Najpopularniejszymi modelami Astry - jakie możemy dostrzec na polskich ulicach - są pięciodrzwiowy hatchback i model kombi. Rzadziej spotykane w naszym kraju są wersje trzydrzwiowe, a zupełnie sporadycznie można zauważyć modele coupe-cabrio, zwane w przypadku Opla Astra - Twin Top. Do tych niszowych - na polskim rynku - wersji trafiła ostatnio trzydrzwiowa Astra z ogroooomną szybą przednią.

Kiedy po raz pierwszy zaprezentowano concept car trzydrzwiowego Opla Astra GTC uwagę oglądających wzbudził nie tylko dynamiczny design karoserii, ale także ogromna szyba przednia. Wprowadzenie konceptu z awangardową szybą do seryjnej produkcji wydawało się jednak mało prawdopodobne i gdy odbyła się oficjalna prezentacja modelu, było zarówno wielu fascynatów rozwiązania, jak i wielu sceptyków. Ja sam narażałem do tej drugiej grupy twierdząc, że tak ogromna szyba to potencjalna skarbonka, gdyż jej wymiana po uderzeniu kamykiem, będzie się wiązać z ogromnym kosztem. Moją sugestię rozwiał jednak jeden z przedstawicieli Opla twierdząc, że pojazd nie jest produkowany specjalnie na drogi Polski, a w innych krajach "fruwające kamienie" są rzadkością. Trudno nie zgodzić się z tym twierdzeniem, ale jako osoba mieszkająca w Polsce nadal nie byłem przekonany do tego rozwiązania. Zmienić moje zapatrywanie miała jazda testowa.

Podchodząc do zaparkowanego pojazdu mój sceptycyzm został mocno osłabiony. Ogromna szyba zachodząca prawie do połowy dachu, ciemna tafla drugiej połowy dachu, srebrny kolor nadwozia i spojlery OPC nie dawały złudzeń, że jest to model o aspiracja sportowych, a kolorystyka i sportowe owiewki doskonale podkreślały ten image. Przekonywały o tym również sportowe fotele Recaro, trójramienna kierownica, oraz …. klaustrofobiczna kabina kierowcy. Wsiadając do samochodu poczułem bowiem nad głową tak mało miejsca, jakbym miał założony kask rajdowy i wsiadał do prawdziwej rajdówki. Ta niekorzystna sytuacja ustępowała jednak po odsłonięciu podsufitki (można ją zsunąć aż do polowy dachu), a kierujący miał wówczas wrażenie jakby siedział w kabriolecie przykrytym szklaną kapsułą. Nie jest to takie samo uczucie jak w przypadku Peugeot 307 SW, czy 407 SW, gdyż w modelach francuskich tafla szkła nad głową jest płaska, a ponadto jest ciemniejsza. W przypadku Opla szyba połączona z dachem spełnia normy regulaminu nr 46 Europejskiej Komisji Gospodarczej, wskazującego wymagania odnośnie pola widoczności kierowcy. Przepisy pozwalają zaś na zastosowanie w pojeździe szyb o przepuszczalności światła poniżej 70% tylko dla szyb innych niż przednia i nieposiadających wpływu na pole widzenia kierowcy. Oznacza to, że przednia szyba musi być jasna.

I tutaj pojawił się mankament. Osłony przeciwsłoneczne są zamocowane do podsufitki i przesunięcie jej do tyłu, przesuwa także te ochronne klapki. Pozostaje zatem jedynie jazda w okularach przeciwsłonecznych (a najlepiej w okularach i czapce z daszkiem), lub… zasłona podsufitki. Pewnym rozwiązaniem problemu zasłonięcia szklanego dachu i osłony przed promieniami jest możliwość mocowania zasłony w dowolnym punkcie i ustawienie jej w miejscu najwygodniejszym dla kierującego (pasażera). Nie ma więc konieczności tworzenia klaustrofobicznego kokpitu, w którym czujemy się jak w wozie pancernym, ale musimy pamiętać że osłony przeciwsłoneczne są zamontowane do podsufitki. Tym samym musimy wybierać kompromis między oświetleniem wnętrza, a oślepieniem jadących. Problem ten znika w chwili gdy nie intensywnego słońca.

Po pokonaniu różnymi modelami Astry wielu tysięcy kilometrów, nie poczułem aby ta wersja była topowym modelem firmy adresowanym do takiego klienta jak ja. W ofercie Astry z pewnością znalazłbym model bardziej odpowiedni dla siebie.

Ponieważ jednak jest to bardzo subiektywna opinia, w redakcji zdecydowaliśmy, że interesujące będzie poznanie opinii potencjalnego klienta, a nie tylko osoby porównującej samochód do innych (lepszych i gorszych) wyrobów.  Zapoczątkowaliśmy tym samym serię opisów, w których oprócz opinii o plusach i minusach modelu, opiszemy jakie odczucie mają użytkownicy jadący samochodem na wycieczkę. Słowem co zachwyca i razi potencjalnego klienta.

