Nie, w silniku - podobnie jak u człowieka - najbardziej liczy się uzyskanie i utrzymanie odpowiedniej temperatury. Dla ludzi jest to temperatura niezbędna do życia, w silniku zaś do pracy. A temperatura robocza silnika to nie taka prosta sprawa. Nie może ona być za niska, bo wówczas np. olej silnikowy nie ma właściwej płynności i zamiast ułatwiać poruszanie się części jednostki napędowej, sam powoduje dodatkowe ogromne opory. Ponadto w silnikach benzynowych z klasycznym wtryskiem do kolektora mieszanka paliwowo-powietrzna może ulec kondensacji na zimnych ściankach przewodów dolotowych, zanim zdoła osiągnąć komorę spalania.Ale i za gorąco nie może być pod maską. Mimo wszelkich dodatków woda w układzie chłodzenia mogłaby się zagotować, a film olejowy na gładziach cylindrycznych zwyczajnie spalić, zesmażyć - jak na patelni. Żeby zaś już całkowicie wyjaśnić sytuację, dopowiedzmy sobie, że układ chłodzenia musi pracować naprawdę wydajnie - nie dopuścić do przegrzania silnika także pod pełnym obciążeniem, np. w upalne lato w górach, z ciężką przyczepą kempingową.Supernadzorca, koordynujący wszystkie te działania i potrafiący zarządzać wielością funkcji i działań układu chłodzenia, to termostat. Samo słowo oznacza zbitkę wyrazową opartą na łacinie i oznacza "urządzenie utrzymujące stałą temperaturę". A w naszym układzie chłodzenia w samochodzie stanowi w rzeczywistości swego rodzaju zwrotnicę w przewodach wodnych, która w zależności od temperatury całego układu odpowiednio ukierunkowuje przepływ cieczy chłodzącej.Dopóki więc woda w układzie chłodzenia jest zimna, krąży poprzez blok silnika i głowicę cylindrową do zamkniętego termostatu, który ją odsyła ponownie najkrótszą drogą z powrotem do bloku i głowicy. Jest to tzw. krótki obieg. Jednocześnie niewielka ilość wody płynie poprzez nagrzewnicę - urządzenie w układzie ogrzewania kabiny pasażerskiej, które poprzez system nawiewu przekazuje ciepło wody w układzie silnika wnętrzu i pasażerom.Kiedy woda w układzie chłodzenia osiągnie temperaturę około 85 st. C, termostat się otwiera. Umieszczony w nim centralnie element termorozszerzalny unosi talerzyk zaworu termostatu, przez co niewielka ilość wody zaczyna przepływać także przez chłodnicę. Oczywiście, ogrzewanie wnętrza pojazdu nadal jest obsługiwane.W chłodnicy temperatura obniża się o około 20 st. C, przez co oczywiście woda staje się ponownie za zimna, więc termostat się znów przymyka, ale tylko trochę. I tak dookoła Macieju, to otwierając się, to przymykając, dostosowuje się on do warunków temperaturowych tak, by woda krążąca po silniku miała ciepłotę pomiędzy 85 a 90 st. C. Ale temperatura owa nigdy nie będzie stała, bo przecież każde poruszenie pedału gazu zmienia dynamicznie warunki termiczne pracy jednostki napędowej, które termostat ponownie musi wyrównywać.Do pełnego otwarcia termostatu dochodzi dopiero po przekroczeniu temperatury 95 st. C, a sytuacja taka trafia się w pierwszym lepszym korku. Kłopot polega wówczas na tym, że chłodnica przestaje być owiewana powietrzem, bo auto stoi. I gdyby w takiej chwili zastrajkował wentylator chłodnicy, ta ostatnia mogłaby tylko zachować się jak czajnik z gwizdkiem. Tyle że układy chłodzenia w nowoczesnych autach są systemami zamkniętymi, ciśnieniowymi?Tłum. Maciej Pertyński
Termostat
W zeszłym tygodniu opowiedzieliśmy sobie o tym, jak specjalna pompa wodna napędza wodę tak, by omywała ona wnętrze całego silnika, odbierając nadmiar ciepła. Oczywiście, nie chodzi tu jednak o omywanie dla omywania, chłodzenie wszystkiego jak leci, bez oglądania się na okoliczności.