Niską cenę auta udało się uzyskać poprzez niemalże całkowite pozbycie się wyposażenia
Krok to bardzo ryzykowny, wszak auto wypuszczono na rynek w wersji standardowej, posiadającej w wyposażeniu jedynie immobiliser. Ta ubogość modelu widoczna jest również na zewnątrz. Osadzone na małych kołach (175/70 R 13) nadwozie szpecą czarne plastikowe zderzaki. We wnętrzu brakuje airbagów, na próżno szukać obrotomierza czy nawet regulacji położenia kierownicy. Wokół szare plastiki nie najlepszej jakości, a na fotelach przeciętny materiał. Jednym słowem: oszczędność do minimum.
Można narzekać, ale jak chce się tani samochód, to nie ma co marudzić
Rozmieszczenie przycisków, przełączników, a także wskaźników należy uznać za poprawne. Wnętrze oferuje przeciętną przestrzeń w klasie kompaktów, podobnie zresztą bagażnik o pojemności 250 l. Butla z gazem umiejscowiona jest we wnęce po kole zapasowym, dzięki czemu mamy do dyspozycji płaską podłogę bagażnika i bez żadnych problemów możemy skorzystać z równej przestrzeni po rozłożeniu tylnych siedzeń. Jest jednak pewien mankament - koło zapasowe. Fabryka zaopatruje je w pokrowiec, wrzuca do bagażnika i co dalej? Pozostają trzy wyjścia: jeździć z zapasem przemieszczającym się po bagażniku przy ostrym hamowaniu, pozostawić je w garażu i liczyć na łut szczęścia, że "kapeć" nigdy nas nie dopadnie, lub też zabezpieczyć się dobrym preparatem, który w razie drobnego uszkodzenia opony doraźnie ją uszczelni i pomoże dojechać do warsztatu. Poza tym jest jeszcze jeden problem.
By skontrolować poziom gazu w butli, musimy każdorazowo wyjąć bagaże, łącznie z kołem zapasowym
Przy pakowaniu bagaży osoby o wzroście powyżej 175 cm muszą uważać, by nie nabić sobie guza o nisko unoszącą się pokrywę bagażnika. W panelu centralnym deski rozdzielczej znajdziemy mały przełącznik z trzema diodami. W momencie uruchamiania zimnego silnika urządzenie automatycznie (niezależnie od wybranej uprzednio pozycji) przestawia się zawsze na zasilanie benzynowe. Bezpośrednio po rozruchu możemy wybrać system zasilania. Jeżeli chcecemy jechać na gazie, możemy od razu wybrać je, przełączając przycisk. Przy zimnym silniku po krótkiej chwili (około 30 sekund latem, zimą nieco dłużej) nastąpi zmiana zasilania z benzynowego na gazowe. Wybór rodzaju paliwa odbywał się płynnie, bez żadnych szarpnięć. Nie zanotowaliśmy także trudności z porannym uruchamianiem silnika. Częstym zarzutem stawianym autom zasilanym LPG jest zapach gazu pojawiający się wewnątrz kabiny.
W tym aucie gaz wyczuwalny był jedynie przy długim postoju w korkach
75-konny silnik 1.4 nie zapewnia wyśmienitych osiągów, jednak pozwala na bezpieczne podróżowanie. Pracuje równo, bez żadnych potknięć i jest stosunkowo cichy. Przy jeździe na gazie dynamika auta tylko nieznacznie odbiegała od jazdy na benzynie. Zaskoczyła nas praca skrzyni, w której lekko i precyzyjnie następował wybór przełożeń. Podczas jazd testowych jednostka zużyła średnio 8,2 l/100 km benzyny, zaś podczas jazdy z gazem (pół na pół miasto-trasa) auto spaliło około 10 litrów na 100 km. Do braku wspomagania układu kierowniczego można się przyzwyczaić, jednak do kiepskiej precyzji prowadzenia nie. Na szybko pokonywanych zakrętach trzeba było uważać na przechyły nadwozia. Hamulce pomimo braku ABS-u subiektywnie odznaczały się dobrą skutecznością. Gdy kierujemy się przy zakupie ceną, kosztami eksploatacji i warunkami gwarancyjnymi, lanos 1.4 LPG stanowi kuszącą propozycję (32 700 zł). Decydując się na jego kupno, trzeba pogodzić się, że jeździmy autem o przeciętnych osiągach (15 s do 100 km/h) i praktycznie bez żadnego wyposażenia.