• Markowe boksy są lepiej dopracowane od tanich modeli
  • Średniej wielkości boks dachowy pozwala podwoić możliwości transportowe auta
  • Nie wszystkie testowane boksy okazały się całkiem szczelne

Okres urlopowy to zwykle ten moment, kiedy okazuje się, że bagażnik naszego auta jest stanowczo zbyt mały, nawet jeśli przez resztę roku nic na to nie wskazuje. W takim przypadku nie warto zmieniać samochodu, tym bardziej że sytuacja na rynku temu nie sprzyja – lepiej poszukać innego, prostszego i tańszego wyjścia. W przypadku większości aut takim rozwiązaniem jest montaż boksu dachowego. Boks przydaje się nie tylko latem, lecz także zimą, m.in. jako sposób na bezpieczny i wygodny transport nart. O boksie dachowym powinni też pomyśleć np. właściciele psów, którzy w bagażniku w specjalnym transporterze wożą swojego czworonoga, a na bagaże brakuje im już miejsca. Wybór boksów jest olbrzymi – od niezgrabnych, czysto użytkowych skrzyń aż po opływowe, starannie zaprojektowane i wykonane produkty klasy premium.

Który model warto kupić? Postanowiliśmy sprawdzić możliwości produktów z różnych półek cenowych – od niedrogich boksów marek Farad (1565 zł) i G3 (1590 zł), przez sprawdzone i znane modele, takie jak Husky 510 marki Kamei (2575 zł), aż po eleganckie boksy Hapro (2199 zł), Atera (2589 zł) i Thule (2820 zł).