We Włoszech firma Volvo przekonywała nas, że kabriolet nie musi być drogi w eksploatacji i obok wersji silnikowych o pojemności ponad dwa litry zaproponowano "małego diesla", zbudowanego we współpracy PSA-Ford.

Pierwsze spotkanie z kabrioletem (czy raczej samochodem coupe/cabrio) firmy Volvo, odbyło się na lotnisku w Genui, przy delikatnym deszczu. Stąd też dach był zamknięty. Samochód jawił się wówczas jako klasyczny coupe o "sportowym uroku". Przekonują o tym nachylona pod dużym kątem tylna szyba, masywne słupki, muskularna bryła bagażnika, oraz wznosząca się linia szyb bocznych ze zwężającą się powierzchnią. Zwarta sylwetka podkreśla sportowy styl.

Pierwsze kilkanaście kilometrów pozwoliło stwierdzić, iż zestrojone zawieszenia i stabilność jazdy jest znacznie lepsze niż w klasycznych limuzynach. Twardość i pewność reakcji na ruchy kierownicy pozwala zaryzykować stwierdzenie o sportowym "DNA coupe".

Jednak największym atutem coupe Volvo nie jest przyczepność i reakcje na ruch kierownicy, ale możliwość przeobrażenia w kabriolet. Aby tego dokonać kierujący nie musi otwierać bagażnika, demontować rolety itp. Wystarczy tylko nacisnąć przycisk i... poczekać ok. 30 sekund. W tym czasie pokrywa kufra zostaje uchylona, płaszczyzna dachu składa się, przesuwa ku tyłowi i chowa do bagażnika. Gdy tak powstały "sandwich" jest już w kufrze, pokrywa bagażnika zamyka się. Budując system składania dachu, nie zdecydowano się na podział płaszczyzny dachu i szyby na dwa elementy. Aby uniknąć chowania dużych powierzchni, dach jest dzielony na trzy części: szybę wraz z słupkami, płaszczyznę znad tylnych siedzeń i płaszczyznę znad pasażerów siedzących z przodu.

Dzięki zmniejszeniu wymiarów złożonych elementów, konstruktorom udało się uzyskać dwie korzyści: stworzenie obszerniejszej kabiny pasażerskiej i zwiększenie powierzchni bagażowej. W przypadku bagażnika ma on pojemność 400 litrów gdy dach jest rozłożony i 200 litrów gdy jest schowany w bagażniku. Nowością ułatwiającą ulokowanie bagażu w chwili złożenia dachu jest system uniesienia o 25 cm płaszczyzny przykrywającej bagaże, przez co ułatwiono dostęp do pakunków umieszczonych pod osłoną zabezpieczającą.

Pomimo pozornego podobieństwa do innych modeli Volvo, pojazd jest całkowicie nową konstrukcją. Wiele elementów karoserii zostało zaprojektowane od początku, a zapewnienie stabilności nadwozia podczas zderzenia, wymagało opracowania nowych rozwiązań. Między innymi C70 otrzymało - jak każdy kabriolet - system ochrony podczas dachowania. Gdy sensory wykryją możliwość przewrócenia pojazdu, uaktywniane są masywne pałąki umieszczone za zagłówkami tylnej kanapy. Dzięki ich podwyższeniu nie nastąpi przygniecenie siedzących. Łuki te są mocniejsze niż w poprzednim kabrio C70 i otwierają się  szybciej (ich aktywację wspomaga ładunek pirotechniczny). Ponieważ nowe Volvo C70 wyposażone jest w tylną szybę ze szkła, jeżeli dach jest podniesiony, łuki przebijają znajdującą się w bagażniku szybę. Z tego powodu  wyposażono je w małe utwardzone końcówki, odpowiadające za stłuczenie szyby.

Tania inwestycja?

Wersja Volvo C70 jest wprawdzie tańsza niż równoczesny zakup coupe i kabriolet, ale fakt iż jest to model niszowy nabywany przez szczególnych (czytaj bardziej zamożnych) klientów sprawia, iż C70 jest głównie z dużymi i droższymi silnikami. Rok 2008 sprawił w tym zakresie dużą zmianę. Obecnie za cenę identyczną jak w najtańszych modelach z silnikami benzynowymi 2,4 140 KM, można zakupić pojazd z silnikiem diesla 2,0 136 KM (141 600 zł). Wydaje się iż jest to za słaba jednostka, ale podczas jazd okazało się że nikt nie odczuł braku mocy. Prędkość maksymalna i przyspieszenia są identyczne jak w najsłabszej wersji benzynowej 2,4 140 KM (odpowiednio 205 km/h i 11 sek), ale znaczny moment obrotowy sprawia, że nagłe przyspieszenia podczas jazdy to... poezja. Naciskasz gaz i ważący 1700 kg pojazd zachowuje się jak prawdziwy sportowiec. Oczywiście nie jest to T5, ale też spalanie wynosi 6,3 l/100 km oleju napędowego, zamiast 9,8 l/100 km etyliny (dane katalogowe), a cena zakupu najtańszego C70 2,0D wynosi 141 600 zł, zamiast 189 100 zł za najtańsze T5. Oczywiście oprócz "oszczędnego diesla" nadal dostępne są wersje 2,4 (140 KM i 170 KM), T5 (230 KM), oraz diesel D5 (180 KM).