- Kwestie bezpieczeństwa schodzą na drugi plan – ważniejsze okazują się trwałość i odporność na znaczne przeciążenie
- Na suchej drodze większość opon do aut dostawczych wypadła nieźle. Na mokrej nawierzchni – dramat!
- Busy są notorycznie przeciążane, ich opony pracują często w warunkach, do których nie zostały zaprojektowane
Bus musi latać – to znana dewiza tych, którzy zajmują się drobnym transportem drogowym. Czas to pieniądz, a nadmierne wydatki na serwis i obsługę psują tylko opłacalność biznesu. Bezpieczeństwo? To w tym przypadku najwyraźniej temat, który nie mieści się na liście priorytetów.
W tegorocznym teście, jednym z pierwszych tego typu, eksperci z austriackiego automobilkubu ÖAMTC i niemieckiego ADAC przebadali ogumienie w rozmiarze 215/65 R16 C, stosowanym głównie w lekkich autach dostawczych o dmc do 3,5 t, ale też w używanych często także prywatnie busach, dużych vanach lub autach kempingowych. W przypadku wielu modeli stwierdzono fatalne osiągi na mokrej nawierzchni. To nie przypadek! Nabywcy opon do aut dostawczych oczekują przede wszystkim jak najwyższej trwałości, odporności na przeciążenie i uszkodzenia mechaniczne. Niestety, większość tych parametrów stoi w konflikcie z właściwościami jezdnymi na mokrej nawierzchni.
Tymczasem nowoczesne lekkie dostawczaki nie są wcale powolne – takie auta bez większych problemów rozpędzają się do 140-160 km/h! Wystarczy przejechać się jakąkolwiek popularną trasą, żeby zobaczyć, że auta tego typu często poruszają się nawet szybciej od osobówek. O ile w samochodach ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony ułańską fantazję kierowców temperuje tachograf, rejestrujący czas i prędkość jazdy, o tyle w mniejszych autach użytkowych tego dodatku nie ma – jeździ się tak szybko i tak długo, jak tylko się da. Samochody tego typu są często ekstremalnie przeładowane, więc ich zawieszenia, hamulce, ale też i opony pracują znacznie ciężej, niż zostały do tego zaprojektowane.
Do dostawczaków nie ma dobrych opon?
Pięć modeli ogumienia, które w testach ADAC uznano za „zadowalające” (Apollo, Goodyear, Pirelli, Nokian oraz Continental), trudno nawet uznać za prawdziwych zwycięzców – po prostu nie zaliczyły poważnych wpadek w dziedzinie bezpieczeństwa. W przypadku większości opon największym problemem było ich zachowanie na mokrej drodze – wyjątkiem od tej reguły okazał się tylko Continental, który na mokrym wypadł nieźle, ale stracił nieco punktów na suchym.
W przypadku modeli, które ukończyły test z oceną mierną, poważnym problemem było bardzo słabe prowadzenie boczne, dodatkowo eksperci uznali, że wyniki aż czterech modeli w próbach hamowania nie mogą być uznane za wystarczające.
Opony mogą być trwałe, lub bezpieczne
Zaskoczeniem w teście ADAC może być opona, która zajęła pierwsze miejsce – to wyrób słabo znanej w Europie indyjskiej firmy Apollo. To jednak w znacznym stopniu kwestia kryteriów oceny, bo np. indyjskie gumy okazały się o niemal połowę mniej trwałe od opon Goodyeara.
Pewne słabości na mokrej nawierzchni wykazywało też ogumienie marek Nokian i Pirelli, choć akurat przynajmniej opony tej drugiej marki wypadły bardzo dobrze w próbach trwałości.