Jedziemy w trasę

Zaplanowaliśmy, że odwiedzimy dwie znane miejscowości. Mowa o Lanckoronie oraz Kalwarii Zebrzydowskiej

Nie byliśmy do końca pewni, którą miejscowość powinniśmy odwiedzić jako pierwszą, której poświęcić najwięcej uwagi i czasu. Wybór jest zbyt trudny, uwierzcie. Postanowiliśmy pojechać według prostego planu - jadąc od Krakowa, będziemy odwiedzać je po kolei. Na początek padło na Lanckoronę.

Naszą podróż rozpoczęliśmy w centrum Krakowa w okolicach godziny 11.00. Musimy wjechać na ul. Wadowicką, która później przechodzi w słynną w całej Polsce "zakopiankę". Jadąc drogą E40, ok. 15 kilometrów za Krakowem zjeżdżamy na dużym skrzyżowaniu/estakadzie w prawą stronę na Bielsko Białą. Po kilkunastu kilometrach wjeżdżamy do małej miejscowości Izdebnik, za którą jest mało widoczny skręt w lewo na Lanckoronę. Łatwo go przejechać!

Lanckorona jest miejscowością małą, cichą i tajemniczą. Bardzo łatwo ją przegapić ze względu na mylnie ustawione znaki informujące o wjeździe i wyjeździe.

Cały urok tej wsi, która jeszcze do 1934 roku posiadała prawa miejskie, kryje się w rynku oraz zabudowaniach wokół niego. Jest to jedno z nielicznych miejsc, które nie posiada w zasadzie żadnych szyldów czy reklam, dlatego też lanckoroński rynek robi wielkie wrażenie. Zabudowa rynku jest bardzo ciasna, typowo wiejska. Parterowe, drewniane domy kryte gontem, dachy sporo wystające poza ramy domu - specjalnie dla kupców w czasie jarmarków. Uwagę zwracają ogromne drzwi, a w zasadzie wrota, które pełniły rolę nie tylko przejściową, ale także były bramą prowadzącą na podwórko znajdujące się za każdym domem.

Co warto zobaczyć?

1) Muzeum Etnograficzne Ziemi Lanckorońskiej - znajduje się w charakterystycznym, bielonym domku na dole rynku.

2) Kościół św. Jana Chrzciciela

3) Kościół św. Krzyża

4) Ruiny zamku

Z Lanckorony udajemy się do Kalwarii Zebrzydowskiej - kilka kilometrów dalej.

Kalwaria Zebrzydowska

Kalwaria jest słynna w całej Polsce z dwóch rzeczy: mebli oraz dróżek kalwaryjskich. Inicjatorem budowy dróżek kalwaryjskich był wojewoda krakowski Mikołaj Zebrzydowski. Celem było odtworzenie w pełnej skali Męki Chrystusa. Wzgórze Żarek nad Kalwarią zabudowane jest manierystycznymi kapliczkami. Spacer dróżkami najwygodniej rozpocząć od strony bazyliki Matki Bożej Kalwaryjskiej (nie chronologicznie). Szeroka, niebrukowana droga prowadzi stromo do góry. Po chwili znajdujemy się przed wybudowanym w 1600 roku kościółek Ukrzyżowania, który ma przypominać Golgotę.

Idąc dalej dojdziemy do kaplicy Obnażenia, która jest w formie tunelu. Następnie rokokowy kościół Trzeciego Upadku (XVIII wiek),  kaplica Płaczących Niewiast (XVIII wiek), brama Drugiego Upadku i Pałac Heroda, przy który warto zatrzymać się na dłużej. Przepych i kicz panują we wnętrzu tego obiektu. Jest to dzieło Pawła Baudartha, który zbudował również słynną kaplicę Serca Matki Bożej - na planie serca. Dalej jest Ratusz Piłata - najbardziej rozpoznawalna budowla na całych dróżkach.  Na samym końcu znajduje się Dom Kajfasza i Wieczernik.

Warto zobaczyć:

1) Dróżki kalwaryjskie

2) Bazylikę MB Kalwaryjskiej, gdzie często przyjeżdżał Karol Wojtyła oraz już jako papież.

3) Klasztor Bernardynów

4) Rynek, w którego okolicach znajduje się najwięcej zakładów meblarskich.

Wycieczka, choć krótka udała się. Warto odwiedzić te okolice, nie tylko ze względu na opisane miejscowości. Bardzo ładne drogi, przyjemne dla oka widoki oraz urokliwe małe wsie sprawiają, że w jeden dzień można naprawdę odpocząć od miejskiego gwaru.

Jeśli chodzi o sam samochód to nie narzekam. Silnik ułatwia podjęcie decyzji o wyprzedzeniu bez odczuwalnej "turbo dziury". Mimo tego, że samochód jest 3 drzwiowy pasażerowie z tyłu nie narzekali na brak miejsca.

Szyba - rzeczywiście robi wrażenie, przede wszystkim na pasażerach. Kierowca nie ma czasu na podziwianie widoków, chociaż wrażenie jest miłe. W aucie jest dużo jaśniej, przez co w środku czułem się jakoś tak weselej. Po zasłonięciu szyby miałem wrażenie jakbym siedział w czołgu… lepiej odsłonić, chociaż w słoneczne dni może byto uciążliwe.

Nie do końca rozumiem ideę takiej szyby. Ni to kabriolet, ni to auto z dachem… taka ciekawostka.

MH