Mitsubishi Outlander PHEV to pierwszy na świecie hybrydowy SUV 4x4 plug-in. Jest wyposażony w dwa motory elektryczne oraz silnik benzynowy, który pełni funkcję napędu dla generatora prądu, a przy wyższych prędkościach przekazuje moc bezpośrednio na koła pojazdu. Może także ładować baterię Outlandera podczas jazdy i na postoju.
Według danych technicznych auto spala średnio 1,9 l benzyny na 100 km. Postanowiliśmy sprawdzić, czy deklaracje producenta mają potwierdzenie w rzeczywistości.
Po podpięciu do gniazdka na wyświetlaczu auta z całkowicie rozładowaną baterią pojawił się komunikat o prognozowanym czasie ładowania: 6 godzin i 30 minut. Nawet gdyby był dłuższy o kolejne 2 godziny, też nie byłoby problemu. Tyle czasu wystarczy bowiem, by podładować samochód podczas nocnego postoju w garażu lub na parkingu w czasie pracy właściciela.
Auto z maksymalnie naładowaną baterią najczęściej informuje kierowcę, że jest w stanie przejechać w trybie elektrycznym 42 km. Najczęściej, bo zdarzały się przypadki, że było to 39 lub 41 km. Przez trzy dni Outlander pokonał w warunkach miejskich 67 km i nie zużył ani kropli benzyny.
Tajemnica sukcesu polegała na codziennym doładowywaniu baterii z sieci. Każdego dnia auto przejeżdżało od 19 do 25 km, więc zawsze w „baku” pozostawał jeszcze zapas energii pozwalający na przejechanie kilkunastu kilometrów. Przyjmując, że koszt 1 kWh energii wynosi 0,56 zł (w zależności od rejonu kraju i taryfy energetycznej), to na naładowanie baterii do pełnej pojemności (12 kWh) trzeba wydać 6,72 zł.
Jeśli te pieniądze wydamy na przejechanie średnio 40 km, to koszt pokonania 1 km wynosi ok. 17 gr. Za pokonanie 100 km z włączonym trybem elektrycznym zapłacimy więc 17 zł. Bardzo interesująca propozycja.
Kiedy jednak po wyczerpaniu energii przejedziemy pozostałą odległość, korzystając z trybu hybrydowego, wtedy średnie spalanie wyniesie 4,1 l/100 km. Tyle zanotowaliśmy podczas spokojnej jazdy po Warszawie. Podsumowanie wygląda wówczas następująco: 40 km za 17 zł plus 60 km za ok. 13 zł (przy cenie 1 l benzyny 5,40 zł). Razem 30 zł. Nieźle, bo raczej nie sposób znaleźć diesla w samochodzie tej wielkości, który będzie podobnie oszczędny.
Samochody nie jeżdżą jednak tylko w mieście. Mając wygodnego SUV-a, grzechem byłoby nie wyskoczyć na wycieczkę. Początkowe 40 km – dystans będzie mniejszy przy dynamicznej jeździe – PHEV pokona na prądzie. Później do akcji wkroczy silnik benzynowy, który produkuje prąd na potrzeby motorów elektrycznych lub przejmuje rolę głównego napędu auta podczas jazdy z prędkościami przekraczającymi 130 km/h.
Spalanie w tym przypadku wyniosło 8,5 l na 100 km. Efekt – 17 zł plus 27,50 zł, co daje 44,50 zł za 100 km. To już wygląda niestety mniej różowo, bo w konkurencji jazdy pozamiejskiej część dieslowskiej konkurencji jest tańsza w bezpośredniej eksploatacji.