Za sprzedaż Landwinda w Polsce odpowiedzialny jest generalny importer, firma Landwind Polska. Obecnie tworzona jest sieć dealerów, poprzez którą w przyszłym roku sprzedaż tego modelu ma wynieść 600 egzemplarzy. Obecnie dostępne są dwie jednostki benzynowe Mitsubishi o pojemności 2,0 (115 KM) i 2,4 litrów (125 KM). Pod koniec roku oferowany będzie także wysokoprężny silnik Isuzu o poj. 2,8 l i mocy 92 KM.

Nadwozie

Landwind, głównie jego przednia część, przypomina znanego z lat dziewięćdziesiątych Opla Fronterę. GM rozważał nawet możliwość podania o to do sądu chińskiego producenta, w końcu jednak zrezygnował z tego pomysłu, wszakże posiada 12% udziałów firmy JMC.

Pod względem designu Landwind może nawet się podobać, w końcu o gustach się nie dyskutuje, jednak widać pewną różnicę w stosunku do najnowszych SUV-ów. Dodatkowo widać pewne niedociągnięcia w wykończeniu - wystająca wiązka odkrytych kabli, niewiadomego przeznaczenia zaślepki na dachu, odstające uszczelki w drzwiach.

Wnętrze

Chiński producent chciał chyba dobrze, jednak połączenie luksusu z surowym wykończeniem nie dało zbyt dobrego rezultatu. Z jednej strony skórzana tapicerka, automatyczna klimatyzacja, elektrycznie sterowane szyby mogą świadczyć o komforcie, z drugiej jednak wszędobylskie niedociągnięcia świadczą niestety o pewnej tandecie wykonania.

Na wewnętrznej stronie drzwi oraz na słupku B od strony pasażera umieszczone zostały tabliczki z chińskimi napisami. O czym chciał poinformować europejskich nabywców producent, to już chyba on sam tylko wie. Nie uda nam się otworzyć jednocześnie kilku okien, to chyba nie wada testowanego egzemplarza, a zamierzone udziwnienie.

Nie do końca zrozumiałe jest także, dlaczego po otwarciu drzwi nie zapala się światełko wewnątrz pojazdu, tylko trzeba je specjalnie zapalić. Za to, jeśli nie domkniemy drzwi, to zapalą się światła awaryjne. Musimy przyznać, iż dość długo głowiliśmy się, jak wyłączyć mrugające kierunkowskazy, włącznie z odłączeniem akumulatora.

No i na koniec, jeśli auto ma aspiracje, by być traktowane, jak luksusowe, to nie powinno w nim zabraknąć takiego elementu jak dywaniki. Po jeździe w terenie łatwo ubrudzić podłogę, a jej czyszczenie już do łatwych i przyjemnych czynności należeć nie będzie.

Kierowca

Ogólnie wewnątrz jest sporo miejsca. Kierowca może się wygodnie usadowić, dość wysoko, dzięki czemu powinien mieć dobry widok na zewnątrz. Dostęp do większości przyrządów pokładowych jest łatwy i intuicyjny. Deska rozdzielcza oraz konsola środkowa przypominają nieco te, jakie można było zobaczyć w amerykańskich samochodach sprzed kilku lat. Landwind nie rozpieszcza także, jeśli chodzi o dodatkowe półeczki czy schowki. Konieczne minimum i nic poza tym.

Aby czuć się pewniej w terenie po prawej stronie kierownicy umieszczone zostały wysokościomierz oraz przechyłomierz. Co ciekawe, przyrządy te są nawet w wersjach z napędem na jedną oś, a więc teoretycznie nie przeznaczoną do jazd terenowych.

Bagażnik

Tutaj można mieć sporo do zarzucenia do sposobu otwierania tylnych drzwi. Przede wszystkim trzeba to zrobić poprzez dłuższe przytrzymanie przycisku umieszczonego na konsoli centralnej. Następnie trzeba otworzyć wpierw tylną szybę i dopiero później można otworzyć drzwi. Otwierana odrębnie tylna szyba pewno ułatwia załadunek drobnych przedmiotów, jednak dostatecznie utrudnia to umieszczone na tylnych drzwiach koło zapasowe w metalowej osłonie.

Jazda

Testowany samochód to 2,4-litrowa wersja. Dość wiekowy już silnik w połączeniu z dużą masą samochodu nie zapewniały odpowiedniej dynamiki. Do prędkości 100 km/h auto rozpędzało się w dobre kilkanaście sekund. Dodatkowo odczuwalne były przechyły i kołysanie nadwozia. Jakoś nie zdobył naszego zaufania także układ hamulcowy, przy każdym gwałtowniejszym hamowaniu obawialiśmy się, czy droga hamowania nie okaże się zbyt długa. Specjalnie nie można było narzekać za to na odgłosy dochodzące z zewnątrz pojazdu.

Stosunkowo korzystniej Landwind wypadł w jeździe terenowej. W tym celu udaliśmy się na piaszczyste tereny poligonu. Nawet przy napędzie tylko na tylną oś, auto pokonywało pewnie niewielkie wzniesienia. Trudniejsze podjazdy, nawet przy włączonym napędzie na obie osie, sprawiały już pewne trudności. Wyraźnie brakowało już reduktora czy np. blokady tylnego mostu.

Podsumowanie

Nasze wrażenia po kilku dniach jazd Landwindem nie były niestety zbyt dobre. Przede wszystkim, jak na nowe auto za dużo było usterek i niedociągnięć. Nie działała przednia wycieraczka po stronie kierowcy, prędkościomierz raz działał poprawnie, raz nie, zamiast kontrolki paliwa zapalała się kontrolka silnika, nie świeciła się lampka w drzwiach (zapalana po otwarciu drzwi) po stronie kierowcy.

Testowana wersja kosztuje 108.900 zł. A więc drogo i tanio. Drogo, bo jak na auto za ponad 100 tys. zł, wszystko powinno działać bez zarzutu. Tanio, bo samochód konkurencji kosztuje od 50 tys. zl więcej.

Odrębna sprawa to kwestia bezpieczeństwa. Testy zderzeniowe przeprowadzone przez niemieckie ADAC wykazały, iż zderzenie czołowe może zakończyć się śmiertelnie dla kierowcy oraz pasażerów Landwinda.

Wydaje się, że chińskie auta (na przykładzie Landwinda) muszą jeszcze sporo poprawić, by móc konkurować na europejskim rynku. Jednak pamiętajmy, iż przed kilkunastu laty podobnie były traktowane marki koreańskie, które teraz w Europie biją rekordy popularności.