Z daleka Ford Orion 1.6 z 1985 roku robił przeciętne wrażenie. Szary, przykurzony, stojący pod płotem komisu samochód – trudno na pierwszy rzut oka przypuszczać, że może być jeszcze coś wart. Delikatne uszkodzenie z przodu – stłuczony kierunkowskaz, skorodowany reflektor i pęknięty zderzak – potęgowały złe wrażenie.
To ile trzeba dać za ten samochód? Sprzedawca zastanowił się chwilę: Do oddania za 4900 zł (w ogłoszeniu na Otomoto.pl widniała nieco wyższa cena), przyniosę kluczyki. Po otwarciu drzwi ukazało się wnętrze... nowego samochodu. Ani jasne tapicerowane fotele, ani beżowa deska rozdzielcza nie były poplamione czy też trwale zabrudzone, co najwyżej pokryte warstewką kurzu.
Co więcej – wprawne oko od razu zauważy, ze samochodu nikt specjalnie nie szykował do sprzedaży. Nie czuć plaka do plastików ani wilgoci po praniu – to wnętrze po prostu zachowało się niezniszczone. I jeszcze wisienka na torcie: automatyczna skrzynia biegów – prawdziwa rzadkość. Rzut oka na licznik – niecałe 53 tys. km.
Niestety. Ford w tym i w wielu późniejszych modelach stosował liczniki 5-cyfrowe. Jednak zdaniem sprzedawcy jest to właśnie prawdziwy przebieg samochodu, udokumentowany m.in. fakturami z serwisów. Auto miało spędzić większość życia w garażu. Historia nieprawdopodobna, a jednak wystarczy spojrzeć pod spód Oriona, żeby się przekonać, że... to może być prawda! Jedynym elementem podwozia, który domaga się wymiany, jest wydech. Progi, podłoga, wnęka na koło zapasowe – oryginalne, czarne, tylko gdzieniegdzie widać minimalne plamki powierzchniowej korozji. To – jak na Forda z lat 80. – cud!
W niezłym stanie (tylko minimalne, naprawdę niewielkie purchle korozji, z pewnością do zatrzymania) są też krawędzie błotników. Maska, tylna klapa – jak nowe. Podłoga bagażnika – to samo, tu i tam fabryczne naklejki. Nawet opony samochodu niezużyte, choć trzeba je wymienić na nowe z racji wieku.
Do wad, a raczej do typowych kwestii wymagających doinwestowania, należą też felgi samochodu. Na rantach widać już korozję, obręcze przydałoby się wypiaskować i pomalować. Ile takie auto kosztuje, powiedzmy, docelowo? Policzmy. Z pewnością należy mu się kompleksowe zabezpieczenie podwozia i progów zamkniętych, a koszt tego – jeśli ma być porządnie zrobione – wyniesie 1000-1500 zł.
Niestety, na prawym przednim błotniku, w miejscu uszkodzonym w wyniku stłuczki, potrzebna jest interwencja lakiernika. To wraz z kilkoma zaprawkami tu i tam wymaga wydania ok. 500 zł. Trzeba poddać renowacji reflektor, ale to prosta konstrukcja – ok. 100 zł. Zderzak, jeśli nie znajdziemy nowego, trzeba pokleić i przemalować (być może oba – dla wyrównania koloru) – kilkaset zł.
Kierunkowskaz trzeba kupić – kilkadziesiąt zł. Komplet opon – ok. 500 zł. W ten sposób za niewiele ponad 8000 zł uzyskujemy samochód, który jest sprawny, w bardzo dobrym stanie, zwraca na siebie uwagę na ulicy, a do tego da się nim jeździć, oczywiście, w ograniczonym zakresie, na co dzień.
To właśnie idealny pojazd dla początkującego kierowcy: warto i chce się o takie auto dbać, ryzyka, że się go zniszczy i straci duże pieniądze, nie ma, koszt utrzymania jest niewysoki, a serwis – nieskomplikowany. Tylko brać!
Niestety, ktoś bardzo szybko poznał się na tym egzemplarzu, ponieważ został on zarezerwowany wkrótce po pojawieniu się ogłoszenia w internecie. Niemniej warto poszukać takiego lub podobnego auta, które dużej wartości kolekcjonerskiej może i nie ma, ale daje przyjemność obcowania z ładnym samochodem z lat 80. XX wieku. To może być fajna przygoda!