Z służbowym kierowcą król podróżowałby zapewnie brytyjskim samochodem dla koronowanych głów - Rolls Roycem. Maybach bowiem, jako model którym jeżdżą posłowie Samoobrony, zapewnie nie budziłby zachwytu Jego Królewskiej Mości.

Jeżeli jednak król sam zasiadłby za kółkiem, to szukałby zapewne prócz komfortu i elegancji także dobrych osiągów. W tym przypadku wybór byłby już bardziej problematyczny, ale z całą pewnością jednym z modeli branych pod uwagę byłby Mercedes S500. Flagowy model koncernu ze Stutgattu jest bowiem doskonałym połączeniem eleganckiego stylu limuzyny i osiągów do jakich przyzwyczaiły nas samochody sportowe.

Obecna klasa S (oferowana w dwóch wersjach klasycznej i przedłużanej) jest wprawdzie zaskakująco podobna do limuzyny Maybach, ale o ile ten ostatni w dłuższej wersji ma wymiary dł/szer/wys wynoszące 617cm/198cm/157cm, to większa "S-ka" ma dł/szer/wys 521cm/187/148. Tym samym pojazd taki może swobodniej jechać przez uliczki, oraz parkować w miejscu gdzie dla ogromnej limuzyny musi być specjalne miejsce postojowe.

Jeżeli chodzi o osiągi modelu S500, to są one imponujące nie tylko jak dla limuzyny, ale nawet dla pojazdów o charakterze sportowym. Silnik V8 o mocy 388 KM zapewnia ważącej 1865 kg limuzynie prędkość 250 km/h (ograniczona elektronicznie) i przyspieszenie 0-100 km w czasie 5,4 sek.

Jednakże zapewne nie osiągi urzekłyby Jaśnie Pana, gdyż Porsche, czy Ferrari -mogące stać w pałacowych garażach- miałyby lepsze "odejście". Tym co przekonałoby króla, to wszechobecna elektronika w służbie człowieka. Przyznam, że jeżdżąc wieloma pojazdami jeszcze nigdy nie widziałem tylu nowinek technicznych w jednym pojeździe, co w S500.

Pierwszą innowację zauważyłem regulując ustawienie fotela, oraz włączając "jedynkę". Elektryczną regulację foteli (także tylnych) oraz podgrzewanie i włączenie wentylacji siedzisk zapewne wielu z Państwa już widziało. Tak samo włączanie silnika bez kluczyka, kamera załączana wraz z włączeniem biegu wstecznego, czy doskonale zintegrowany telefon komórkowy nie były zadziwiające. Nie zrobiło na mnie wrażenia nawet gdy ustawiając radio, system audio i nawigację zauważyłem ekran telewizora. Wrażenie zrobił natomiast wybór przełożenia, a raczej sama dźwignia zmiany biegów. Zamiast tradycyjnego lewarka skrzyni automatycznej umieszczonego na konsoli między fotelami, w Mercedesie jest tylko dźwignia, która w każdym pojeździe służy do włączenia wycieraczek. Dźwignię tę przesuwamy w dół i ... bieg jest włączony. Jeszcze tylko na konsoli między fotelami naciskamy przycisk D-S-M i wybieramy czy chcemy jazdę automatyczną, o charakterze sportowym lub manualną regulację przełożeń. Po wybraniu opcji, naciskamy gaz i … reszta ta poezja.

Ustawiając prędkość maksymalną i żądaną odległość od poprzedzającego nas pojazdu ściągamy nogę z gazu i hamulca, a pojazd sam jedzie i w korku miejskim hamuje oraz przyspiesza zgodnie z wymaganiami ruchu. Dodatkowo w nocy możemy włączyć monitor (znika wówczas prędkościomierz i w tym miejscu jest obraz), który wyświetla obraz z kamery działającej na podczerwień i może pokazać drogę dalej i lepiej niż sięgają reflektory. Komfort jazdy w Klasie S, będący zasługą udoskonalonego zawieszenia pneumatycznego AIRMATIC oraz aktywnego systemu zawieszenia ABC (Active Body Control), pozwala nie tylko za relaksującą podróż, lecz także za dynamiczną jazdę z doskonałą precyzją odpowiadając na potrzeby kierowcy. Podczas gdy AIRMATIC dba o jeszcze większy komfort i dynamikę podczas jazdy, system ABC - łącząc hydraulikę wysokiego ciśnienia, liczne czujniki oraz mikroprocesory - w ciągu ułamków sekund dostosowuje zawieszenie do stanu drogi.

Dodatkową atrakcją naszego S500 był nowy napęd na wszystkie koła. 4MATIC nowej generacji pracuje bez tradycyjnego blokowania mechanizmu różnicowego, wykorzystując precyzyjną elektroniczną regulację napędu. Siła napędu przenoszona jest w 45 procentach na oś przednią i w 55 procentach na oś tylną, czego wynikiem są doskonałe właściwości trakcyjne. Stały napęd na wszystkie koła 4MATIC współpracuje przy tym z elektronicznym systemem stabilizującym jazdę ESP oraz z elektronicznym systemem trakcji 4ETS. Ten ostatni przyhamowuje ślizgające się koła i umożliwia ruszanie z miejsca oraz przyspieszanie, nawet w fatalnych warunkach atmosferycznych lub na złej nawierzchni

Jednakże jazda tym pojazdem uświadomiła mi, że jeszcze nie dorosłem do piastowania królewskich zaszczytów. Moja "Klasa S" doskonale sprawdzała się bowiem w złych warunkach drogowych, ale jechała w korku stając i ruszając z miejsca bez naciskania gazu i hamulca, tylko do czasu gdy poprzedzający mnie pojazd przemknął na żółtym świetle. Ja, aby nie wjechać na skrzyżowanie na czerwonym, musiałem gwałtownie zahamować, co wyłącza ten system. Także włączenie dodatkowego monitora w nocy zamiast ułatwić rozpoznawanie drogi sprawiło, że patrzyłem w  niego jak telewizor i … przestałem uważać na jadących. Najgorszy był jednak przejazd ulicą Myślenicką w Krakowie. Jadąc przez nią poczułem stuknięcie i … rozpłatałem dwie prawe opony. Po wyjściu z samochodu okazało się że opony 255/40R19 nie mają odporności na przejazd przez nasze dziurawe ulice i zalana wodą dziura o wymiarach 130cmx80xm10 cm (wymiary z raportu policji) okazała się przeszkodą nie do pokonania. Zawezwana policja spisała więc protokół wypadku, z którego dowiedziałem się iż sprawcą jest … Gmina Kraków.

Jadąc kilka dni później tą samą drogą zauważyłem jednak, że nie tylko ja nie dorosłem do monarchii. Dziura bowiem tak jak feralnego dnia, była nadal na swoim miejscu. Z tą jednak różnicą, że obecnie ustawiono przy niej znak informujący o konieczności objazdu. Jest to z pewnością najtańszy sposób niż łatanie nawierzchni, ale w monarchii taka prowizorka byłaby z pewnością nie do zaakceptowania. Zwłaszcza w Stołecznym Królewskim Mieście Kraków.