Musimy przyznać, że początkowo nie byliśmy do końca przekonani. Czy koreański kompakt jest rzeczywiście tak wytrzymały, czy raczej mamy do czynienia ze sprytnym chwytem marketingowym? Odpowiedź mieliśmy poznać już niebawem.
Kię Cee’d otrzymaliśmy w topowej (ale z zewnątrz równie niepozornej jak pozostałe) wersji Optimum Plus. Zaletą tej odmiany jest dość bogate wyposażenie standardowe, obejmujące m.in.: automatyczną klimatyzację i pełną elektrykę. Dodatkowo dołożyliśmy jeszcze 16-calowe alufelgi, czujniki parkowania i deszczu, podgrzewanie foteli oraz radio z nawigacją GPS. Całość uzupełnia nowoczesny diesel 1.6/115 KM wykonany w technologii common rail.
To zaawansowana technicznie konstrukcja, w której zastosowano m.in. łamane korbowody, ulepszone pierścienie, a także drążony sworzeń tłokowy. Wszystko po to, by podnieść trwałość jednostki napędowej. Cena? Około 70 tys. zł to dość dużo, nawet jak za niemal kompletnie wyposażony kompakt.
Nasz maratończyk nie wygląda może porywająco, ale na pewno nie jest brzydki. Ot, taki typowy, niespecjalnie wyróżniający się z tłumu przeciętniak. Ale przecież nie o stylistykę tu chodzi. Swą prawdziwą wielkość (i to dosłownie!) kompakt Kii ujawnił podczas codziennej eksploatacji. Na tylnej kanapie jest naprawdę dużo miejsca – pod tym względem cee’d należy do czołówki w swojej klasie. Nieco gorzej wypada bagażnik (poj. od 340 do 1300 l), ale mimo to koreańczyk bez problemu zabierał na pokład nasze wakacyjne pakunki.
Te wszystkie półeczki we wnętrzu i dodatkowe schowki w bagażniku to wspaniała rzecz – zauważył jeden z testujących. – Przejechałem cee’dem 3 tys. km i jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony. To auto doskonale sprawdza się w trasie.
Ale to nie wszystko. Testujący zwracali również uwagę na łatwość obsługi. Wystarczy wsiąść, ustawić fotel i ruszyć. Spokojne, czerwonawe podświetlenie zegarów działało kojąco podczas długich podróży. Co prawda, wygląd zastosowanych wewnątrz materiałów nie wszystkim przypadł do gustu, ale na jakość wykonania nikt już nie narzekał. Przez cały test do naszych uszu nie dochodziły żadne niepokojące dźwięki, a to w przypadku cee’da niestety nie jest regułą, gdyż w egzemplarzach z początku produkcji zdarzały się skrzypiące deski rozdzielcze.
Poza tym irytowały nasgłównie drobiazgi. Weźmy na przykład utrudniające parkowanie szerokie słupki (przednie oraz tylne) albo zawiasy, powodujące samoczynne zamykanie drzwi. Wysocy pasażerowie narzekali również na zbyt krótkie siedziska foteli, a niektórzy testujący na dodatek uznali je za zbyt twarde. Na plus dla testowanego cee’da – wykończone ekologiczną skórą fotele po 100 tys. km wyglądają niemal jak nowe. Lekkie ślady zużycia zauważyliśmy jedynie na przeszyciach oparć.
Po pewnym czasie kompaktowa Kia podzieliła redakcję na dwa obozy. Kierowcy o nieco bardziej sportowym usposobieniu narzekali na gumowaty układ kierowniczy i haczącąskrzynię. Ale i tak przeważyły opinie pozytywne: – Zacząłem się zastanawiać, kiedy wreszcie znajdę jakąś wadę w tym samochodzie – mówi jeden ze współpracowników redakcji.
Silnik 1.6 CRDi w trasie sprawdzał się wręcz doskonale. Testujący chwalili przede wszystkim jego dość wysoką kulturę pracy oraz przyzwoitą dynamikę: nawet powyżej 160 km/h cee’d przyspiesza na tyle żwawo, że nie trzeba się wstydzić, gdy zjeżdżamy na lewy pas (wpis dotyczy oczywiście niemieckich autostrad). Układ jezdny to udany kompromis między sportem a komfortem. W każdym razie przy prędkości maksymalnej cee’d był na tyle stabilny, że – jak pisze jeden z testujących – nawet nie spociły mi się ręce.
Za sześciobiegową przekładnią (wprowadzono ją dopiero przy okazji liftingu w 2009 r.) zatęskniliśmy dopiero na stacji benzynowej: średnie zużycie paliwa na dystansie 100 tys. km wyniosło 6,8 l/100 km. Wynik mógłby być nieco lepszy jak na silnik o pojemności 1.6. Natomiast dzięki spokojnej jeździe bez problemu udawało się zejść do ok. 5 l/100 km.
Najwięcej problemów sprawiły nam elementy wyposażenia dodatkowego – np. czujnik zmierzchu, który uruchamiał światła mijania dopiero wtedy, gdy było już zbyt ciemno, oraz automatyczna klimatyzacja, którą trzeba niestety dość często regulować (układ miewał kłopoty z utrzymaniem ustawionej temperatury). Do wad zaliczamy też zbyt mały i niezbyt wygodny wyświetlacz nawigacji GPS.
Jak już wspomnieliśmy, cee’d to auto dość niepozorne. Co ciekawe, większości z nas wcale to nie przeszkadzało. Owszem, znaleźli się i tacy, którzy narzekali na brak charakteru i wyrazistości, ale o jakości wykonania koreańczyka nikt nie mógł powiedzieć złego słowa. Dziennik testowy potwierdza: Kia po prostu zrobiła dobry samochód. Nie może zatem dziwić, że lista usterek jest tak krótka.
W trakcie samego testu praktycznie nic się nie wydarzyło: przy przebiegu 77 391 km wymieniliśmy pióra wycieraczek oraz żarówkę, a w ramach czwartego przeglądu (81 223 km) – przednie tarcze i klocki hamulcowe. I to by było na tyle.
W tym miejscu trzeba jednak stwierdzić, że niektóre egzemplarze koreańskiego kompaktu borykają się z dość poważnymi usterkami. Chodzi przede wszystkim o samochody pomalowane bordowym lakierem metalizowanym – w wielu przypadkach na pokrywie silnika zaczyna łuszczyć się warstwa bezbarwna. Producent co prawda przewiduje bezpłatne lakierowanie wadliwych elementów, ale na wymianę samochodu raczej nie ma co liczyć (poza szczególnymi przypadkami).
Duży plus dla Kii za to, że rekompensuje klientom utratę wartości ich pojazdów. Żałujemy jednak, że dotąd nie ogłoszono w tej sprawie oficjalnej akcji naprawczej. Ponadto na polskich drogach częstej wymiany mogą wymagać łączniki stabilizatora. W największym stopniu problem ten dotyczy egzemplarzy z początku produkcji.
Jeśli natomiast chodzi o naszego testowego cee’da, to jedyna niemiła niespodzianka czekała nas dopiero po zakończeniu testu. Demontaż ujawnił drobne ogniska korozji na zawiasach oraz prowadnicach szyb w tylnych drzwiach. Nie chcemy wiedzieć, jak wyglądałyby te miejsca po siedmiu latach. Na szczęście dzięki bardzo długiej gwarancji właściciele cee’dów mogą spać spokojnie.