• Mimo coraz surowszych przepisów i drakońskich kar za jazdę po alkoholu, w 2022 r. policja zatrzymała o 25 proc. więcej kierowców prowadzących po alkoholu niż rok wcześniej
  • Nie da się przyspieszyć "spalania" alkoholu przez organizm, a obfity posiłek wcale nie sprawi, że wypitego alkoholu do krwi trafi mniej
  • Internetowe alkomaty i kalkulatory promili nie zapewniają wiarygodnych wyników

Polskie przepisy dotyczące jazdy po alkoholu należą do najsurowszych w Europie. Nie dość, że dopuszczalna zawartość alkoholu jest u nas niższa niż w większości innych krajów (w Polsce to 0,2 promila, w większości państw w Europie to 0,5 promila, choć są i takie kraje, w których alkoholu we krwi czy w wydychanym powietrzu nie wolno mieć wcale), to jeszcze mamy wyjątkowo surowe kary – za samą jazdę w stanie nietrzeźwości można pójść do więzienia nawet na 5 lat (w przypadku recydywy), a za spowodowanie po pijanemu poważnego wypadku – nawet na 16 lat.

Do tego dochodzą wysokie kary finansowe, a od 14 marca br. obowiązują przepisy o konfiskowaniu pijanym kierowcom samochodów. Ponadto polska policja, na tle innych europejskich psłużb, ponadprzeciętnie często bada trzeźwość.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Coraz więcej pijanych kierowców mimo coraz ostrzejszych kar

Myślenie życzeniowe polityków, którzy uparcie twierdzą, że coraz wyższe kary na pewno rozwiążą wszystkie problemy, jak zwykle się nie sprawdza. Mimo wprowadzonych w ciągu kilku ostatnich lat kolejnych nowelizacji zaostrzających przepisy policja wciąż wyłapuje co roku dziesiątki tysięcy kierowców, którzy prowadzili po alkoholu. Tendencji spadkowej nie widać, mimo coraz ostrzejszych kar jest wręcz przeciwnie! W 2022 r. policjanci przyłapali niemal 98 tysięcy kierowców na przekroczeniu dopuszczalnej zawartości alkoholu w organizmie – to aż o 25 proc. więcej niż w roku poprzednim. W tym roku też nie widać symptomów poprawy.

Kiedy i gdzie zatrzymywanych jest najwięcej nietrzeźwych kierowców?

Z policyjnych statystyk jasno wynika, że nietrzeźwi kierowcy łapani są najczęściej w weekendy i w okolicach świąt. To oznacza, że świątecznym powrotom będą wzmożone kontrole trzeźwości. Tak jest zawsze.

Gdzie trzeba się liczyć z kontrolą? W największym uproszczeniu: wszędzie. Duże akcje kontroli trzeźwości odbywają się zwykle na trasach wylotowych i na wjazdach do miejscowości. Jeśli jednak ktoś myśli, że uniknie badania alkomatem, jadąc opłotkami i mniej uczęszczanymi trasami, ten jest w błędzie – na takich drogach też zdarzają się kontrole.

Policjanci często dla przyspieszenia kontroli używają tzw. alkomatów przesiewowych – urządzenia te są bardzo czułe nawet na śladowe stężenia alkoholu, ale nie wskazują dokładnego wyniku pomiarów. Jeśli alkomat przesiewowy wykaże alkohol w wydychanym powietrzu, kolejny pomiar wykonywany jest już innym urządzeniem. Taki alkomat może uruchomić alarm, jeżeli kilka minut przed kontrolą użyliśmy spryskiwacza do szyb, a do wnętrza auta dostały się opary płynu zawierającego alkohol! Foto: Piotr Czypionka / Auto Świat
Policjanci często dla przyspieszenia kontroli używają tzw. alkomatów przesiewowych – urządzenia te są bardzo czułe nawet na śladowe stężenia alkoholu, ale nie wskazują dokładnego wyniku pomiarów. Jeśli alkomat przesiewowy wykaże alkohol w wydychanym powietrzu, kolejny pomiar wykonywany jest już innym urządzeniem. Taki alkomat może uruchomić alarm, jeżeli kilka minut przed kontrolą użyliśmy spryskiwacza do szyb, a do wnętrza auta dostały się opary płynu zawierającego alkohol!

Jak długo alkohol utrzymuje się we krwi i w wydychanym powietrzu?

Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi, bo u każdego działa to nieco inaczej. Reakcja organizmu na alkohol oraz to, jak w jakim tempie rośnie, a następnie spada stężenie alkoholu we krwi czy w wydychanym powietrzu, zależy od wielu czynników, m.in. od:

  • płci (kobiety mają co do zasady niższą tolerancję alkoholu);
  • masy ciała (ale inny wpływ ma dodatkowa masa w postaci tłuszczu, a inny – większa masa mięśniowa);
  • wieku;
  • kondycji;
  • stanu zdrowia;
  • diety;
  • rasy (np. u wielu Azjatów występuje mutacja genetyczna, która powoduje, że w ich organizmach powstaje nieaktywna forma enzymu ALDH2, kluczowego przy metabolizmie alkoholu).

Można przyjąć, że organizm dorosłego, zdrowego mężczyzny jest w stanie uporać się w ciągu godziny z ok. 0,1 g czystego alkoholu na każdy kilogram masy ciała. To oznacza, że w przypadku mężczyzny ważącego 80 kg ok. godziny zajmie zmetabolizowanie jednego małego piwa.

Zła wiadomość dla kobiet: można przyjąć, że po wypiciu przez nie alkoholu jego stężenie w organizmie rośnie u nich o ok. 20 procent szybciej, a później też o 10-15 proc. wolniej spada.

Alkohol "spalany" jest niemal w całości przez wątrobę, która pracuje w swoim stałym tempie. Nie da się tego procesu przyspieszyć. To znaczy, że niezależnie od tego, czy siedzimy, czy tańczymy, czy po alkoholu utniemy sobie drzemkę, czy pójdziemy na długi spacer na świeżym powietrzu – alkoholu we krwi nie ubędzie z tego powodu wcale szybciej. Możemy się lepiej poczuć, czy złagodzić sobie objawy zatrucia alkoholem, nasz mózg może się przyzwyczaić do działania alkoholu, ale na wynik na alkomacie nie będzie to miało istotnego wpływu. Czas jest najistotniejszy.

Alkohol a jedzenie, kawa, napoje energetyczne

Jeśli pijemy na pusty żołądek, to szybciej się upijamy. Jeżeli alkohol towarzyszy obfitym posiłkom – tak jak zwykle przy świątecznym stole – to jego działanie jest nieco opóźnione i mniej gwałtowne, ale też proces metabolizowania alkoholu może przez to przebiegać dłużej. To bardzo niebezpieczne, bo możemy nie czuć postępujących objawów upojenia. To, że wydaje nam się, że jesteśmy trzeźwi, nie znaczy wcale, że w razie kontroli alkomat niczego nie wykaże.

Wypicie kawy, napoju energetycznego czy innego cudownego specyfiku nie przyspieszy trzeźwienia i "spalania" alkoholu. Tradycyjne, ludowe metody, np. picie soku z kiszonej kapusty, zsiadłego mleka czy wody z ogórków kiszonych czynią cuda – ale na drugi dzień, jako lekarstwo na objawy zatrucia alkoholowego, bo pomagają m.in. uzupełnić wypłukanie z organizmu elektrolity. Nie pomogą jednak w doraźnym obniżeniu stężenia alkoholu w organizmie.

Piłem, ale czuję się dobrze. Mogę jechać?

Wiele osób twierdzi, że ma "mocną głowę" i rzeczywiście, często trudno po nich zauważyć typowe objawy upojenia (zaburzenia równowagi, problemy z koordynacją ruchową, bełkotanie) – ale to nie znaczy, że w ich przypadku stężenie alkoholu po wypiciu określonej jego dawki jest znacząco niższe. O ile np. w niektórych stanach w USA policjanci urządzają zatrzymanym kierowcom próby sprawności i koordynacji ruchowej, w Polsce decydujące znaczenie mają wyniki pomiarów stężenia alkoholu. Osoby pijące regularnie od lat, potrafią często w miarę normalnie funkcjonować przy takim stężeniu alkoholu we krwi, przy którym człowiek pijący okazjonalnie padłby nieprzytomny.

W praktyce "zawodnik z mocną głową" zatrzymany do kontroli po kilku godzinach od wypicia alkoholu, może mieć wynik wyższy od kogoś, kogo alkohol "sponiewierał", tak że po kilku drinkach wszystko zwymiotował.

Kolejny problem: dobre samopoczucie na drugi dzień po solidnej imprezie. To wcale nie musi oznaczać, że organizm już sobie poradził z alkoholem. Bywa wręcz przeciwnie. Przykre objawy nazywane kacem to efekt zatrucia organizmu nadmiarem produktów metabolizmu alkoholu, czyli przede wszystkim aldehydu octowego, który jest bardziej toksyczny dla organizmu od samego alkoholu. Dobre samopoczucie o poranku po imprezie może świadczyć o tym, że w żołądku znajduje się dużo nieprzetworzonego alkoholu, a mózg już na tyle przywykł do obecności alkoholu w organizmie, że objawy upojenia są niemal niewidoczne. Osoba czująca się świetnie kilka godzin od wypicia dużej ilości alkoholu może mieć znacznie wyższy wynik pomiaru alkomatem od kogoś, kogo boleśnie "męczy kac"!

