W roku 1998 na rynku pojawiła się Opel Frontera B. Auto wykonało dwa, zasadnicze kroki wprzód w stosunku do poprzednika. Po pierwsze stylistyka stała się bardziej nowoczesna, a po drugie inżynierowie rozwiązali część problemów eksploatacyjnych. Oczywiście słowa uznania należy kierować nie pod adresem Niemców, a Japończyków. W końcu Frontera to właściwie Isuzu Wizard, którego Opel sprytnie ometkował swoim logo. W roku 2001 model przeszedł lifting. Ostatni egzemplarz zjechał z taśmy produkcyjnej w roku 2003. SUV praktycznie od początku słabo się sprzedawał. Najczęściej za przyczynę komercyjnej porażki podaje się stosunkowo wysoką cenę.
Prosta, ale ponadczasowa
Zmiany stylistyczne sprawiły, że karoseria Frontery przestała być posępna i stała się bardziej ponadczasowa. W efekcie nawet dzisiaj prosta i proporcjonalna sylwetka może się podobać. Dużo gorzej jest we wnętrzu. Morze czarnych i twardych plastików, staromodne przyciski na desce rozdzielczej i proste do granic możliwości zegary nieco odstają od realiów końca lat dziewięćdziesiątych. Poza tym co z tego, że fotele są wygodne i mięsiste, skoro bardzo szybko odkształcają się i niszczeją. Niewątpliwą zaletą Frontery jest pojemność bagażnika. Model 5-drzwiowy pomieści od 518 do nawet 1790 litrów bagażu. Kufer modelu trzydrzwiowego liczy 321 litrów. Można go powiększyć do 1137 litrów.
Frontera B była dostępna z trzema jednostkami napędowymi. Ofertę otwiera silnik benzynowy o pojemności 2,2 litra, dysponujący stadem 136 koni mechanicznych. Niestety moc w połączeniu z masą prawie dwóch ton daje mizerne osiągi. Auto potrzebuje ponad 13 sekund na osiągnięcie pierwszej setki. Spalanie w mieście oscyluje w granicy 15 litrów. Mocniejszy benzyniak dysponuje sześcioma cylindrami ustawionymi w układzie V i pojemnością 3,2 litra. Moc 205 koni, 290 Nm momentu obrotowego i duża elastyczność dobrze radzą sobie z ciężkim Oplem zarówno na asfalcie, jak i w terenie. Przyspieszenie do 100 km/h w 9,7 sekundy jest okupione spalaniem prawie 17 litrów w mieście.
Opel Frontera 2,2 DTI: powolna i oszczędna
W palecie nie mogło zabraknąć także diesla. Jednostka DTI o pojemności 2,2-litra występuje w dwóch wariantach mocy. Do 2002 roku rozwija 116 (260 Nm), a później 120 koni mechanicznych (280 Nm). W obydwu przypadkach prędkość maksymalna sięga nieco ponad 150 km/h, pierwsza setka pojawia się na prędkościomierzu po niespełna 15 sekundach, a spalanie w mieście wynosi około 11 litrów.
Inżynierowie Izusu dosyć dobrze przygotowali auto do jazdy w terenie. Pod karoserią ukrywa się rama nośna oraz sztywny most z tyłu z drążkami reakcyjnymi i amortyzatorami sprężynowymi śrubowymi. Poza tym auto ma stały napęd na tylną oś z dołączanym 4x4 oraz reduktorem. Co ważne, napęd na cztery koła można włączyć do prędkości 100 km/h (konkurencja proponuje dużo mniejszy próg). Tak skomponowany układ jest bardzo dzielny na suchych nawierzchniach. Świetnie radzi sobie z podjazdami i poruszaniem się między przeszkodami. Z racji na wysoką masę i zastosowanie typowo szosowych opon Fronterze zabraknie odwagi dopiero w gęstym błocie. Głębokość brodzenia wynosi 50 centymentrów. Za możliwościami w terenie idzie także komfort na szosie. Dosyć miękkie resorowanie sprawia, że wrażenia z jazdy są podobne jak w aucie klasy średniej.
Elektryka, przeniesienie napędu, osprzęt
Z czystym sumieniem można stwierdzić, że Frontera B nie psuje się w tak dużym stopniu, jak poprzedniczka. Mimo wszystko kupujący powinien przygotować się na dosyć długą listę charakterystycznych wad. W benzyniakach często zdarzają się pękające kolektory wydechowe, a w dieslach problemy z przepływomierzami i pompami wody. Wolnossący motor 2,2 lubi przepalać uszczelki pod głowicą, a w przekładni kierowniczej z czasem pojawią się spore luzy. Podczas zakupu terenowego Opla z drugiej ręki koniecznie należy sprawdzić układ chłodzenia. Nagminnie pojawiają się w nim przecieki.
Irytować mogą niedomagania elektryki. Liczne zwarcia i przetarcia kabli powodują, że auto informuje o awariach, które nie miały miejsca, a przewody zapłonowe szybko zużywają się. Dodatkowo w przegubach napędowych pojawią się luzy, a pompa paliwa prędzej lub później odmówi posłuszeństwa. Nietrwałe są jeszcze tuleje wahaczy przednich, alternator i automatyczne sprzęgiełka dołączające napęd. O ile ceny części oryginalnych wydają się być wygórowane, o tyle właściciele Frontery nie powinni mieć problemów ze znalezieniem zamiennika za rozsądne pieniądze.
Terenowe Ople z rynku wtórnego są stosunkowo dobrze wyposażone. Praktycznie każdy ma ABS, dwie poduszki powietrzne, elektrykę, centralny zamek i radio. Sporadycznie, ale zdarzają się auta bez klimatyzacji. Najwięcej jest modeli z wysokoprężnym silnikiem DTI. Najmniej z 3,2-litrową V-szóstką. Za Fronterę B z początku produkcji trzeba zapłacić około 10 tysięcy złotych. Naprawdę zadbane modele potrafią być o 3, czy 4 tysiące droższe. SUV z końca produkcji może kosztować nawet 25 tysięcy.
Bardzo ciężko w jednoznaczny sposób podsumować Fronterę B. Z jednej strony Opel daje wygodę, przestrzeń i rozsądną cenę na rynku wtórnym. Z drugiej jednak potrafi zirytować awariami drobiazgów i zniechęcić wysokim spalaniem silników benzynowych. Jaka jest recepta na nierówny charakter auta? Zakup powinien wynikać przede wszystkim z pełnej świadomości zalet i wad.