Tymczasem pomimo wzrostu liczby telefonów komórkowych spada ilość kupowanych urządzeń, które mogą służyć do prowadzenia rozmowy podczas prowadzenia pojazdu. Sieć Era GSM jako jedyna raz do roku publikuje specjalny raport o telefonach komórkowych w samochodach. Ten, trzeci już z kolei, nie nastraja optymistycznie.Według raportu w ostatnim roku przybyło w Polsce ponad 2,5 miliona nowych użytkowników telefonów komórkowych (obecnie jest ich łącznie około 10 milionów). Zarazem z drugiej strony odnotowano wyraźny spadek sprzedaży zestawów głośno mówiących, których kupiono zaledwie 400 tys., choć jak wykazują badania, duży procent abonentów prowadzi samochód i używa w nim telefonu komórkowego. Spadku zainteresowania nie tłumaczy ani cena najprostszych urządzeń głośno mówiących, bo te wynoszą zazwyczaj około 100 złotych, ani stosunkowo szybkie wprowadzanie nowych modeli telefonów, bowiem producenci zazwyczaj oferują od razu bogaty program akcesoriów (często nawet po promocyjnych cenach). Także obowiązek posiadania zestawów wymagany już w wielu krajach europejskich nie jest należytym bodźcem.Nadal największym zainteresowaniem nabywców cieszą się zestawy słuchawkowe (miniaturowa słuchawka i mikrofon na jednym przewodzie). Stosunkowo rzadko kupowane są instalacje profesjonalne, które montowane są zazwyczaj w samochodach służbowych. Wciąż sporo sprzedaje się zestawów niemarkowych, których jakość pozostawia dużo do życzenia. Czasami nie tylko nie spełniają swojej funkcji, ale mają także wpływ na poprawne działanie samego telefonu.Według policji przepis o korzystaniu z urządzeń głośno mówiących łamany jest głównie w miastach, kiedy kierowcy często przemieszczają się na krótkich dystansach, świadomie lub nieświadomie zapominając o konieczności posiadania odpowiedniego zestawu. W miastach też najczęściej mamy do czynienia z efektami tej lekkomyślności, choć na szczęście zazwyczaj zagapienie związane z prowadzeniem rozmowy podczas jazdy kończy się na stłuczce. O wiele poważniejsze konsekwencje może mieć jazda na szosie z dużą prędkością. W tym jednak przypadku niesłychanie trudno jest udowodnić, że wypadek był pochodną prowadzenia rozmowy telefonicznej. Przepis jak na razie jest martwy, a jego egzekwowanie żadne. Nam pozostaje tylko apelować: najprostszy zestaw jest tańszy od mandatu za jego nieposiadanie. A przecież na bezpieczeństwie nie wolno oszczędzać.
Tendencja spadkowa
Po trzech latach od wprowadzenia obowiązku korzystania z zestawów głośno mówiących podczas kierowania samochodem nadal wielu kierowców świadomie łamie ten przepis. Wytłumaczeniem takiej sytuacji nie mogą być ceny zestawów, bo te częstokroć są tańsze od obowiązującego od końca zeszłego roku taryfikatora tego wykroczenia - 100 złotych.