Kiedy dostałem zaproszenie od Porsche Polska do udziału w prezentacji rasowej, żeby nie powiedzieć wyczynowej, serii GT na torze w Lipsku, ucieszyłem się jak dziecko. Nawet fatalne prognozy pogody, zapowiadające na dzień szaleństw na torze rzęsisty deszcz, nie mogły popsuć mojego nastroju. Chociaż nie powiem, trochę krwi napsuły, bo wiedziałem, że co jak co, ale żywiołem Caymana GT4, 911 GT3 i 911 GT3 RS jest suchy jak pieprz, gorący asfalt.
GT = Great Time!
Modele Porsche z serii GT to połączenie samochodu do jazdy po zwykłych drogach z autem wyścigowym. Dlatego też 80 proc. ich właścicieli zabiera je regularnie na tor wyścigowy. Nie dziwię się im. Bardziej dziwię się tym pozostałym 20 procentom, że nie chcą wykorzystać możliwości, jakie dali im konstruktorzy tych niezwykłych bolidów. Przecież właśnie po to specjaliści z Weissach wylewają siódme poty, przenosząc technologię wyścigową do aut dopuszczonych do ruchu na drogach publicznych.
Możliwości takich samochodów jak Cayman GT4, 911 GT3 i 911 GT3 RS, można w pełni zaprezentować właśnie na torze wyścigowym. W tym celu Porsche zabrało nas do Lipska, gdzie mieści się fabryka (montująca Cayenne, Panamerę i od niedawna też Macana), ale przede wszystkim, gdzie znajduje się tor wyścigowy zbudowany na potrzeby Porsche.
Tor zaprojektował największy specjalista w tej dziedzinie – sam Hermann Tilke, autor większości współczesnych torów Formuły 1. Tor jest zlepkiem najlepszych fragmentów najsłynniejszych torów wyścigowych świata. Jest tu zakręt Parabolica z toru Monza, jest słynny Korkociąg z toru Laguna Seca, szykana Bus Stop z toru Spa Franchorchamps czy od niedawna zakręt Karuzela z Północnej Pętli Nurburgringu…
Podczas prezentacji był tylko jeden problem, o którym wspomniałem na wstępie – rzęsisty deszcz lejący się z nieba strumieniami. To oznaczało problemy, o tyle, że do dyspozycji były najbardziej wyczynowe wersje tylnonapędowych potworów, dysponujących mocą dochodzącą do 500 KM, wyposażonych w wyczynowe opony, których żywiołem jest suchy asfalt, a nie kałuże wody.
Podczas konferencji prasowej każdy z uczestników został uczulony na to, by pod żadnym pozorem nie wyłączać żadnego z systemów bezpieczeństwa i nie przełączać samochodu w tryb jazdy sportowej. Szczerze mówiąc, patrząc na tworzące się na torze kałuże, chciałem tylko wsiąść, jechać i… nie rozbić się. A dokładniej - nie rozbić wartego przeszło milion złotych Porsche 911 GT3 RS lub jego niewiele tańszych braci. Dlatego ani mi w głowie rezygnowanie z elektronicznych wspomagaczy.
Do dyspozycji uczestników były wspomniane wcześniej modele – Cayman GT4, 911 GT3 oraz 911 GT3 RS. Jazda odbywała się w grupie czterech aut, z czego na początku stawki jechał kierowca wyścigowy nadający tempo reszcie uczestników. Niestety, tego dnia prędkości nie były oszałamiające, choć na prostej startowej udawało się przekroczyć zawrotne 180 km/h, a długie łuki pokonywaliśmy z prędkościami rzędu 90 km/h, w akompaniamencie pióropuszy wody wyrzucanych z wysiłkiem przez wyczynowe opony Michelin.
Jak się okazało, nawet z czuwającą nad torem jazdy zaawansowaną elektroniką, w tych warunkach auta nie były najłatwiejsze do okiełznania. Na przykład – długa prosta, auto ustabilizowane, więc gaz do dechy. Skrzynia w ułamku sekundy zrzuca kilka przełożeń, silnik wwierca się na obroty, a ja czuję, jak tylna oś traci przyczepność, jednocześnie w akompaniamencie surowego ryku sześciu cylindrów katapultuje 911 GT3 RS do przodu, wyrzucając hektolitry wody spod kół.
