Rok 2004 był przełomowy dla Seata. Zaprezentowano wówczas model Altea. Dziecko Waltera da Silva przyciągało spojrzenia, a do tego urzekało dobrymi właściwościami jezdnymi. Niedługo później do oferty dołączyły modele Leon i Toledo. Pierwszy z nich wniósł powiew świeżości do klasy kompaktowej i do dnia dzisiejszego cieszy się dużym zainteresowaniem. Toledo nie stało się rynkowym przebojem. Niebanalna stylizacja flagowego Seata nie przypadła klientom do gustu, co przełożyło się na niewielką sprzedaż.

Projektanci Seata wnikliwie przeanalizowali sytuację. Skoro klienci nie życzą sobie ekstrawagancji stylistycznych w największym i najbardziej komfortowym modelu - nie dostaną ich. Seat Exeo zrywa z krągłościami Altei, Leona oraz Toledo. Jego karoserii znacznie bliżej do Ibizy, w której pojawia się więcej zdecydowanych linii. Pokrewieństwo najłatwiej dostrzec, gdy spogląda się na atrapę chłodnicy oraz tylne światła.

Mimo obecności wymienionych detali wyraźnie widać, że projektanci Exeo czerpali pełnymi garściami ze stylizacji Audi A4. Podobieństwo jest nie tylko powierzchowne. Największy Seat został zbudowany na płycie podłogowej Audi A4 poprzedniej generacji. Oznacza to, że oba modele współdzielą wiele podzespołów mechanicznych - m.in. jednostki napędowe oraz niezależne zawieszenie wszystkich kół.

W ofercie pojawią się trzy silniki benzynowe - 1.6 (102 KM), 1.8 (150 KM) i 2.0 TSI (200 KM) oraz trzy diesle 2.0 TDI o mocach 120, 143 i 170 KM. Wszystkie jednostki napędowe spełniają normę emisji Euro5 oraz będą zestawiane z 6-biegowymi skrzyniami.

Brak ekstrawagancji technicznych to zamierzone działanie. Przedstawiciele Seata podkreślają, że Exeo ma zjednać sobie klientów sprawdzonymi rozwiązaniami, które gwarantują niezawodność, pewne prowadzenie oraz komfort jazdy.

Do niedawna piętą achillesową Seatów było przeciętne wykończenie wnętrza. Do przestrzeni pasażerskich - najdroższych nawet wersji - montowano twarde i niezbyt przyjemne w dotyku plastiki. Exeo jest inne. Styliści hiszpańskiej firmy wzięli do serca słowa krytyki. Kabina prezentowanego samochodu została wyłożona miękkimi tworzywami wysokiej jakości. Na tym nie kończą się jej zalety. Sposób rozlokowania poszczególnych pokręteł i przełączników sprawia, że wszystkie odnajduje się bez problemów. Także obsługa poszczególnych urządzeń nie nastręcza trudności. Nic dziwnego. W końcu w Exeo pojawiły się sprawdzone elementy koncernu Volkswagena.

Pozycję za kierownicą można uznać za typową dla samochodów koncernu VW. Jest niezwykle ergonomiczna. To zasługa dużego zakresu regulacji fotela oraz kolumny kierownicy. Fotele montowane do Exeo w linii wyposażeniowej "Sport" są mocniej wyprofilowane. Nie zabrakło też sztywnego zawieszenia. W rezultacie auto najlepiej czuje się na zakrętach, które pokonuje pewnie nawet po wyłączeniu systemu ESP. Ceną za dobre walory jezdne jest wytrząsanie zawartości kabiny pasażerskiej podczas jazdy po nierównościach. Fani francuskich aut najprawdopodobniej nie przekonają się do Exeo...

Przestronność wnętrza jest zadowalająca. Na przednim fotelu wygodnie usiądzie nawet 2-metrowy koszykarz. Ilość przestrzeni w drugim rzędzie siedzeń nie odbiega od standardów klasy średniej. Jeżeli przednie fotele nie zostaną odsunięte do końca, na tylnej kanapie rozsiądą się w miarę wygodnie nawet wysocy podróżni. Jeżeli będzie ich dwójka, to oparcie środkowego fotela można zamienić w podłokietnik. Powody do narzekań mogą pojawić się przy wysiadaniu. Ukształtowanie ostatniego słupka oraz niezbyt duża długość tylnych drzwi zmusza do gimnastyki.

Także bagażnik Exeo nie może się poszczycić nadmierną przestronnością. 460 litrów to przeciętny wynik, jak na samochód segmentu D o długości 4,6 metrów. W Maździe6, Oplu Insignia, Renault Lagunie, czy Skodzie Octavii udało się zaprojektować kufry mieszczące przynajmniej 500 litrów. Na pocieszenie jest otwór do przewozu nart oraz duża szerokość bagażnika, który w najwęższym miejscu mierzy równy metr.

Pod maską prezentowanego samochodu pomrukiwał sprawdzony silnik 1.8T. 150-konna jednostka napędowa jest znana od połowy lat 90. ubiegłego wieku. Trafiła do wielu samochodów grupy Volkswagena, które cieszyły kierowców dobrymi osiągami oraz akceptowalnym zużyciem paliwa. Podobnie jest w Exeo. Po mocniejszym dociśnięciu gazu następuje chwila zawahania, w trakcie której rozpędza się wirnik turbosprężarki. Ułamek sekundy później samochód ochoczo wyrywa do przodu. Wysoki moment obrotowy zwalnia z konieczności redukcji biegu przed wyprzedzaniem. Jednak wielu kierowców i tak sięgnie do krótkiego lewarka skrzyni biegów. Bynajmniej nie z konieczności, a dla przyjemności. Dźwignia ma niewielki skok i pracuje precyzyjnie, doskonale komponując się ze sportowym rodowodem samochodu.

W dobie kryzysu informacje o zużyciu paliwa stają się coraz bardziej cenne. W przypadku Exeo z silnikiem 1.8T największy wpływ na spalanie będzie miał… kierowca. Przed mocniejszym wciśnięciem gazu warto przypomnieć sobie o maksymie znanej od lat, czyli: turbo żyje - turbo pije. Przy niezbyt forsownej jeździe w trasie jednostka napędowa zadowoli się niecałymi 8 l/100km. W mieście zapotrzebowanie na benzynę nie powinno przekroczyć 10 l/100km. Kierowcy często dociskający gaz do podłogi mogą się jednak spodziewać rezultatów rzędu 15 l/100km. Rozsądna jazda będzie więc w cenie.

Braku rozsądku z całą pewnością nie można zarzucić Seatowi. Cena podstawowej wersji z silnikiem 1.6 o mocy 102 KM została dobrze skalkulowana. Na hiszpańskim rynku auto będzie kosztowało 22 tys. euro. Nie można jednak mówić o specjalnej okazji. Jednym z najważniejszych rywali Exeo będzie Samochód Roku 2009, czyli Opel Insignia. Wykonanie, walory jezdne, a nawet ceny obu aut są porównywalne. Podstawowa wersja nowości Opla ma być droższa od Exeo o 700 euro. Jest więc wielce prawdopodobne, że o wyborze samochodu zadecydują upodobania estetyczne klientów…