Toyota RAV4, której pierwsza generacja miała radosną i bardziej młodzieżową stylistykę, przeszła niedawno face lifting, który zrobił z niej eleganckie auto klasy SUV. Przedni chromowany grill i węższe reflektory dodają charakteru i mogą się spodobać. W moim przypadku tak właśnie jest, choć nie nastąpiło to od razu.

Podobnie było z całą resztą. Samochód nie przypadł mi do gustu od samego zajęcia miejsca za kierownicą. Obsługa większości elementów wymagała przyzwyczajenia, jak choćby sterowanie automatyczną klimatyzacją czy systemem audio i nawigacją. Po kilkunastu przejechanych kilometrach problem jednak niepostrzeżenie zniknął i żal było się z autem rozstawać.

Testowany egzemplarz był bogato wyposażony. Miał skórzaną tapicerkę, wygodną kierownicę z wieńcem spłaszczonym u dołu, system nawigacji z dotykowym ekranem, elektryczną regulację fotela kierowcy, podgrzewane siedzenia przednie i sporo innych opcji wpływających na komfort jazdy. Przydatna okazuje się kamera cofania, wyświetlająca obraz zza auta na wspomnianym wyświetlaczu. Brakuje jedynie linii wyświetlających przewidywany tor jazdy w zależności od położenia kierownicy, co spotkać można u konkurencji albo chociaż czujników parkowania, które sygnalizowałyby zbyt mały dystans od przeszkody. A tak, trzeba się przyzwyczaić do szerokokątnego obrazu, który nieco zaburza ocenę odległości.

Jeśli chodzi o wyposażenie zwiększające bezpieczeństwo, to na pokładzie znajduje się wszystko to, co powinno. Jest komplet poduszek powietrznych, włącznie z kurtynami bocznymi i poduszką kolanową dla kierowcy, jest oczywiście ABS i ESP.

Pod maską testowanego egzemplarza pracował 2,2-litrowy silnik Diesla D-CAT o mocy 177 KM i momencie obrotowym na poziomie 400 Nm. Motor ten dobrze radzi sobie z dużą masą SUV-a, zapewniając niezłe przyspieszenie, na poziomie 9,3 s od 0 do 100 km/h. Przydaje się to podczas wyprzedzania na naszych wąskich drogach, gdzie niełatwo o fragment drogi, na którym ten manewr można bezpiecznie wykonać.

Spalanie wyraźnie zależy od stylu jazdy. Przy ciężkiej nodze nietrudno osiągnąć w trasie wynik sięgający 9-10 l/100 km. Wystarczy jednak nieco łagodniej obchodzić się gazem, by wynik spadł do 6,5 l/100 km, a to już w tak ciężkim aucie wynik naprawdę dobry. W mieście nie ma się co łudzić, że uda się zejść poniżej 8 l/100 km. To mniej więcej tyle, ile obiecuje producent.

Toyota RAV4 prowadzi się bardzo stabilnie. Zawieszenie jest dość sztywno zestrojone, co zapobiega charakterystycznemu dla wysokich SUV-ów bujaniu nadwozia. Pokonywanie zakrętów, a nawet gwałtowne manewry ominięcia przeszkody na drodze nie powodują zalewania zimnym potem z obawy przed przewróceniem się samochodu. W ekstremalnych sytuacjach czuwa system ESP, w którym drażni jednak dźwiękowa sygnalizacja jego działania. Jak dla mnie, samo mruganie kontrolki byłoby w zupełności wystarczające.

Toyota RAV4 zawsze była znana z tego, że dzielnie radziła sobie w lekkim i średnim terenie. Jak na tym polu sprawdza się najnowsza odsłona? Trzeba przyznać, że gorzej od pierwowzoru. Głównie za sprawą tego, na co "choruje" większość aut, będących niegdyś "prawie terenówkami". Przedni zderzak może i jest ładny, ale jego wystający "pług" skutecznie ogranicza kąt natarcia. Podobnie jak boczne progi, które dodają Toyocie odwagi, ale tylko wizualnie. W praktyce zmniejszają prześwit auta. Bo już gdyby zdjąć te modne dodatki, RAV4 mogłaby konkurować ze swoimi przodkami. Zwłaszcza, że napęd samochodu, z możliwością włączenia elektronicznej blokady, pozwala na wiele.

Na tle konkurencji odświeżona RAV4 wypada całkiem nieźle, choć koreańscy rywale depczą jej po piętach, proponując znacznie niższą cenę. Testowany egzemplarz kosztuje ok. 160 tys. złotych, ale trzeba zaznaczyć, że poziom wyposażenia jest bardzo wysoki. Na korzyść Toyoty przemawia jednak wysoka niezawodność, potwierdzona wynikami rankingów DEKRA czy TUV.

Japońskie auto, które rzadko się psuje, wygląda jak dojrzała terenówka i do tego dobrze jeździ zarówno na drodze, jak i w lekkim terenie? Taka właśnie jest RAV4. Kto nie wierzy, niech sam sprawdzi.