Redukcja biegu z trójki na dwójkę w Caymanie GT4 przed serią ostrych zakrętów kończy się momentalnym uślizgiem tyłu. Ostrzejsze, nieco spóźnione hamowanie przed szykaną – auto momentalnie zaczyna tańczyć, zarzucając tyłem. Ostry zakręt w lewo i zbyt wczesne dodanie gazu – wcale nie mocno, z wyczuciem – tylna oś natychmiast ucieka na zewnątrz. Wszystko to jednak, choć generowało duże dawki adrenaliny pompowanej do żył, uczyło pokory do samochodów i warunków pogodowych, było zaskakująco łatwe do opanowania. Szczególnie przy współpracy z systemami, których tym bardziej nie zamierzałem wyłączać.
Porsche Cayman GT4
Na pierwszy ogień poszedł najmniejszy w rodzinie GT – Cayman GT4. Do budowy tego samochodu inżynierom posłużyły podzespoły z Porsche 911 GT3, co już na papierze zwiastuje świetną zabawę. Czas okrążenia Północnej Pętli toru Nurburgring w przypadku tego modelu wynosi 7 minut i 40 sekund, co jest świetnym wynikiem.
Na pierwszy rzut oka Porsche Cayman GT4 niewiele różni się od słabszych wersji. Poza zamocowanym na stałe skrzydłem spoilera i większej liczbie wlotów powietrza. W rzeczywistości jednak to prawdziwe torowe zwierzę.
Umieszczony centralnie silnik pochodzi z modelu 911 Carrera S. Ma 3,8 litra pojemności i moc 385 KM, a maksymalny moment obrotowy sięga wartości 420 Nm. Zapewnia to genialne osiągi – przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwa 4,4 sekundy, 200 km/h pojawia się po 14,5 sekundach, a wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się na 295 km/h. Napęd przenoszony jest oczywiście na koła tylne, a odbywa się to za pośrednictwem manualnej skrzyni biegów o sześciu przełożeniach. Skrzynia PDK nie jest dostępna. I dobrze.
Idealne wyważenie i wzorcowe wręcz prowadzenie to znak szczególny każdego Caymana. W przypadku wersji GT4 jest to szczególnie odczuwalne. Mając za bazę Porsche 911 GT3, a za poprzedników z centralnym silnikiem takie modele jak 904 GTS, 911 GT1, Carrerę GT (czas na Północnej Pętli tylko o 11 sekund lepszy od Caymana GT4) czy nawet 918 Spyder, auto jest idealną "zabawką" na tor.
Samochód, nawet przy włączonych wszystkich elektronicznych systemach stabilizacji i bez uruchamiania trybu sportowego, pokazuje swój pazur, dając się przy tym łatwo wyprowadzać z opresji. Manualna skrzynia dodatkowo zwiększa sportowe doznania, biegi wchodzą bowiem precyzyjnie i gładko.
Elastyczność wolnossącej jednostki jest przy tym niesamowita. Większość toru, oczywiście w tych warunkach atmosferycznych, można było pokonać na trzecim biegu, na najdłuższej prostej uzyskując prędkość dochodzącą do 180 km/h. To nie problem, bo silnik kręci się aż do 7800 obr./min, zapewniając niezapomniane doznania akustyczne.
Cena tego modelu startuje od 425 tys. złotych.
Porsche 911 GT3
Model 911 GT3 to piąta generacja wyczynowej "911". Z 3,8-litrowego silnika inżynierowie z Weissach wycisnęli 475 KM mocy i 440 Nm momentu obrotowego, a wał korbowy kręcić się może z prędkością sięgającą aż 9000 obr./min. Osiągi? Iście wyczynowe. Przyspieszenie do "setki" zajmuje raptem 3,5 sekundy, do 200 km/h niecałe 12 sekund, a rozpędzanie kończy się przy 315 km/h. Okrążenie Północnej Pętli 911 GT3 pokonuje w niespełna 7 minut i 30 sekund. To również zasługa skrzyni PDK, przeprojektowanej specjalnie pod kątem potrzeb tego modelu.
W 911 GT3 po raz pierwszy użyty został układ tylnych kół skrętnych. W zależności od prędkości tylne koła skręcają w tym samym lub w przeciwnym kierunku. Jazdę po torze wspomaga też sterowana elektronicznie zmienna blokada tylnego mechanizmu różnicowego oraz regulowane zawieszenie, zbieżność i kąt nachylenia kół.
