Nie podzielam opinii rodaków, którzy po stokroć wolą poruszać się po drogach dziesięcioletnim Audi, w którym wcześniej zginęło ze czterech Niemców i które składa się głównie z lakieru i szpachli poliestrowej - wolę zawsze samochód fabrycznie nowy, choćby nawet był prosty i mało atrakcyjny wizualnie. Przynajmniej w razie wypadku jego blachy zachowają się tak, jak to zaplanowali konstruktorzy.

Na nowości i niskiej cenie, tudzież naprawdę niezłej jakości wykonania, nie kończą się walory Logana. Czy ktoś pała nostalgią do starych, francuskich samochodów, w rodzaju Renault 4, 5 czy 16, Peugeota 504 czy Citroena 2CV? Samochodów, które świetnie radziły sobie z wyboistymi drogami powojennej Francji, miały ogromny skok zawieszenia i, choć mocno się przechylały, długo trzymały fason w zakrętach? Podwozie Logana przywodzi na myśl tamte samochody, od których współczesne nam francuskie auta (tworzone bardziej pod niemiecki gust) są niestety bardzo odległe. Logan to najlepsze tradycje aut z epoki de Gaulle’a, bez ich skandalicznego wykonania i luzackiego podejścia do jakości.

Ostatnia modernizacja Logana w wersji sedan jest mało zauważalna, choć w najdroższym wariancie Laureate spostrzegawczy mogą dojrzeć inny kształt przedniego zderzaka, klapy bagażnika czy inny wzorek na konsoli środkowej. Najważniejsze jest wprowadzenie do oferty silnika 1.6 16V o mocy 105 KM, który z zapomnianą w dzisiejszych czasach spontanicznością reaguje na ruch pedału gazu, niestety wydziela przy tym sporo hałasu, także przywodzącego na myśl samochody z lat 70. I jeszcze jedna wada: klapa bagażnika, w której poprawiono zamek, nadal jest zawieszona na zawiasach ze sprężynami metalowymi i osoba energicznie otwierająca bagażnik może oberwać w czoło jego krawędzią. Główną zaletą Logana pozostaje nadal fantastycznie podatne zawieszenie - niedowiarkom przypominam, że zawieszenie zbyt sztywne poprzecznie znacząco utrudnia jazdę po śliskiej nawierzchni.

Jakby tego było mało, trafiła niedawno do sprzedaży wersja kombi Logana, oznaczona symbolem MCV. W podstawowej wersji, pozbawionej zbytecznego wyposażenia (znów ten duch starych francuskich samochodów, które jeszcze w latach 80. wymagały dopłaty do ogrzewania tylnej szyby czy wycieraczek o pracy przerywanej) auto kosztuje trochę powyżej 34 tysięcy złotych, co brzmi jak żart albo pomyłka drukarska. Droższe warianty tego Logana o przedłużonym rozstawie osi mogą mieć siedem miejsc w kabinie, co pewnie czyni z MCV najtańsze 7-osobowe auto na naszym rynku. Dostęp do ostatniego rzędu foteli nie jest najgorszy i w dodatku osobnik moich gabarytów może tam spędzić więcej niż 5 minut. Zaskakujące, w wielu ogromnych samochodach terenowych fotele numer 6 i 7 są bezużyteczne. Notabene to idealny samochód dla faceta, któremu żona często grozi wyrzuceniem z domu - do MCV bez trudu zapakuje dorobek całego życia.

Testowe kombi wyposażone było w znany z większości mniejszych modeli Renault wysokoprężny silnik 1.5 dCi, który jednak w tej aplikacji wypada gorzej niż w Clio czy Kangoo. Nie wiem dlaczego, ale wolniej reaguje na zmiany położenia pedału gazu i gdybym kupował takie auto dla siebie, mimo oczywistych względów ekonomiczno-eksploatacyjnych, wybrałbym jeden z silników benzynowych. Z kolei większy rozstaw osi zaowocował podwyższonym komfortem jazdy po drogach o złej nawierzchni i lepszą stabilnością kierunkową. Każdy, kto nie odczuwa potrzeby leczenia kompleksów importowanym szpachlowozem, a potrzebuje normalnego samochodu do codziennej jazdy, powinien przejechać się Loganem. A nuż mu się naprawdę spodoba?