Wynik nie powinien nikogo zaskoczyć, tym bardziej że w porównaniu z poprzednikiem auto staniało, i to sporo - w Niemczech o 4000 DEM
W rezultacie samochód sprzedaje się świetnie, w marcu 2000 r. Mazda sprzedała w Niemczech 4300 aut typoszeregu 626. Jest to wynik rekordowy. Łącznie od czasu wprowadzenia na rynek w roku 1979 w Niemczech sprzedano ponad 550 000 sztuk tego modelu. Cła w Polsce powodują niewielką atrakcyjność modelu, dlatego sprzedaje się on w śladowych ilościach. Prosta i absolutnie niezawodna technika stosowana w Mazdzie 626 już w poprzednich testach długodystansowych zapewniła temu modelowi znakomite oceny. Przedstawiamy test-maraton nowego modelu - 2.0 Exclusive z nadwoziem liftback. Rozpoczął się on zaraz po oficjalnej europejskiej prezentacji auta - w lipcu 1997 roku.
Początek testu jak z albumu krajoznawczego: dziewicza jeszcze Mazda zasysała poprzez wloty rześkie powietrze gór Harzu
I od razu pierwsze wrażenie: na pokładzie ma się poczucie jazdy niemal jak w luksusowym krążowniku. Dość miejsca dla pięciu dorosłych osób wraz z bagażem oraz wysoki komfort jazdy na wszystkich pięciu siedzeniach. Mimo że jest to tylko auto średniej klasy, poziom wyposażenia wpływającego na bezpieczeństwo jest wysoki: pięć pasów bezwładnościowych, tyleż zagłówków, ABS, cztery poduszki powietrzne. Jeśli ktoś chciał przewozić długie i nietypowe przedmioty, był "obsługiwany" przez 5-drzwiowego liftbacka w stopniu perfekcyjnym. Bardzo w tym pomocne są typowe dla Mazdy elementy, jak na przykład składane w przód oparcie przedniego fotela pasażera (seryjne w wersji Exclusive) czy praktyczny rękaw przechodzący przez oparcie kanapy tylnej (oczywiście, składanej i dzielonej). Wszystkie te decydujące o pięknej całości cechy cenią sobie nie tylko kapitanowie statków-frachtowców. Szkoda tylko, że po złożeniu tylnej kanapy otrzymamy płaską podłogę wyłącznie wówczas, kiedy przednie fotele przesuniemy mocno w przód, co ogromnie ogranicza komfort prowadzenia auta. Na ten minus uwagę zwracali szczególnie najwyżsi kierowcy testowi.
Kolejny niedostatek urody to układ jezdny
Niczym sieć za kutrem rybackim przez księgę wozu ciągną się utyskiwania na nieharmonijne nastawy układu zawieszenia. Jest zbyt wydelikacone i ma skłonności do galopowania na drobnych nierównościach. Do tego doszły doniesienia o ogromnej podatności na boczny wiatr, co pogłębia jeszcze pozbawiony czucia, zbyt nieprecyzyjny i za mocno wspomagany układ kierowniczy. Kolejne krytykowane punkty to wyraźnie wyczuwalne słabości trakcyjne na wilgotnej nawierzchni i ciągłe bujanie się karoserii - nawet na gładkiej szosie. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że pod względem nastawów zawieszenia twórcy Mazdy 626 nie zdołali zbliżyć się do osiągnięć konkurencji niemieckiej (Audi A4, Opel Vectra, Ford Mondeo).
Podstawą do narzekań była także hałaśliwość
Nie tylko szczególnie wrażliwi kierowcy skarżyli się na silne szumy aerodynamiczne pojawiające się powyżej 160 km/h. Inni wskazywali na dygoczące pióra wycieraczek, łopoczące podczas jazdy niczym flagi na wietrze. Kiedy licznik przekroczył 35 tys. km, w książce wozu coraz częściej pojawiały się uwagi o trzaskach i skrzypieniu elementów wnętrza. Jednym z głównych ich źródeł okazało się (nie dorastające jakością wykonania do masy telefonu) z Demontaż auta po przejechaniu 100 000 km. Podobnie jak inne auta testowane na długim dystansie Mazda 626 została rozłożona na drobne elementy.
