Niegdyś modne były płyty CDwieszane na lusterkach i pokrywanie tablic rejestracyjnych lakierem do włosów. Teraz kierowcy wierzą w inne, rzekomo pewne sposoby na to, żeby nie płacić mandatów.

Zwykle są one równie skuteczne, jak dyndająca za szybą płyta. Krążą plotki o tym, że komuś udało się uniknąć kary, bo wskazał jako sprawcę wykroczenia wyimaginowanego znajomego z Honolulu albo odmówił zeznań, zasłaniając się paragrafem pozwalającym uchylić się od odpowiedzi, jeśli mogłyby one obciążyć osobę najbliższą.

Niestety, okazuje się, że takie uniki udają się znajomym znajomych, a opowieści przekazywane są z ust do ust. Samemu na tyle szczęścia lepiej nie liczyć.

Lampa fotoradaru nie musi błyskać podczas robienia zdjęć

Ani fotoradary montowane na przydrożnych masztach, ani te przenośne, stawiane na trójnogach, wcale nie muszą w ciągu dnia błyskać, żeby zrobić czytelne zdjęcia – w dobrych warunkach oświetleniowych często lampa nie jest podłączona. Wiele fotoradarów współpracuje z lampami na podczerwień, których błysk jest niewidoczny gołym okiem.

Nie wszystkie czynne fotoradary muszą być oklejone odblaskową folią

W ubiegłym roku weszło w życie rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 22 czerwca 2011 r., zmieniające warunki techniczne dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i zasady ich umieszczania na drogach (DzU nr 133, poz. 772), w myśl którego nowe przydrożne fotoradary muszą być umieszczane w odblaskowych, widocznych z daleka obudowach. Zgodnie z nowymi przepisami również te urządzenia, które już stoją przy drogach i są czynne, powinny być w taki sposób oznakowane.

Tyle że niekoniecznie stanie się to szybko – obowiązujące przepisy przewidują trzyletni okres przejściowy, podczas którego dopuszczalne jest stosowanie obudów w „szaroburych” barwach maskujących. Niektóre straże miejskie i gminne obsługujące radary będą próbowały zwlekać z oznakowaniem masztów do ostatniej chwili – bo na tych niewidocznych zarabia się najlepiej. Jeśli przy drodze widzimy radarowy słupek w jaskrawych kolorach, to niemal na pewno wewnątrz znajduje się czynny fotoradar. Jeżeli obudowa nie ma elementów odblaskowych, to do 2014 roku trzeba się liczyć z tym, że urządzenie jest aktywne.

Na zdjęciu z fotoradaru może być więcej niż jeden samochód

W przypadku starszych urządzeń rzeczywiście było tak, że kiedy fotoradar zarejestrował na zdjęciu dwa auta, to niemal domyślnie trafiało ono do kosza, bo nie dawało się ocenić, który ze sfotografowanych pojazdów przekroczył prędkość. Niekiedy nieuczciwi funkcjonariusze obrabiający zdjęcia robili inaczej – wysyłali do właścicieli aut tak skadrowane fotografie, żeby drugiego samochodu nie było wcale widać.

Aktualnie używane fotoradary coraz częściej robią kilka zdjęć dokumentujących konkretne wykroczenie. Wysyłane jest jedno, ale w archiwum operatora zostają kolejne, na których widać, który z pojazdów jechał szybciej – mamy szansę zobaczyć je w sądzie, jeśli wcześniej odmówimy przyjęcia mandatu.

Warto jednak wiedzieć, że radary nie są nieomylne. Większość urządzeń wyłapuje obiekty większe i szybsze, tzn. jeśli w polu widzenia głowicy radarowej znajdują się jednocześnie niewielkie auto osobowe oraz ciężarówka, to prawdopodobnie zmierzona zostanie prędkość większego pojazdu, chyba że osobówka będzie poruszała się znacznie szybciej.

Najnowsze modele radarów i mierników wykorzystujących czujniki w nawierzchni potrafią zrobić niemal jednocześnie kilka zdjęć aut jadących koło siebie i prawidłowo określić prędkość każdego z nich.

strona 2

Atrapy radarów nie zniknęły z dróg

Po ubiegłorocznej zmianie przepisów przydrożne maszty, w których nie ma fotoradarów, powinny zostać usunięte lub zasłonięte, bo stosowanie atrap radarów jest już niedopuszczalne. Służby, które są za to odpowiedzialne, wcale się z tym nie spieszą.

Na zdjęciu z fotoradaru kierowca nie musi być widoczny

To nieprawda! Jeśli na podstawie zdjęcia da się określić właściciela pojazdu (np. po numerach rejstracyjnych czy nawet reklamie na aucie), to zostanie on wezwany do wskazania osoby, która prowadziła samochód. Jeśli sam się nie przyzna lub nie wskaże sprawcy, to i tak zostanie ukarany, tyle że nie za wykroczenie drogowe, lecz za niewskazanie sprawcy.

