Zanim nastała "motoryzacyjna demokracja", zasady posiadania samochodu były bardzo klarowne. Większość kierowców (nie wszyscy, ale zdecydowana większość) swoje szlify za kierownicą rozpoczynało na "maluchu", Cinquecento, czy Tico. Późnej w miarę wzrostu umiejętności (które przychodzą z czasem, tak jak i wzrost zamożności) kupowało Poloneza, Renault Lagunę, Passata, czy Audi. Obecnie ceny samochodów (zwłaszcza na polskich giełdach) są tak niskie, że nawet początkujący kierowca (a zwłaszcza on) kupuje samochód który przerasta jego umiejętności. To niedoświadczenie i "młodzieńczą fantazję" widzimy później na zdjęciach w gazetach i telewizji.

Trochę szkodzi to marce, gdyż BMW czy Audi to samochody które na Zachodzie są wyznacznikiem statusu społecznego. W Polsce stały się one synonimem czegoś wprost przeciwnego. Jednak nowe BMW 530 xd nie może być traktowane jako "szpanerski wózek", ale jako szczyt marzeń dla osób lubiących tę markę, a do jej polskich użytkowników podchodzących z dystansem.

Stąd też nie będą rozpisywał się o świetnych osiągach i doskonałej trakcji, ale o elementach wyznaczających niepowtarzalność tego BMW. Już pierwsze spojrzenie na wnętrze wskazuje, że nie jest to tradycyjny model. Automatyczna skrzynia biegów nie posiada bowiem lewarka, który przesuwany w specjalnej szczelinie ustala przełożenia. W nowym BMW zamiast tego jest… komputerowy joystick. Kierowca aby wybrać przełożenie naciska przycisk umieszczony na dźwigni (joysticku?) z lewej strony i delikatnym ruchem do przodu lub do tyłu pokazuje (nie włącza tylko sygnalizuje ruch i joystick wraca o położenia neutralnego), gdzie chce aby pojazd jechał. Przy wyłączeniu samochodu zamiast popychać dźwignię maksymalnie do przodu na pozycję P (Parking) wystarczy tylko… nacisnąć przycisk umieszczony na górze dźwigni.

Na jadących ze mną pasażerach większe wrażenie zrobił jednak system domykania drzwi i czujnik parkowania. W tym pierwszym wystarczyło bowiem delikatnie domknąć drzwi, aby system sam bez trzaskania i gwałtownych ruchów je "docisnął". Ten drugi, mimo iż powszechnie stosowany w wielu tańszych modelach, zrobił wrażenie ze względu na doskonałe graficzne zobrazowanie jego działania na monitorze komputera. Trzeba przyznać, że urządzenie jest tak dokładne iż manewry na ciasnych miejscach parkingowych możemy przeprowadzać tylko przy patrzeniu w monitor komputera.

Na mnie największe wrażenie zrobiły jednak reflektory adaptacyjne z pakietem dodatkowego oświetlenia, drganie kierownicy i tempomat z systemem Stop&Go. Reflektory te nie pozwalały bowiem jedynie na doświetlanie zakrętów podczas skrętu kół (szczególnie ważne przy mniejszej prędkości gdyż skręcając dotychczas wjeżdżaliśmy w ciemną przecznicę), ale również inteligentnie dopasowywały się do warunków jazdy. Istniała bowiem możliwość włączenia świateł drogowych, które bez ingerencji kierowcy wyłączały się gdy z przeciwka (lub na naszym pasie) jechał pojazd. Wykorzystano w tym wypadku czujnik temperatury i jeżeli ten "znajdzie" źródło ciepła to wyłącza światła drogowe. Po minięciu przeszkody światła ponownie są uaktywniane. Drganie kierownicy to system ostrzegania przed przekroczeniem linii bez kierunkowskazu. Jeżeli więc bez włączenia kierunkowskazu pojazd zbacza w bok - co może sugerować zaśniecie kierującego - drgania szybko zwrócą jego uwagę.

Największym "bajerem" był jednak tempomat z systemem Stop&Go. Wielokrotnie jeździłem samochodami z systemem radarowym w którym ustalamy prędkość jazdy i samochód utrzymuje ją bez względu na warunki na drodze. Oznacza to, że gdy na naszym pasie pojawi się wolniej jadący pojazd, nasz samochód automatycznie zwolni utrzymując od poprzednika zadaną odległość, a gdy ten zjedzie na sąsiedni pas system odczyta to jako "droga wolna" i ponownie osiągniemy zadaną prędkość. W BMW wprowadzono jeszcze doskonalsze rozwiązania. Po włączeniu prędkości (przykładowo 60 km/h, można nie dotykając gazu i hamulca przejechać przez całe miasto. Pojazd bowiem utrzymuje odległość za innymi, zbliża się do stojących na światłach, zatrzymuje, stoi w korku i… rusza gdy inni ruszają. Wszystko zaś bez ingerencji kierowcy.

Jest to więc technika którą większość nas kojarzy z filmami science fiction. Szkoda, że w Polsce gdzie każdy doskonale zna się na motoryzacji, BMW to dla młodych ludzi jedynie staroć, która zakończyła swój motoryzacyjny żywot w cywilizowanym kraju.