Przed przystąpieniem do produkcji ustalono, że nowy pojazd musi być większy niż oferowany dotychczas Peugeot 206, Tym samym "maluch segmentu B" wydoroślał i obecnie możemy mówić o "młodzieńcu segmentu B".

To zwiększenie karoserii (długość 403 cm to o 20 cm więcej niż w P206, a rozstaw osi 254 cm jest większy niż w poprzedniku o 10 cm) spowodowało, że P207 ma wymiary podobne jak oferowany do roku 2001 samochód segmentu C - Peugeot 306. Zmianie uległa jednak stylizacja nadwozia. Zamiast delikatnych linii, jakie były w modelu 306, nowy maluch (młodzieniec?) ma sylwetkę wyrażającą moc i zadziorność. Z przodu podkreślają to olbrzymi pas przedni dochodzący do krótkiej pokrywy silnika, szeroki wlot powietrza i wydłużone reflektory. Z tyłu rasowy kształt wyrażają krótki zwis, masywny zderzak, duże światła o efekcie diodowym i muskularne wyprofilowania na błotnikach.

Jednak nie tylko styl był priorytetem podczas projektu. Dużą uwagę poświęcano także bezpieczeństwu jadących i innych użytkowników dróg.. Efektem tego są m.in.: stabilizatory łączące tylne części podłużnic z górnymi częściami słupka przedniego, wzmocnienia przeciwuderzeniowe ograniczające cofnięcie zespołu napędowego do wnętrza pojazdu, oraz zastosowanie kilku poduszek powietrznych aibag -  dwóch przednich, dwóch bocznych i kurtyn powietrznych (w zależności od opcji). Dodatkowo zadbano o minimalizację skutków zderzeń z pieszym i pojazd ma z przodu elastyczny pochłaniacz w górnej części zderzaka, oraz wykonaną z kompozytów belkę progową mającą służyć do odrzucenia nogi, celem uniknięcia ciężkich urazów kolan.

Jednakże skutki wypadków nie są zazwyczaj koronnym argumentem podczas wyboru samochodu. Jak stwierdzono, gdy styl nadwozia zdobył uznanie klienta, zasiada on w środku pojazdu i sprawdza, czy zagospodarowanie wnętrza spełnia jego oczekiwania. Stąd też podczas opracowywania samochodu styliści uwzględniali wiele życzeń potencjalnych klientów.

Większy -niż w Peugeot 206- rozstaw osi sprawił, że pojazd nie ma tak ciasnego wnętrza jak w dotychczasowych samochodach segmentu B. Oczywiście trudno go porównywać z modelami z wyższej półki jak Peugeot 307, czy Citroen C4, ale dotychczasowy mankament "maluchów" czyli ograniczona przestrzeń z tyłu został wyeliminowany. Dodatkowo w Peugeot 207 w wersji pięciodrzwiowej kształt tylnych drzwi- dzięki pionowej ramce- pozwala na swobodne zajęcie miejsca bez konieczności schylania głowy, czy "wślizgiwania" do wnętrza.

O ile z tyłu jest wyraźna poprawa, to miejsce kierowcy (które w małych samochodach Peugeot zawsze było dobrze opracowane) charakteryzuje się konsekwentnym powielaniem dobrych wzorców i ....  błędów.

Za plus możemy uznać umieszczenie panelu sterującego szybami i lusterkami na lewym podłokietniku kierowcy, indywidualne analogowe zegary (każdy osłonięty swoją szybką) i prostą konsolę środkową na której są nastawy klimatyzacji i radio.

Minusem jest natomiast skokowe ustawianie pochylenia oparcia fotela (zamiast dźwigni lepszym systemem jest pokrętło) i umiejscowienie pojemnika na monety. Uchwyty na monety są bowiem na pokrywie schowka przed pasażerem. Tak więc jeżeli jedziemy w samochodzie sami to wyciągnąć przygotowane uprzednio monety (np. zapłata na bramkach autostradowych),będą mogli tylko kierowcy mający dłuuugie ręce.

