Nic tu się nie zgadza. Pojazd skontruowany przez inżynierów z Renault nie jest jednak zwykłym autem klasy GTI. To "bolid" dla indywidualistów, fachowców w dziedzinie prowadzenia "tylnonapędówek" z nadmiarem mocy.Nadwozie/jakość. Na pierwszy rzut oka niby nic wielkiego - dosłownie. Zwykłe, szare Clio, ale jakieś pokracznie szerokie. Z bliska nie ma już żadnych wątpliwości: to jest bestia, która tylko pożyczyła niektóre elementy poszycia z modelu Clio. Całą karoserię zaprojektowano z myślą o centralnie umieszczonym silniku i oczywiście tylnym napędzie. Szeroko rozstawione koła o średnicy 17 cali mają poskramiać mocny silnik. Wnętrze zupełnie nie przypomina obecniej wersji Clio. Przede wszystkim ma tylko dwa miejsca. Poza tym deska rozdzielcza (pochodząca ze starego modelu Clio) i inne poszycia są tylko makietą ukrywającą metalową strukturę karoserii. Jakość spasowania elementów - najwyżej na "tróję", ale przecież zupełnie nie o to chodzi. Układ napędowy/osiągi. Pod przemyślnymi klapami otwieranymi po podniesieniu pokrywy bagażnika znajduje się sprawca całego zamieszania: centralny silnik V6. Jest to jednostka adaptowana w prostej linii z Laguny V6 i poddana delikatnej modyfikacji obejmującej wałki rozrządu, komputer sterujący i układ wydechowy. Napęd przekazywany jest na tylne koła poprzez sześciostopniową skrzynię biegów. Prawdziwa eksplozja mocy występuje przy około 3 tys. obr./min. Auto wciska w siedzenia z siłą podobną jak w Subaru Imprezie. Silnik chętnie wkręca się na wysokie obroty, a maksimum emocji uwalnia pomiędzy 4 a 6 tys. obr./min. Układ jezdny/komfort. Krótki rozstaw osi i duża część masy nad tylnymi kołami w połączeniu z mocnym silnikiem skutkują agresywną charakterystyką prowadzenia się auta. Clio V6 dobrze trzyma się drogi, ale nieroztropne dodanie gazu na zakręcie prawie zawsze spowoduje uślizg tylnej osi. Reakcja na takie zachowanie musi być błyskawiczna i szybkość jest tu ważniejsza od precyzji. Spóźnienie się o ułamek sekundy spowoduje wykręcenie tzw. bąka. Koszty/bezpieczeństwo. Dla każdego zdrowo myślącego człowieka cena 184 tys. zł za Clio, jakiekolwiek by ono nie było jest abstrakcyjnie wysoka. Za mnniejsze pieniądze można kupić 280-konne Subaru Imprezę STi - większe, szybsze i poręczniejsze. Ale właśnie dlatego to Clio jest autem dla koneserów, jakiego nikt nie ma.