Gdy przed kilkoma tygodniami testowałem dwie sportowe wersje Volkswagena Golfa: GTI i GTD odniosłem wrażenie, że są to auta niemal perfekcyjnie, ale jednocześnie nudne. Znakomita dynamika (w przypadku GTD połączona z niskiem zużyciem paliwa), znakomite prowadzenie, wysoka jakość wykonania i bogate wyposażenie. Trudno doszukać się niedociągnięć, zwłaszcza że nad większością podzespołów auta czuwa elektronika. Mnie jednak czegoś w tych autach brakowało.
Zobacz także
- GTI nie umarło
- Volkswagen Scirocco III
- Zobacz więcej
By wyjaśnić kwestię odwołam się na chwilę do historii aut klasy GTI czyli sportowego Golfa I generacji. Auto z końca lat 70. miało niewielki i niezbyt mocny jak na obecne czasy 1,6-litrowy wolnossący motor o mocy 110 KM. Wówczas jednak był to szczyt techniki, bo te parametry motoru były na wyrost przy aucie ważący zaledwie 810 kg. Samochód był niezwykle szybki i wywoływał u kierowcy naprawdę silne emocję. Dodam, że do dziś je zapewnia, bo gdy w zeszłym roku miałem okazję zasiąść za jego sterami miałem więcej frajdy z jazdy nim większością obecnie oferowanych GTI. Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta: oczywiście była to niezwykle udana konstrukcja, ale przede wszystkim w tym aucie więcej zależy od kierowcy. Brak elektronicznych systemów, czy wspomaganie kierownicy do tego twarde jak skała zawieszenie. Nikt nie przejmował się czy jest wygodnie albo za głośno. To było GTI z krwi i kości.
Dziś auta tej klasy są dużo szybsze, bezpieczniejsze i mają bogatsze wyposażenie, ale mało który zapewnia taka dawkę emocji. Po jazdach Golfami GTI i GTD myślałem, że producent, który był prekursorem GTI zpomniał do czego służą samochody tej klasy. Na szczęście wsiadłem do modelu Scirocco R i się nieco uspokoiłem. W tym aucie na każdym kroku czuć sportowego ducha. Już sam wygląd świdaczy, że nie mamy do czynienia z agresywnym modelem. 18-calowe koła, spoilery progowe i dachowy, przyciemniane szyby, dwie końcówki wydechu i szersze zderzaki bardzo wymownie świadczą o dużej mocy auta. We wnętrzu sportowych akcentów jest mniej, ale i tu wyraźnie wywczuwa się wyścigow emocje. Kierowca siedzi niezwykle nisko w mocno opinających ciało kubełkowych fotelach, dzierży w dłoniach grubą, skórzaną kierownicę (nie mogę przeżyć tylko, że jest spłaszczona u dołu), a przed sobą ma dwa zegary z niebieskimi wskazówkami.
Przekręcając kluczyk budzimy do życia generator prawdziwych emocji. Jednoska ryknęła gardłowym basem. Nie ma co prawda sześciu cylindrów, tylko cztery, ale w połączeniu z turbo i wtryskiem bezpośrednim „„dwulitrowiec” wytwarza 265 KM i brzmi soczyście. Trzy kliknięcia dźwigni biegów i dźwignia znajduje się w pozycji D. Etamm, po co czekać na prawdziwe emocje, jeszcze jedno kliknięcie i lewarek ląduje w pozycji S. Kierownica wyprostowana, pedał w podłogę...zaczęło się. Niebieska wskazówka obrotomierz mknie błyskawicznie w kierunku czerwonego pola, by po szybkiej zmianie biegów za chwilę pokonywać tą samą drogę. „Setka” mija po ok. 6 s, podczas których mój nastrój zmienił się z lekkiego strach w stan maksymalnej euforii. Zdjąłem nogę z gazu, muszę na chwilę ostudzić emocje. Mam przed sobą ostry zakręt, noga błyskawicznie ląduje na pedale hamulca, który muszę potraktować bardzo brutalnie. Auto błyskawicznie zwalnia, wykonuję gwałtwony skręt i czuję, że jadę autem, które może znacznie więcej niż mi się wydaję. Noga znowu na gazie, skrzynia DSG błyskawicznie redukuje biegi i auto ponownie wystrzeliwuje do przodu. Kolejny zakręt próbuję pokonać z prędkością wyższą niż zazwyczaj. Scirocco trzyma się jak przyklejone, a z opon dochodzi tylko ciuchutki dźwięk informujący, że jestem na granicy przyczepności.
Więcej wrażeń z jazd VW Scirocco R znajdziesz w najbliższych numerach „Auto Świat”
Galeria zdjęć
Oprócz sportowej stylistyki Scirocco R ma m.in. reflektory bi-ksenonowe, klimatyzację elektroniczną, sportowe, 18 calowe obręcze ze stopu metali lekkich, multifunkcyjną, sportową kierownicę oraz pakiet „czujnik deszczu” i komputer pokładowy MFA Plus
Producent obiecuje średnie spalanie na poziomie 8 l/100 km. To wartość czysto teoretyczna bo przy tak dużej mocy silnik trudno powstrzymać się od częstego jej wykorzystywania
Charakterystyczne elementy wyróżniające wersję R to: listwy progowe ze stali szlachetnej z logo "R-Line", progi w stylistyce R-Line, światła przeciwmgielne, spojler dachowy lakierowany w kolorze nadwozia, sygnalizacja spadku ciśnienia w oponach, światła tylne przyciemniane, zderzaki w stylistyce R-Line, lakierowane w kolorze nadwozia
Reflektory Bi-ksenonowe z funkcją statycznego doświetlania zakretów
Seryjnie alufelgi 18 cali z samouszczelniającymi się oponami 235/40 R 18 ,
Charakterystyczne elementy z tyłu to: światła tylne przyciemniane i spoiler dachowy
Gdy zobaczysz na tylnej klapie ten znaczek odpuść sobie pogoń za tym autem
Wydech wygląda imponująco, ale także brzmi niezwykle rasowo
Tylny spoiler ma raczej dodawać uroku niż spełnia praktyczną funkcję
Kubełkowe siedzenia z wyszytym na zagłówkach logo R-Line, sportowa kierownica oraz nakładki na pedały i podpórka pod lewą nogę ze stali nierdzewnej uzupełniają sportowy wygląd auta
Fotele dobrze trzymają ciało na zakrętach, ale w codziennym użytkowaniu niewygodnie się do nich wsiada
W standardzie klimatyzacja i wielofunkcyjna kierownica
Spłaszczona u doła kierownica to typowy detal dla sportowych aut z koncernu Volkswagena
Zamiast blachy szkło. Nie jesteśmy przekonani czy to bezpieczne rozwiązanie, ale element ten wygląda ładnie
Bojowy wygląd zapewniają przyciemniane szyby, spoiler progowy i 18-calowe koła
Dwusprzęgłowa skrzynia DSG to idealne rozwiązanie dla auta z 265-konnym silnikiem. Biegi zmieniane są błyskwicznie
Niebieskie wskazówki zegarów to charakterystyczny element sportowej wersji
Dostęp do tylnej kanapy możliwy po złożeniu oparcia (uchwyt widoczny na zdjęciu). Niestety jego naciśniecie nie powoduje automatycznego zwolnienia blokady przesuwania siedziska
Miejsca dla odważnych. Dla pasażerów tylnych również przygotowano dobrze wyprofilowane fotele