Z kolei trzy najlepsze pod względem trwałości modele opon (Sava, Fulda, Michelin) w próbach na mokrej drodze wypadły źle. W przypadku opon do aut osobowych średnia trwałość, prognozowana przez ekspertów z ADAC na podstawie testów zużycia, to ok. 30-35 tys. km. Przy zastosowaniu tych samych ostrych kryteriów trwałość opon do dostawczaków jest z reguły znacznie wyższa. Na najlepszych w tej dziedzinie oponach marki Sava można, zdaniem niemieckich ekspertów, przejechać ponad 80 tys. km. Co ciekawe, w takich samych warunkach szacunkowa trwałość opon marki Nokian jest aż o 50 tys. km niższa!
Dwie najtrwalsze opony w teście (Sava i Fulda) są jednocześnie też w trójce najgorzej hamujących na mokrej nawierzchni. W próbach hamowania na mokrej drodze największą wpadkę zaliczył jednak przeciętny w dziedzinie trwałości Kleber. Warto sobie uświadomić, co słabe wyniki w próbach hamowania oznaczają w praktyce. W momencie gdy auto wyposażone w najlepsze pod względem hamowania na mokrej nawierzchni opony marki Apollo zatrzyma się, hamując z 80 km/h (droga hamowania 46 metrów), taki sam samochód na oponach Klebera będzie wciąż jechał z prędkością ponad 36 km/h!
Pół biedy, jeśli ta wydłużona droga hamowania doprowadzi np. do najechania na inne auto, gorzej, gdy wyposażone w marne opony auto nie wyhamuje przed przejściem dla pieszych – wówczas może dojść do tragedii. Jednak uwaga! Nawet opony Apollo, najlepiej hamujące na mokrym, obiektywnie rzecz biorąc, wypadają bardzo słabo.
Używany do testów ogumienia Volkswagen Transporter na oponach przeznaczonych do aut osobowych (ale takich o indeksie nośności właściwym dla niemałego busa) zatrzymuje się z 80 km/h na mokrej nawierzchni na dystansie mniej więcej 38 metrów. Najlepsze opony do samochodów dostawczych wydłużają drogę hamowania o niemal 10 metrów, a najgorsze – o kolejne 10 metrów. Dodamy, że cały czas mowa o wynikach osiągniętych sprawnym niemal nowym autem, które nie jest przeciążone, a zamontowane na nim opony mają kilkaset kilometrów przebiegu i są dopiero idealnie dotarte!
Jeśli więc wydaje się wam, że skoro nie jeździcie busem ani lekkim autem dostawczym, to problem fatalnych osiągów opon do nich na mokrej nawierzchni was nie dotyczy, to pomyślcie o tym, że taki samochód może jechać za wami. Co z tego, że wasze auto, wyposażone w bezpieczne opony, zatrzyma się przed przeszkodą, skoro za wami będzie jechał bus, który zamiast 3,5 tony waży ponad 5 ton i ma koła „obute” w marne ogumienie? Wypadki z udziałem takich pojazdów zdarzają się często.
Co mogą zrobić właściciele vanów i busów?
Jeżeli używacie busa prywatnie w roli większego auta rodzinnego i nie wykorzystujecie ciągle do granic możliwości ładowności pojazdu, to bezpieczniejszym rozwiązaniem od opon klasy C jest ogumienie przeznaczone do pojazdów osobowych. Oczywiście, takie opony również muszą spełniać wymogi dotyczące indeksu nośności, bo busy i vany bywają naprawdę ciężkie!
Jeśli jednak lekki dostawczak regularnie porusza się z ciężkim towarem na długich trasach, z kompletem pasażerów albo jeździ po budowach, to rzeczywiście wzmocnione opony typu użytkowego będą lepszym rozwiązaniem. W takiej sytuacji należy jednak zawsze pamiętać o ich ograniczeniach – to że „trzyipółtonówka” potrafi dotrzymać kroku autom osobowym, nie znaczy, że powinna. Na ogumieniu ciężarowym lepiej jeździć naprawdę spokojnie, szczególnie po mokrych nawierzchniach. Należy też pamiętać o tym, że z ciężkim ładunkiem pogarsza się prowadzenie i znacznie wydłuża się droga hamowania.