- Choć akcesoryjne LED-y zastępujące żarówki w samochodach w wielu wypadkach poprawiają oświetlenie, często jest inaczej
- Badanie świateł na stacji kontroli pojazdów nie przesądza, czy reflektory świecą dobrze czy źle
- Z technicznego punktu widzenia łatwe i szybkie sprawdzenie jakości oświetlenia jest możliwe, ale sprzęt, który do tego służy, nie jest powszechnie dostępny
Tomasz Targosiński przez wiele lat zajmował się w warszawskim Instytucie Transportu Samochodowego badaniem oświetlenia samochodowego, jest osobą znaną i szanowaną w branży oświetleniowej. Jego "dzieckiem" jest specjalistyczny przyrząd do badania świateł samochodowych, który generuje grafiki pokazujące, gdzie "sięga" reflektor samochodu, jak bardzo oślepia innych uczestników ruchu i czy jest bezpieczny. Za pomocą tego urządzenia ekspert zbadał bardzo wiele retrofitów LED zamontowanych w najróżniejszych reflektorach. Wyniki tych badań jasno wskazują, że nie zawsze efekt zamiany żarówek zamontowanych w reflektorach na LED-y jest zgodny z oczekiwaniami. Zwłaszcza jedna grupa kierowców powinna być ostrożna.
Jak to jest z tymi LED-ami – są legalne czy też nie?
Na większości opakowań z retrofitami LED (przynajmniej na tych, które wyprodukowali renomowani producenci) znajdziemy zastrzeżenie, że są one przeznaczone tylko do użytku poza drogami publicznymi. Oczywiście jest to mrugnięcie okiem do klienta: nie wolno, ale można. Nikt chyba nie spodziewa się, że setki tysięcy kierowców montuje LED-y po to, aby jeździć swoimi samochodami poza drogami publicznymi czy też np. w rajdach. Wprawne oko widzi, że bardzo wiele starszych samochodów widocznych na ulicach jedzie na LED-ach.
W Polsce używanie LED-ów na drogach publicznych nie zostało zalegalizowane. Teoretycznie można uzyskać jednostkowe dopuszczenie, ale w praktyce jest to teoria.
Z drugiej strony na niektórych opakowaniach LED-ów sprzedawanych w Niemczech i kilku innych krajach UE znajdziemy informację, że mają one dopuszczenie do ruchu. Jest to informacja opatrzona gwiazdką, ponieważ dopuszczenie nie jest bezwarunkowe: dotyczy jedynie wybranych, przetestowanych modeli samochodów.
Jak się montuje retrofity LED?
Retrofity LED obecne są na rynku od lat, przy czym od czasu swojego debiutu technologia bardzo poszła do przodu. Pierwsze LED-y zastępujące żarówki były duże, zwłaszcza ich tylna część była masywna i w obudowach wielu reflektorów zwyczajnie się nie mieściła. Do tego dochodziła osobno montowana elektronika, na którą trzeba było znaleźć miejsce pod maską. No i ta cena...
Dziś retrofity LED mają kształt i wielkość żarówek i kosztują mniej – najtańszy markowy zestaw kosztuje nie więcej niż 2-3 komplety bardzo dobrych żarówek, przy czym LED-y są kilka razy trwalsze od żarówek. Cenowo na jedno wychodzi.
Montaż LED-ów zazwyczaj jest banalnie łatwy: wyjmujesz żarówkę, na jej miejsce montujesz LED-a i... już. Nic nie trzeba przerabiać, wszystko pasuje. Pod warunkiem oczywiście, że dobierzemy właściwy moduł. Do zastąpienia żarówek typu H7 służą LED-y H7, zamiast żarówek H4 montujemy LED-y H4, itd.
W młodszych autach może pojawić się problem wynikający z mniejszego poboru mocy przez moduł LED: na desce rozdzielczej może zaświecić się kontrolka ostrzegająca o awarii oświetlenia, choć światła działają. Ten kłopot można obejść za pomocą dodatkowych przejściówek.
Jak świecą retrofity LED?
