• Ford Probe zapewni dużo frajdy miłośnikom motoryzacji
  • Serwis Froda Probe może okazać się kosztowny
  • Zawieszenie Forda nie należy do najtrwalszych

W 1991 roku Ford Probe zawitał do europejskich salonów

Miał uszczknąć trochę z sukcesów Calibry. Niepowodzenie misji przyspieszyło prace nad nowym modelem i w 1992 roku pojawił się Ford Probe II. A gdzie chrom? Nadwozie nie kojarzy się z konstrukcjami, do których przyzwyczaiła Ameryka. Opływowe, proste linie, cieniutkie słupki dachowe, otwierane reflektory to typowe cechy stylizacji japońskiej. Na próżno doszukiwać się potężnych zderzaków, agresywnych spoilerów czy chromowanych listew. Amerykańska szkoła ma jednak tyluż zwolenników co i przeciwników, a neutralne Probe zyskuje więcej głosów pochwalnych.

Także zewnętrzne wymiary Forda Probe odbiegają od potężnych maszyn spod znaku Chevroleta

Na zatłoczonych ulicach Ford Probe prędzej znajdzie dla siebie miejsce. Nie znaczy to, że Ford jest autem małym. Znaczna szerokość i długie drzwi utrudniają parkowanie w ciasnych lukach. Wspaniała widoczność pozwala jednak na uniknięcie uszkodzeń drogich części poszycia. Gorzej ma się sprawa z podjazdami pod wysokie krawężniki. Nieuwaga kończy się zadarciem zderzaka lub zniekształceniem felg. Obręcze 17-calowe nie nadają się do eksploatacji na polskich nawierzchniach. Większość egzemplarzy to bezwypadkowe auta z USA. Pojawiają się też wersje europejskie, ale wśród nich dominują pojazdy po wypadkach.