Pierwszy wpis na liście usterek dotyczy silnika
Powstał już podczas samego procesu demontażu: wszystkie "nagie" części, jak mocowanie pompy czy osłona kolektora wydechowego, są nadżarte przez solankę do posypywania ulic. Podczas rozkładania sprzęgła ujawniły się drobne usterki w okładzinie. Tarcza okazała się stwardniała i nierówno zużyta. Także łożysko oporowe okazało się dalekie od ideału, już po lekkim zużyciu delikatnie szarpało. Jeśli chodzi o pozostałe elementy układu napędowego, Mazda udowodniła prawidłowość swej obiegowej opinii jako niezawodnego przyjaciela na wiele tysięcy kilometrów. Z gładzi cylindrów i z tłoków ten ogromny przecież przebieg zdołał "zdjąć" zaledwie jedną setną milimetra. Także części składowe skrzyni biegów ledwo, ledwo można rozpoznać jako używane. Wszystkie łożyska i synchronizatory są w doskonałej formie i wytrzymałyby znacznie większy przebieg.
Temat korozji w ogóle się nie da rozwinąć
Zarówno przestrzenie zamknięte, jak i podłoga są zabezpieczone absolutnie wzorowo. mocowanie uchwytu zestawu głośno mówiącego. Pozostałe "świerszcze" rozkładały się po równo pomiędzy nie do końca domykające się drzwiczki schowka na rękawiczki i nie zidentyfikowane poskrzypywanie gdzieś we wnętrzu deski rozdzielczej. Przez te (i tak dość ciche) szelesty ledwie było słychać pomruk 2-litrowego silnika o mocy 115 KM. Jego dźwięk przebijał się jako miłe dla ucha powarkiwanie powyżej 2000 obr./min, ale to już wszystko, czym zwracał na siebie uwagę. Co 100 km życzył sobie średnio 9,0 l benzyny 95-oktanowej, a jeśli chodzi o olej... przez 100 000 km trzeba było dolać tylko litr. To nie jest marynarska konfabulacja o wężu morskim! Wynik testu jest więc jasny: objechawszy całą Europę Mazda 626 ominęła wszelkie rafy, jakie mogą stanąć na drodze normalnej konstrukcji mechanicznej.
W powszechnej opinii im więcej się tym samochodem jeździło, tym bardziej się go lubiło
I nawet pod koniec jazd testowych nic w tej opinii się nie zmieniło, nawet jeśli pojawiły się pierwsze oznaki słabości kojarzonych z wiekiem: na tylnej kanapie obluzowało się obicie, ukazując gąbczaste siedzisko, a poślizgi sprzęgła zasygnalizowały kończącą się okładzinę cierną. Przy przebiegu 99 602 km odmówił współpracy włącznik świateł cofania, ale półgodzinna wizyta w serwisie definitywnie usunęła problem. Po rozłożeniu auta na pojedyncze elementy okazało się ponadto, że kolektor wydechowy "złapał" nieszczelność. Podsumowanie 100 tysięcy kilometrów nie pozostawia więc wątpliwości: nawet jeśli auto testowe miało pewne słabości (a miało na pewno), to ocenić je można wyłącznie jako bezproblemowe. Fakt, że "626" jest jednym z najlepiej sprzedających się w Niemczech samochodów importowanych, znalazł niniejszym pełne uzasadnienie. Zresztą raport TÜV nie pozostawia także wątpliwości - nawet w wieku lat 9 model ten ma zdecydowanie mniej awarii od przeciętnej dla swej klasy. Stwierdzamy więc wyraźnie: "626" to na pewno dobry połów.