Wszystko działo się na najnowocześniejszym torze doskonalenia jazdy w podpoznańskich Bednarach. Kilkanaście kilometrów od tego miejsca znajduje się skansen miniatur, ale w przypadku Mercedesa o małych rozmiarach nie mogło być mowy.
Jako jedni z pierwszym miliśmy okazję zaznajomić się z wyjątkowym pojazdem użytkowym do pracy w lesie, żwirowni, na budowie. Nie ma jednak on napędu na cztery koła, tylko na... sześć. Jak to możliwe? Tylna oś zamiast jednej pary kół ma dwie pary. Cel tej modyfikacji firmy Oberaigner jest prosty: jeszcze lepsze możliwości pracy w terenie. Pojazd ma między innymi zdolność blokady mechanizmu różnicowego osi tylnej i środkowej, a za dopłatą nawet przedniej. Włodarze Mercedesa na razie badają popyt na ten wysoce specjalistyczny samochód, ale już dziś stanowi on sporą ciekawostkę rynkową.
Pojazd ma między innymi zdolność blokady mechanizmu różnicowego osi tylnej i środkowej, a za dopłatą nawet przedniej. Włodarze Mercedesa na razie badają popyt na ten wysoce specjalistyczny samochód, ale już dziś stanowi on sporą ciekawostkę rynkową.
Zderzenie z Arocsem
"Próba przedzawałowa" to nie fachowa nazwa ćwiczenia, ale jako pasażer ciągnika z naczepą nie mogłem inaczej nazwać testu działania systemu Active Brake Assistance, monitorującego za pomocą radaru do 200 metrów drogi przed pojazdem. Jeśli wykryje nieruchomą przeszkodę lub auto jadące tym samym pasem ruchu, a kierowca nie będzie reagował, wyświetli w kabinie sygnał ostrzegawczy. W następnym etapie ściszy muzykę, zestaw głośnomówiący, następnie odłączy pedał gazu, a w końcu uruchomi hamulce, najpierw na 50, a potem na 100 procent mocy. Aby to udowodnić Marek Wawer trener Mercedes-Benz Trucker Academy, zabierał niczego nieświadomych śmiałków, rozpędzał obciążonego ponad 20 tonami betonu Mercedesa Actrosa z naczepą do 50 kilometrów na godzinę i... kierował go wprost na pozostawiony na drodze ciągnik - nowego Arocsa 1840LS. Przeszkodę omijał dopiero w ostatniej chwili, choć pewnie niewielu przedstawicieli mediów do tego momentu miało otwarte oczy. System ciekawy, ale testowanie tylko dla prawdziwych lub niczego nieświadomych twardzieli.
Aby to udowodnić Marek Wawer trener Mercedes-Benz Trucker Academy, zabierał niczego nieświadomych śmiałków, rozpędzał obciążonego ponad 20 tonami betonu Mercedesa Actrosa z naczepą do 50 kilometrów na godzinę i... kierował go wprost na pozostawiony na drodze ciągnik - nowego Arocsa 1840LS. Przeszkodę omijał dopiero w ostatniej chwili, choć pewnie niewielu przedstawicieli mediów do tego momentu miało otwarte oczy. System ciekawy, ale testowanie tylko dla prawdziwych lub niczego nieświadomych twardzieli.
To jednak nie wszystko, tym samym pojazdem z naczepą, ten sam instruktor zamierzał pokazać jak szybko można jechać na... biegu wstecznym. A raczej na biegach, bo "do tyłu" ma on cztery przełożenia! Cofaliśmy się mając na liczniku 40 km/h a ponoć można i jeszcze szybciej. Oby tylko naszym kierowcom TIR-ów takie próby nie przyszły do głowy na realnych drogach.
Nie wsiądę do "kangura"
Mercedes na szczęście dozował emocje. Dla rozluźnienia można było sprawdzić możliwości dostawczaków z spod znaku gwiazdy na płycie poślizgowej z przeszkodami. Choć czy aby na pewno tutaj był czysty spokój? Jedzie sobie spokojnie kierowca Viano lub Vito, wjeżdża na mokrą nawierzchnię, aż tu nagle za pomocą urządzenia o nazwie szarpak, pojazd zostaje zgodnie z nazwą ostro szarpnięty. Albo użytkownik musi ominąć nagle pojawiające się przeszkody wracając na tor jazdy.
