• Po zaostrzeniu kar dla kierowców mandat pozostaje formą grzywny, na którą ukarany musi się zgodzić
  • Funkcjonariusz, który stwierdził wykroczenie, nie musi wystawić mandatu – może poprzestać na pouczeniu albo stwierdzić, że sprawca powinien być ukarany przez sąd
  • Mandat staje się prawomocny z chwilą przyjęcia go – anulować można go tylko w wyjątkowych przypadkach
  • Mandat przyjęty za spowodowanie kolizji oznacza jednocześnie przyjęcie finansowej odpowiedzialności za skutki tego zdarzenia
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Mandat – w teorii – jest formą ukarania korzystną zarówno dla sprawcy wykroczenia, jak i organu, który nakłada karę. Dla sprawcy jest korzystny, bo co do zasady powinien być karą nie wyższą, a często niższą niż ta, którą można dostać w wyniku postępowania przed sądem. Mandat to minimum formalności, brak konieczności "chodzenia po sądach", brak dodatkowych kosztów, minimum stresu. Jednocześnie poprzestanie na ukaraniu sprawcy mandatem jest w interesie "karzącej ręki władzy", bo to minimum formalności i kosztów.

Gdy podejrzany o popełnienie wykroczenia nie chce przyjąć mandatu, ktoś musi sporządzić wniosek do sądu o ukaranie i choć w praktyce polega to tylko na wypełnianiu formularzy, sprawa angażuje na dłużej jedną lub kilka osób. Jeśli podejrzany nie pogodzi się z wydawanym w trybie "taśmowym" wyrokiem nakazowym, który co do zasady powtarza stanowisko policjanta, rodzą się problemy. Na normalnej rozprawie musi stawić się funkcjonariusz, musi pamiętać okoliczności zdarzenia, być gotowy na pytania ze strony sądu i obwinionego albo jego obrońcy – czyli musi się przygotować albo ryzykować, że obwinionego sąd uniewinni. No i – co najważniejsze – oskarżyciel musi mieć bezwzględną rację.