W Peugeot 207 dopatrzyliśmy się jeszcze jednego mankamentu - odbicia deski rozdzielczej na przedniej szybie. W słoneczne dni, na szybie był obraz aluminiowej obwódki osłaniającej wyświetlacz i środkowe kratki nawiewu.

Te minusy nie powinny nam jednak przesłonić nowatorskiego zagospodarowania wnętrza. Pojazd ma bagażnik o pojemności 270 litrów, co jest więcej niż w modelu 206 o 10 %. Ponadto na słowa uznania zasługuje prosty kształt kufra, przez co umożliwiono postawienie obok siebie dwóch pakunków (np. dwie walizki). Zdecydowana poprawa dotyczy także ilości schowków w kabinie. Duży schowek przed pasażerem (pojemność 12,2 litra), umieszczony nad nim otwarty schowek, oraz obszerne kieszenie na drzwiach (mogą pomieścić butelkę 1,5 litra) i na oparciu przednich foteli bez problemu pozwolą zapakować wszystkie drobiazgi.

Układ jezdny i silnik

Model 206 -ze względu na przyczepność do nawierzchni i stateczność kierunkową w ekstremalnych warunkach- przez wielu uważany był za jeden z lepszych samochodów na rynku. Nie chodzi w tym przypadku o sportową wersję WRC, czy modele startujące w mniej znaczących rajdach. Nawet kierowcy bez sportowych ambicji odczuwali sztywność płyty podłogowej i dobrą reakcję na ruchy gazu i kierownicy.

W przypadku 207 nie można jeszcze dokładnie powiedzieć, czy będzie to pojazd przyjazny kierującemu, gdyż to najlepiej jest sprawdzić w zimie, gdy dobry samochód reaguje na każde naciśnięcie gazu i ruch kołem kierownicy. W lecie można tylko sprawdzić jak pojazd (pusty i obciążony) zachowuje się podczas gwałtownych manewrów. "Dwieście siódemka", po wyłączeniu systemu ESP, zachowywała się bez zarzutu. Podsterowność (jazda na wprost mimo skręconych kół) była odczuwalna tylko w przypadku, gdy na łuku kierowca szybko skręcał koła i nie ujmował gazu. Gdy jednak ściągnął nogę (co dociążało koła skrętne) pojazd natychmiast był posłuszny poleceniom skrętu. Na dokładne sprawdzenie walorów jezdnych i porównanie ich z zaletami 206 musimy poczekać do zimy i opadów śniegu.

Już dzisiaj możemy natomiast wypowiedzieć się na temat nowego silnika wysokoprężnego 1,6. Podczas kiedy w ostatnim czasie w 206 były tylko wersje HDI 1,4 (68KM) i HDI 1,6 16V (109KM), nowy maluch (młodzieniec?) ma dodatkowo silnik 1,6 (90KM). Jest to idealna jednostka dla tego modelu. Zużywa on podobne ilości paliwa jak wersja HDI 1,4 (dane producenta to 4,5 l/ 100 km, ale podczas jazd testowych na autostradzie, w ruchu miejskim i na trasie osiągnęliśmy 6,9 l/100 km), ale jest dużo zrywniejszy i szybszy (prędkości maksymalne wynoszą 166 km/h i 182 km/h). Dodatkowo moment obrotowy 215 Nm zamiast 160 Nm, jakie ma 1,4 HDI, pozwalają na swobodniejszą jazdę podczas wyprzedzania w górach. Różnica ceny między samochodami z silnikami 1,4 HDI i1,6 HDI wynosi 4000zł (Trendy 1,4 kosztuje 52200 zł, a Trendy 1,6 56200 zł). Zważywszy jednak, że nikt nie kupuje samochodu na dwa-trzy miesiące, wydatek 4000 zł na pewno się opłaci. Otrzymamy bowiem samochód spełniający nasze wymagania zarówno gdy: mamy dobry humor i chcemy "nacisnąć", jedziemy na wczasy i nie chcemy być zawalidrogą, a także gdy w fatalnym nastroju nie chcemy prędkości a tylko nostalgiczną jazdę naprzód.