Tutaj elektronika w postaci wielu osobom znanych i zwykle lubianych ABS, ESP i BAS (pozwala na uzyskanie maksymalnego ciśnienia w układzie hamulcowym w ułamku sekundy) pokazuje swoje wspaniałe oblicze, nawet w teoretycznie słabo wyposażonych samochodach do pracy. Choć z drugiej strony przy mocno spóźnionej reakcji kierowcy i jego błędach nawet i systemy nie są w stanie pomóc. Dodajmy, że w autach użytkowych Mercedesa stety lub niestety zastosowano również system Eco Start-Stop wyłączający działanie silnika na czas postoju. Działanie ze wszechmiar pozytywne na spalanie, tylko wciąż niewiadomo nic na temat wcześniejszej awaryjności określony podzespołów.
Z gamy aut użytkowych dla kierowców z prawem jazdy kategorii B warto szczególnie zwrócić uwagę na niepozornego Citana. Jeden z klientów Mercedesa oświadczył: nie wsiądę do tego "kangura" (mając na myśli zapewne Renault Kangoo). Gdy jednak spróbował swoich sił, przeprosił za zlekceważenie kombivana Mercedesa. Auto jest zwrotne, świetnie działają hamulce, choć pewnie kilku malkontentów (ale nie z naszej redakcji) będzie narzekać, że po tej marce spodziewaliby się jeszcze więcej. Z kolei Sprintery – z załadunkiem 1,2 tony betonu i na "pustaka" testowano na śliskim okręgu.
Unimog zamiast diabła
Ciekawą grupę pojazdów stanowią dostawczaki z napędem na cztery koła. W wersji osobowej doskonałe na rodzinne wypady w góry i lasy, firmy wykorzystają je do roboty w trudnych warunkach. Taki Viano z silnikiem o pojemności 2,2 litra i mocą 163 KM miał napęd 4x4 ze stałym ustawieniem 35 procent mocy na przednią oś, co pozwala mu na większą wszechstronność.
Użytkowym Mercedesem można się także... pobujać. Sytuacja z życia wzięta – auto nie może wyjechać z głębokiej koleiny lub błota, Zamiast co chwilę zmieniać biegi, wystarczy zastosować tryb "bujania". Sytuacje na torze może nie były ekstremalne, ale to... działa. Z jeszcze trudniejszą trasą po sąsiedzku mierzyli się kierowcy samochodów specjalnie zaprojektowanych do pracy w najgorszych warunkach: Unimogi U5000 i U20. Tutaj już na siedzeniu pasażera byliśmy świadkami tego gdzie wjedzie samochód. Parafrazując przysłowie, gdzie diabeł nie może tam... Unimoga pośle.
Mercedes w wersji "big"
Wreszcie postanowiono pokazać kozakom zasiadającym za kierownicą osobówek, że jazda samym ciągnikiem, nie mówiąc już o dołączonej naczepie, to rzecz dla najlepszych. Za "thebeściaka" się nie uważam, ale na torze najtrudniej mi było... wsiąść a potem wysiąść do/z pojazdu - nie polecam osobom z lękiem wysokości. Na szczęście kierownicę można podnieść przy wejściu do auta, potem kilka rzeczy ustawić (lusterek jest tyle, iż sumienne czynności zajęłyby dobre kilka minut), ogarnąć co to za cudo i w drogę na slalom. Mimo braku naczepy czuć wielkość pojazdu, ale również wielką przyjemność z prowadzenia Mercedesa w wersji "big". Widoczność doskonała, z tyłu miejsce na chwilę snu, wysoka jakość wykończeń. Jeszcze kilka takich przejażdżek a postanowię poszerzyć liczbę literek na swoim "prawku".
Zajęcia dodatkowe polegały na slalomie Fuso Canterem w wersji hybrydowej oraz elektrycznym Smartem, który oczywiście autem użytkowym już nie jest. Podobnie zresztą jak AMG Black Series – tutaj patrząc z prawego fotela pasażera jak jeździ instruktor co poniektórzy zastanawiali się czy nie warto oddać prawa jazdy do lamusa, bo to niby też kierowca, ale umiejętności o niebo większe.