Nadwozie/jakość. Testowy egzemplarz był wyposażony w przedłużaną kabinę - za siedzeniami jest jeszcze trochę przestrzeni, gdzie można zmieścić torbę z rzeczami osobistymi kierowcy i dwóch pasażerów. Jak na auto ciężarowe kokpit K 2500 robi naprawdę bardzo dobre wrażenie. Pod względem oferowanego miejsca we wnętrzu jest przestronnie. Jeśli jeździmy tylko we dwójkę, oparcie środkowego fotela można położyć i mamy do dyspozycji stolik z wgłębieniem na napoje. Zgłaszamy tylko jedno zastrzeżenia do kabiny Kii - pokryte ceratą fotele mocno się nagrzewają i jazda latem w mieście jest z tego powodu uciążliwa. Warto więc wybrać wersję z materiałową tapicerką. Układ napędowy/osiągi. Dieslowska jednostka została wyposażona w bezpośredni wtrysk typu Common Rail. W efekcie w kabinie Kii jest ciszej niż w niejednym osobowym dieslu sprzed kilku lat. Krótkie przełożenia skrzyni (szczególnie pierwszego biegu) sprawiają, że dość często trzeba sięgać po drążek. W teście auto spaliło mniej niż 11 l/100 km przy dynamicznej jeździe (przy stawiającej duży opór powietrza zabudowie).Układ jezdny/komfort. Pod względem komfortu prowadzenia K 2500 także jest prawdziwą ciężarówką i trzeba to brać pod uwagę, wchodząc w zakręty (nadwozie mocno się wychyla). Krótki rozstaw osi i małe koła z tyłu powodują, że większość nierówność jest przenoszona do wnętrza. Koszty/bezpieczeństwo. Za 46 tys. netto otrzymujemy ciężarowe auto (bez zabudowy) z nowoczesnym silnikiem. Niestety, ani poduszki powietrzne, ani system ABS są niedostępne - europejscy konkurenci mają w tej dziedzinie lepsze wyposażenie.