W tej kwestii mamy wiadomości i dobre, i złe. Dobre wiadomości są takie, że policjanci – najczęściej – wykazują całkowitą obojętność w odniesieniu do LED-ów zamontowanych w aucie, nawet jeśli wiadomo, że nie jest to przeróbka legalna, bo majstrowanie nie przy fabrycznym oświetleniu samochodu jest zakazane.
Najczęściej nie reagują także diagności na stacjach diagnostycznych, a zdarza się i tak, że obecność LED-a jest wręcz niezauważalna; w reflektorach projekcyjnych moduł LED kryje się za soczewką, nie widać go też od strony komory silnika (kryje się on w obudowie reflektora). Co ważne, przy badaniu linii odcięcia światła i cienia wszystko działa tak, jak powinno. Najwyżej diagnosta skoryguje ustawienie reflektora – to wszystko.
Te spostrzeżenia potwierdza Tomasz Targosiński, który od lat nie kryje, że metody, jakimi bada się oświetlenie samochodów podczas obowiązkowych badań technicznych to "skansen":
Przepisy wymagają sprawdzenia świateł w stacji kontroli pojazdów, jednak mało kto wie, że to tylko test ustawienia tzw. granicy światła i cienia. Choć jest to potrzebne, to wcale nie gwarantuje, że oświetlenie jest prawidłowe. Diagnosta, dopuszczając pojazd do ruchu, potwierdza, że światła mijania nie oślepiają i oświetlają drogę na minimum 40 m przed pojazdem. Tymczasem... diagnosta nie jest tego w stanie w ogóle sprawdzić, bo przyrząd, którym bada światła, żadnej z tych dwóch rzeczy nie mierzy. Mówiąc krótko, takie badanie to w znacznej mierze fikcja. Dlaczego tak jest? Bo taki jest system wymagań dla świateł wymyślony 70 lat temu, obowiązuje on do dzisiaj w niezmienionej formie. I to nie tylko w Polsce!
Zła wiadomość jest taka, że oświetlenie drogi za pomocą akcesoryjnych LED-ów, które dobrze wypada podczas badań na SKP, niekoniecznie jest prawidłowe.
Co może być nie tak z akcesoryjnymi LED-ami?
LED-y zazwyczaj świecą jaśniej niż żarówki i oświetlają drogę szerzej w bliskiej odległości, co przekłada się na przekonanie kierowcy, że oświetlenie samochodu poprawiło się. Tak rzeczywiście bywa, ale często zasięg świateł wcale się nie poprawia, a zatem podczas szybkiej jazdy kierowca widzi tak samo "krótko", jak wcześniej. Najgorsze jednak jest, zdaniem eksperta, oślepianie, z którym mamy do czynienia zwłaszcza w przypadku starszych samochodów wyposażonych w reflektory z gładkimi kloszami. Rzecz w tym, że klosze te w miarę zużycia matowieją i pokrywają się siecią małych odprysków i mikrozarysowań. Na tych drobnych ryskach rozprasza się światło, które oślepia wszystkich wokół – także właściciela LED-ów. Jest to, zdaniem Targosińskiego, plaga m.in. w przypadku ciężarówek, które mają reflektory umieszczone wysoko i tym bardziej oślepiają innych.
Niestety, tylko najlepsze, optymalnie ustawione reflektory samochodów świecą dalej w trybie mijania niż na 100 m. Często oświetlają drogę przed autem tylko na 50-60 m, a to podczas szybkiej jazdy jest stanowczo niewystarczające. Z żarówkami i LED-ami je zastępującymi jest tak samo: jedne świecą dalere, inne bliżej, ale nie ma reguły.
Co możesz zrobić, by poprawić światła?
Mając zamontowane LED-y, wypadałoby (koniecznie!) ustawić ich wysokość, bo po zamianie żarówek na LED-y niemal na pewno granica światła i cienia przesunęła się. Nie gwarantuje to jednak optymalnego ustawienia świateł. Urządzenie Tomasza Targosińskiego, które testuje reflektory, umożliwia optymalne ustawienie ich i – co najważniejsze – daje odpowiedź na pytanie: jak to świeci. No ale opcja sprawdzenia świateł tym sprzętem nie jest na razie powszechnie dostępna.