanie było kiedyś niezbędne
Ssanie to bowiem tryb podawania bogatszej mieszanki paliwowo-powietrznej do komory spalania. W takiej mieszance było więcej benzyny niż powietrza. W zimnym silniku parowanie benzyny jest bardzo słabe, dlatego iskra ze świecy nie może jej zapalić z powodu zawartości oparów poniżej dolnej granicy zapłonu. Sposobem na uruchomienie silnika w takich warunkach jest właśnie ssanie, które, jak już wiemy, sprawia, że do komory spalania dostaje się więcej paliwa.
Ta funkcja nie była już potrzebna po rozgrzaniu silnika, ponieważ wtedy temperatura w komorze spalania była na tyle wysoka, że parowanie paliwa w trybie standardowym było wystarczające. Ponadto ssanie wyłączało się już kilka chwil po uruchomieniu zimnego silnika, ponieważ po wzroście temperatury w motorze bogata mieszanka powodowała "zalewanie" silnika, a co za tym idzie wypadanie zapłonu, a nawet fizyczne wlanie do cylindrów takiej ilości benzyny, że uniemożliwiało to spalanie mieszanki i w efekcie zatrzymanie motoru.
To dlatego twoje auto więcej pali
Jeśli jednak myślicie, że ssanie odeszło w niepamięć, to jesteście w wielkim błędzie. Do prawidłowego i bezawaryjnego działania silnika cały czas jest potrzebne, ale dziś odbywa się w pełni automatycznie za pomocą komputerów. Ręczne uruchamianie tego trybu było wymagane głównie w autach wyposażonych w gaźnik, choć nawet z nim czasem inżynierowie automatyzowali ten proces. Mimo wszystko ssanie dalej jest stosowane, a jednym z objawów są wyższe obroty silnika zaraz po uruchomieniu, a także wyższe spalanie.
Niedogrzany silnik spala więcej paliwa właśnie za sprawą bogatszej mieszanki paliwowo-powietrznej, którą steruje komputer. Teraz też już wiesz, dlaczego "na zimnym" samochód pali więcej.