Kara wtedy jest wyższa, ale nie są naliczane punkty karne. Innym mitem jest to, że właściciel nie musi podawać danych sprawcy wykroczenia, jeśli w ten sposób obciążyłby osobę najbliższą. To nieprawda – kodeks wykroczeń nie przewiduje w takiej sytuacji możliwości uchylenia się od odpowiedzi.

Fotoradar może wyglądać jak uliczny śmietnik

Nie wolno umieszczać fotoradarów w prawdziwych śmietnikach ani żadnych innych niehomologowanych obudowach, które mogłyby zakłócić pracę urządzenia pomiarowego, choć zdarzały się przypadki, że straże miejskie tak właśnie robiły. Ponieważ operatorzy fotoradarów lubią ukrywać je w nierzucających się w oczy skrzynkach, producenci tych urządzeń oferują certyfikowane obudowy, które do złudzenia przypominają stojące śmietniki. Wiele straży miejskich dysponuje już takim sprzętem.

Zdjęcie możesz zobaczyć dopiero w sądzie

Do niedawna było to dla wszystkich oczywiste – jeśli kierowca przekroczył prędkość i zostało to zarejestrowane przez fotoradar, to do właściciela auta trafiało pocztą zdjęcie dokumentujące wykroczenie lub przynajmniej wezwanie na komendę policji lub posterunek straży miejskiej, gdzie mógł się z takim zdjęciem zapoznać.

Odkąd obsługą systemu fotoradarów zajął się Główny Inspektorat Transportu Drogowego, wiele się zmieniło. Instytucja ta z zasady nie wysyła zdjęć, nie można się też osobiście zgłosić do siedziby inspekcji i zażądać wglądu do akt. Na oficjalnej stronie internetowej tej instytucji pojawiło się wyjaśnienie, że chodzi o to, żeby kierowca nie mógł mataczyć: „w sytuacji gdy uczestnik postępowania zna zebrane dowody, ma możliwość przedstawienia wersji zdarzenia dla siebie korzystnej i nie zawsze prawdziwej” – według GITD, najuczciwiej jest wtedy, jeśli kierowca nie wie, za co zostaje ukarany. O zebranych przeciwko niemu dowodach może się dowiedzieć dopiero w sądzie!

Wykrywacze radarów są zawodne

Nawet najtańsze antyradary całkiem nieźle radzą sobie z wykrywaniem najpopularniejszych przy polskich drogach, przestarzałych radarów Fotorapid.Warto jednak wiedzieć, że zarówno straże miejskie, jak i inspekcje transportu drogowego mają w swoich arsenałach również znacznie nowocześniejsze urządzenia, które dla antyradarów z najniższej półki cenowej są niewykrywalne.

Nawet jeśli ktoś zainwestuje w drogi wykrywacz, to też nie może mieć pewności, że będzie on kompatybilny z nowymi nabytkami służb kontrolujących prędkość. Żaden klasyczny antyradar nie wykrywa urządzeń mierzących prędkość przy użyciu czujników zatopionych w nawierzchni drogi lub policyjnych wideorejestratorów ani w porę nie ostrzega o miernikach laserowych.

Zakłócacze nie działają

Według niektórych mandatów z fotoradarów można uniknąć za pomocą specjalnych „zakłócaczy”, tzw. jammerów. Takie urządzenia rzeczywiście istnieją, ale... ich skuteczność okazuje się znikoma. Żeby zakłócić pracę radaru, jammer musi emitować promieniowanie mikrofalowe o ściśle określonych parametrach. W ten sposób radar zamiast wiązki fal odbitej od obiektu odbiera spreparowany sygnał, na podstawie którego wskazuje zaniżoną prędkość. W warunkach laboratoryjnych można to osiągnąć, dostrajając „zakłócacz” do konkretnego radaru.

Tymczasem w przydrożnych masztach montowane są różne modele fotoradarów, wyposażone w odmienne typy głowic radarowych i pracujące w różnych pasmach promieniowania mikrofalowego – sprzęt, który poradziłby sobie z oszukaniem każdego typu radaru, musiałby kosztować krocie. Coraz częściej zamiast klasycznych fotoradarów stosowane są aparaty sprzężone z pętlami indukcyjnymi zatopionymi w asfalcie – jedynym sposobem, żeby uniknąć zdjęcia z takiego urządzenia, jest przesiadka do... poduszkowca.

Karzą nawet za niewielkie przekroczenia prędkości

Wśród kierowców panuje opinia, że fotoradary ustawiane są z dużą tolerancją i robią zdjęcia tylko tym autom, które przekraczają prędkość o co najmniej 30 km/h. Tak było kiedyś, gdy fotoradary mogły zapisać ograniczoną liczbę fotografii. Większość urządzeń rejestruje przekroczenia już o 11 km/h, co stanowi minimalny, dopuszczalny przepisami próg.