To wszystko daje się odczuć podczas jazdy torowej, czyli tam gdzie auto czuje się najlepiej. Mimo mokrej nawierzchni granica przyczepności była przesunięta daleko poza instynktowne, subiektywne odczucie. Emocje zwiększał surowy dźwięk silnika, dodatkowo wzmocniony mniejszą ilością materiałów wygłuszających, a także opcjonalna w tej wersji klatka bezpieczeństwa.
Cena modelu to 700 tys. złotych. Gorsza wiadomość jest taka, że auta już praktycznie nie da się kupić.
Porsche 911 GT3 RS
Wersja RS to kwintesencja wyścigowych emocji i technologii dostępnych w samochodzie drogowym. W stosunku do 911 GT3 auto jest lżejsze, m.in. dzięki użyciu lekkich materiałów – magnezowego dachu czy błotników i klap z CFRP (tworzywo sztuczne wzmocnione karbonem).
Z zewnątrz auto od wersji GT3 odróżnia potężne skrzydło spoilera z tyłu, nisko zawieszony przedni spoiler i liczne wloty i wyloty powietrza na błotnikach. Karoseria jest też znacznie szersza, bo pochodzi z modelu 911 Turbo. Po raz pierwszy też w modelu 911 koła tylnej osi są większe niż te na przedniej i mają więcej niż 20 cali – dokładnie 21. Szerokość tylnej opony też jest rekordowa – aż 325 mm.
Do napędu topowej 911 służy 4-litrowy silnik o mocy 500 KM i momencie obrotowym na poziomie 480 Nm. Większa pojemność skokowa uzyskana została przez zwiększenie skoku tłoków silnika 3,8. Dzięki szybkiej skrzyni PDK i mniejszej masie auto do 100 km/h rozpędza się w 3,3 sekundy, a do 200 km/h w 10,9 sekundy. Maksymalna prędkość sięga 310 km/h. Choć różnice wydają się stosunkowo niewielkie, to czas okrążenia Północnej Pętli toru Nurburgring liczący 7 minut i 20 sekund mówi sam za siebie. Nawet supersportowa Carrera GT miała czas 7 minut 29 sekund…
Różnice między GT3 i GT3 RS czuć wyraźnie na torze, choć mocny deszcz zmuszał do znacznie wolniejszej i bardziej ostrożnej jazdy. GT3 RS, przynajmniej w tych warunkach, prowadził się lepiej od słabszego brata. Bardziej stabilnie i przewidywalnie. Dawał też znacznie więcej frajdy, bo materiałów wygłuszeniowych było tu jeszcze mniej, a za oparciami foteli o bezpieczeństwo dba seryjna klatka.
Cena Porsche 911 GT3 RS zaczyna się od 900 tys. złotych, ale łatwo szybuje powyżej 1 mln złotych, zwłaszcza że za sam tylko lakier trzeba dopłacić niemal 14 tys. złotych.
Podsumowanie
Samochodami takimi jak Porsche, nawet jeśli jest to podstawowy model, można jeździć bez końca. Każdym egzemplarzem można z powodzeniem wyjechać na tor i korzystać z doskonałego prowadzenia, czerpiąc nieograniczoną radość z jazdy. Tym bardziej jeśli mamy do dyspozycji zbliżony do bolidów wyścigowych model z serii GT. Kilkanaście okrążeń toru pokonanych w ulewie, z prędkościami daleko mniejszymi od granicznych, dało mnóstwo nieskrywanej frajdy, ale wiem, że dopiero na suchym asfalcie miałbym szansę dobrze poznać te trzy niezwykłe samochody i lepiej zauważyć różnice między nimi.
Niemniej jednak, jeżeli ktoś zastanawia się jeszcze nad sensem zakupu Caymana GT4 zamiast Caymana GTS, to radzę wybrać tego pierwszego. Jeśli chodzi o 911 GT3, jest to cudowne auto, doskonałe do wypadów na tor, ale też do jazdy po (możliwie gładkich) drogach, ale w zasadzie nie można go już dostać. 911 GT3 RS to z kolei auto dość bezkompromisowe, którym na co dzień owszem, można jeździć, ale swoją przydatność i olbrzymie możliwości pokaże dopiero na torze.