Ale tamten motor w porównaniu z obecną jednostką V6 nie miałby żadnych szans. Jeżdżąc "407", nie będziemy zadawać sobie pytania: po co diesel w takim aucie?Nad-wo-zie/ja-kość. Inaczej niż poprzednik 407 Coupé nie pochodzi już od Pininfariny, ale jest produkowane własnymi siłami firmy. W stosunku do limuzyny nadwoziejestdłuższe aż o 14 cm. Daje się to odczuć w środku - nawet tylnych foteli nie można traktować jako "siedziska rezerwowego". Pasażerowie mają dużo miejsca na nogi i łokcie. Fakt, że trochę niewygodnie się tam wsiada, ale w coupé to normalne. Obszyta skórą deska robi świetne wrażenie, a funkcjonalność kokpitu jest bez zarzutu. 400-litrowy bagażnik wystarczy, by 4 osoby zabrały najpotrzebniejsze rzeczy. Układ na-pę-do-wy/osią-gi. Silnik V6 tylko na biegu jałowym (i tylko na zewnątrz auta!) zdradza dieslowskie pochodzenie. Dzięki dużej wartości maksymalnego momentu obrotowego (440 Nm) samochód jest bardzo elastyczny - to także zasługa doskonale zestrojonego "automatu", który bezszelestnie zmienia przełożenia.Wciśnięcie pedału gazu powoduje charakterystyczny dla silników widlastych dźwięk i... natychmiastowe przyspieszenie. I to jakie! Na dodatek wynik średniego spalania ucieszy każdego. Nawet jeśli fabryczne 8,5 l/100 km jest zbyt optymistyczne, to ile spaliłby porównywalny silnik benzynowy? Układ jezd-ny/kom-fort. Funkcja Sport (dodatkowo utwardzająca zawieszenie) nie jest w zasadzie potrzebna - nawet w trybie Komfort auto jest wystarczająco twarde, ale nie można powiedzieć, że za twarde. Niezła precyzja układu kierowniczego. Kosz-ty/bez-pie-czeń-stwo. 185 tys. zł to cena tylko cennikowa - obecnie promocja na ten model wynosi ponad 36 tys. zł, więc sportowego "francuza" ze świetnym i oszczędnym motorem dostaniemy za mniej niż 150 tys. zł - niemało, ale wyposażenie jest pełne.