Ile godzin trzeba odczekać od wypicia alkoholu?

Wszelkie wyliczenia i formuły typu – dwie godziny na każdy kieliszek wódki, czy godzina na kieliszek wina, są obarczone wysokim błędem, którego konsekwencje mogą być tragiczne. Tym bardziej że alkohol "wyłącza" myślenie, utrudnia kontrolowanie sytuacji – można łatwo stracić rachubę tego, co się wypiło. Jeden mały kieliszek na początku trwającej wiele godzin imprezy teoretycznie nie stwarza zagrożenia, ale...

Naszym zdaniem wyznaczony kierowca po prostu powinien całkowicie zrezygnować z picia alkoholu podczas imprezy – tak jest po prostu bezpieczniej. A co z jazdą na drugi dzień? Jeśli alkoholu jest znacząco więcej niż "kieliszeczek do obiadu", dla bezpieczeństwa warto odczekać dobę, zanim wsiądziemy za kierownicę. Jeżeli ktoś chce ryzykować prowadzenie samochodu wcześniej, to zamiast oceny samopoczucia, wykonywania wyliczeń, sprawdzania "chuchu", używania kalkulatorów promili czy wirtualnych alkomatów wyliczających stężenie alkoholu na podstawie wpisywanych danych o pijącym, o czasie picia i o ilości dawek przyjętego alkoholu, lepiej skorzystać z prawdziwego, dobrego alkomatu. Możemy wybrać się (pieszo!) na najbliższy posterunek policji i poprosić o zbadanie alkomatem – warto jednak wcześniej zadzwonić i sprawdzić, czy będzie tam alkomat do dyspozycji. Można też pomyśleć zawczasu i sprawić sobie za kilkaset złotych własny alkomat. Uwaga: alkomat to nie gadżet na imprezę – większość takich urządzeń wymaga odczekania co najmniej kilkunastu-kilkudziesięciu minut od wypicia ostatniej dawki alkoholu przed wykonaniem pomiaru. Dmuchanie w amatorski alkomat bezpośrednio po wypiciu alkoholu albo po wypaleniu papierosa w najlepszym razie doprowadzi do jego rozkalibrowania, a w najgorszym – nieodwracalnie go uszkodzi. Amatorskie alkomaty – podobnie jak sprzęt profesjonalny – wymagają regularnej kalibracji, a wiarygodność wyników urządzeń kupowanych za kilkadziesiąt złotych albo sprowadzanych za grosze z chińskich portali sprzedażowych jest wątpliwa.

Wynik badania alkomatem powyżej 0,0 promila, ale poniżej 0,2 promila: co robić?

Uwaga: jeśli (wiarygodny!) alkomat pokazuje wynik wyższy niż "0,00" to nawet jeśli jest on niższy niż 0,2 promila (wartość graniczna obowiązująca w Polsce), to lepiej odczekać z jazdą, aż poziom alkoholu spadnie do zera. I to z co najmniej trzech powodów: po pierwsze, trzeba się liczyć z tym, że każde urządzenie ma określoną tolerancję – stężenie alkoholu wykrywane jako 0,18 promila na prywatnym alkomacie, może wywołać na policyjnym urządzeniu odczyt przekraczający 0,2 promila.

Wynik pomiaru, który "na styk" mieści się w dopuszczalnych granicach, to powód, żeby odczekać jeszcze jakiś czas przed prowadzeniem auta. Foto: Nikamo / Shutterstock
Wynik pomiaru, który "na styk" mieści się w dopuszczalnych granicach, to powód, żeby odczekać jeszcze jakiś czas przed prowadzeniem auta.

Po drugie, po wypiciu alkoholu jego stężenie w organizmie najpierw przez pewien czas rośnie, a dopiero później zaczyna spadać – przy jednym pomiarze trudno często stwierdzić, na jakim jesteśmy etapie. Po trzecie, jeśli podczas policyjnej kontroli alkomat wykaże cokolwiek, to nawet jeśli wynik mieści się w dopuszczalnych prawem granicach, to funkcjonariusz i tak nas tak od razu nie puści – zwykle taka sytuacja kończy się tak, że trzeba będzie zaczekać na kolejny pomiar (żeby sprawdzić, czy stężenie alkoholu nie rośnie, bo np. kierowca "wypił strzemiennego" wsiadając do auta), albo zostaniemy zabrani na pomiar alkomatem stacjonarnym.