BMW Z3 pojawiło się na rynku w 1996 roku jako następca nieprodukowanego od dobrych 5 lat modelu Z1, który - mimo ogromnych oczekiwań - szybko stracił swoje pięć minut w sercach klientów. Z3 E36/7 - roadster - E36/8 - coupe - wytwarzane było do 2002 roku w Stanach Zjednoczonych. Tym razem jednak na następcę wcale nie trzeba było długo czekać - jeszcze w tym samym roku, w którym pożegnano Z3, do salonów trafiło BMW Z4.
BMW Z3 było roadsterem/coupe stuprocentowym. Mając zaledwie 4,03 m długości, było wystarczająco zwinne, by dorównywać samochodom sportowym. Z niewielką masą własną (ok. 1200 kilogramów) i napędem na tylne koła dawało mnóstwo radości z jazdy. Oczywiście nie mogło jednak być praktyczne. Jak wszystkie roadstery zresztą.
Konstrukcyjnie model Z3 bazował na serii 3 E36, część elementów zaczerpnięto też z E30. Dzięki temu nawet po latach od końca produkcji awaria niemieckiego roadstera to umiarkowany problem. Części nie brakuje. Brakuje jednak polotu. Stylistyka nadwozia może się podobać. Pomijając mało finezyjny tył, reszta karoserii nie zdradza wieku. Trochę gorzej z wnętrzem, które wykonano tak, jakby chciano zniszczyć wizerunek marki Premium. To się oczywiście nie udało, niemniej jednak pewien niesmak pozostał. Mniejsza o to.
Walory jezdne BMW Z3 okazały się prezentem dla miłośników bulwarowego toczenia się z miejsca na miejsce - w blasku fleszy i zachodzącego słońca. Jak w większości modeli bawarskiego producenta niczego nie można było zarzucić precyzji układu kierowniczego, już jednak zawieszenie potrafiło sprawić przykrą niespodziankę. Dla miłośników prawdziwie sportowej jazdy, w oryginalnych ustawieniach było zdecydowanie zbyt miękkie. W wielu wypadkach niedomagały silniki - moc z przedziału 115-150 KM, a taką uzyskiwano w motorach nie większych niż dwulitrowe - była oczywiście wystarczająca, ale nigdy satysfakcjonująca. BMW miało i ma to do siebie, że rozbudza apetyt na więcej.
I więcej można było otrzymać, sięgając po większe silniki. Sportowa wersja M legitymowała się 321-325 KM mocy, co z kolei przekształcało Z3 z widowiskowego roadstera we wspaniałą maszynkę do mordowania. W rękach niedoświadczonego lub zbyt zajętego chęcią popisu kierowcy 325 KM przenoszone na tył lekkiego roadstera oznaczało nic innego jak malowniczą katastrofę. Oprócz wersji bez dachu, w sprzedaży znajdowało się również coupe. Teoretycznie bardziej praktyczne, oferujące więcej miejsca w bagażniku, a jednak sprzedane w dziesięciokrotnie mniejszej liczbie egzemplarzy niż roadster. Dlaczego? Ano dlatego, że oferowane było wyłącznie z najmocniejszymi silnikami, które mają swoje potrzeby. I potrzeby te negatywnie odciskały się na portfelach właścicieli BMW.
Myliłby się ktoś, kto sądziłby, że nieszczególnie wysilony silnik rozsądnej pojemności powinien być oszczędny. Nie w przypadku BMW i modelu Z3, który jedynie w niezbyt lubianych wersjach 1,9 zadowalał się średnio ok. 9 litrami benzyny na 100 kilometrów. Na przeciwnym krańcu skali znalazła się wersja M z apetytem na 20 litrów. Dla porównania - najoszczędniejsza wersja na przyspieszenie do 100 km/h potrzebowała 10,4 sekundy, najmocniejsza - zaledwie 5,3 sek.. Stosowano motory zarówno 4- jak i 6-cylindrowe. Tym razem jeszcze nie zdecydowano się ani na jednostki widlaste, ani wysokoprężne.
Niestety większość dostępnych w Polsce roadsterów ma za sobą bardzo bogatą przeszłość, a okazje praktycznie się nie zdarzają. Chcąc wejść w posiadanie BMW Z3 nie warto wierzyć w cuda i “idealne sztuki" za 10 tysięcy złotych. Ich zakup skończy się narzekaniem np. na odpadający lakier czy wodę cieknącą do bagażnika.
Trzeba więc wyłożyć przynajmniej 15-20 tysięcy złotych, za coupe zaś jeszcze więcej. Dopiero wówczas po BMW można spodziewać się jakości BMW. Tyle tylko, że za te 20-30 tysięcy złotych nawet wśród roadsterów można chyba znaleźć propozycje nieco ciekawsze.
BMW Z3 od 10 tys. tys. zł - sprawdź ogłoszenia